Jak powstrzymać wilcze apetyty
ZAPISKI POLITYCZNE
Złą wiadomość ogłosiły dzisiaj media. Inflacja lipcowa jest dwa razy większa niż planowano pierwotnie. Kolejny paradoks historii sprawia, iż jest to przede wszystkim kłopot lewicy, a nie rządzącej prawicy, której nieudolność gospodarcza doprowadziła do tej… chyba należy powiedzieć: do tej katastrofy, gdyż objaw inflacyjny jest tylko jednym ze złych sygnałów tego, co się będzie działo w niedalekiej przyszłości, kiedy – jak wolno sądzić – lewica przejmie odpowiedzialność za losy kraju.
Niełatwe to będzie dziedzictwo. Lewicy byłoby lżej bez tego zwycięstwa, co brzmi szokująco, lecz jest, niestety, całkiem realne, gdyż społeczeństwo głosujące na lewicę uczyni to z nadzieją na sporą poprawę losu, zaś spełnienie takiego oczekiwania należy do dziedziny cudów – czego nie wolno oczekiwać, gdyż wszystko wskazuje na to, iż przyszły rząd będzie musiał uprawiać raczej politykę zaciskania pasa niż rozszerzania zakresu odpowiedzialności za los obywateli, co jest kanonem lewicowej doktryny społecznej.
Gdybyż to była jedyna bariera do przekroczenia. Już dziś, gdy zwycięstwo wyborcze w roku 2001 jest bardziej pewnością niż marzeniem, widać wyraźnie kłopot równie wielki, jak wspomniana nieuchronność zaciskania pasa przez społeczeństwo. Tym kłopotem jest konieczność pohamowania wilczych apetytów ludzi lewicy, tam na dole, w najniższych zwycięskich kręgach politycznych, apetytów na władzę i profity, jakie ona daje. Tymczasem Polsce potrzebne jest – jak zbawienie katolikowi – podzielenie się uzyskaną władzą z możliwie szeroką reprezentacją społeczeństwa.
Hasło podzielenia się władzą pisze się łatwo, ale aby je zrealizować, trzeba zawieść nadzieje tych, którzy sprawią że się osiągnie zwycięstwo wyborcze. Wprawdzie rządząca prawica czyni od kilku lat wszystko, aby przekonać wyborców, iż trzeba jak ognia wystrzegać się jej rządów, ale każde wybory, szczególnie takie, którym towarzyszy ostre napięcie społeczne, niosą w zanadrzu zapowiedź zemsty. Nastaje przecież w razie osiągnięcia sukcesu czas rewanżu, a jest się za co mścić i to dotyczy nie tylko ludzi lewicy, tej dawnej przede wszystkim, gdyż jej wyrządzono wiele krzywd moralnych i fizycznych. Jeśli to nie w każdym przypadku jest prawdą to takie jest przekonanie tych, co za sprawą prawicy, nieudolnie na dodatek rządzącej, doznali jakichś, nieraz ogromnych, krzywd z jej strony. Jak zatem sprawić, by zjawiska odpłaty za zło, jakie prawica wyrządziła całym grupom społecznym, jak i pojedynczym ludziom, nie zyskały pierwszeństwa w poczynaniach zwycięskiej lewicy, co szybko może się stać przyczyną radykalnej zmiany nastrojów.
W moim myśleniu nie jest to nowa sprawa. Rok temu pisałem tak, cytuję: “Chciałbym dożyć chwili, gdy zwycięska lewica potrafi stać się politycznym zapleczem dla formacji rozumnych i prawych ludzi, dobrze wykształconych… którzy niekoniecznie będą reprezentować przy stole władzy zwycięski obóz polityczny, lecz raczej rozwagę i kwalifikacje zawodowe. Krótko mówiąc, marzy mi się rząd zgody narodowej sprawowany przez wartościowych ludzi, dobieranych nie na zasadzie klucza politycznego, ale wiedzy i doświadczenia. Jeśli zwycięskie ugrupowania lewicowe będą miały takich działaczy we własnych szeregach – tym lepiej dla nich, ale ta swojskość, przynależność do lewicy, nie powinna stać się głównym kryterium doboru kadr rządzących… Sprawowanie władzy nie może być, jeśli kraj ma mieć z niej pożytek, konsekwencją podziału łupów po wyborczym sukcesie, lecz jest, musi się stać przyjęciem na siebie obowiązku służenia krajowi. Dla każdego zwycięskiego obozu rodzi się jednak, z chwilą osiągnięcia sukcesu, konieczność wynagrodzenia tych, co zapewnili powodzenie. Jak im powiedzieć: fajnie się chłopcy sprawiliście, ale teraz staniecie się spolegliwym zapleczem dla mądrzejszych od was. Taką prawie samobójczą myśl można ujawnić wtedy tylko, gdy od początku mówi się uczestnikom zmagań o władzę: Nie szukamy łupów, lecz chcemy dać ludziom rozumnym możność służenia krajowi. Łatwo to powiedzieć. Pojawia się jednak natychmiast niepokojące pytanie, czy aby obóz, obecnie na nowo kształtującej się lewicy, jest zdolny do takich moralno-politycznych refleksji. Ludzie kierujący obozem jednoczącej się lewicy muszą okazać się gotowi do zadania sobie i współtowarzyszom walki tego podstawowego pytania: Po co, po kiego diabła chcemy wygrać te wybory? Czy po łupy wojenne, wzorem krzaklewszczyzny, czy dla dobra kraju?…”. To, co tu spisałem, to są zapewne pobożne życzenia starego człowieka, dążącego od dawna do zjednoczenia lewicy, głoszącego hasło “lewica razem”. Nie wiem jednak, jaką mają one szansę spełnienia. Ale niech przynajmniej przyszły historyk wie, że pod sam koniec XX wieku rodziły się w naszym kraju takie myśli i żyli w nim ludzie, co je głośno wypowiadali.
Będę dążył do tego, aby to, co tu zaproponowałem, stało się częścią programu wyborczego “lewicy razem”, a przynajmniej tej jej części, która zdecyduje się na wspólny program i wspólne listy wyborcze. W powyższym zdaniu kryje się też poważne zmartwienie na przyszłość: rozbicie głosów lewicy, w czym jest więcej ambicji osobistych działaczy niż realnych szans politycznych. Powtórzę to, co pisałem na tych łamach całkiem niedawno. Być może, iż politycy usiłujący prowadzić do wyborów swoje własne formacje lewicowe mają w swej argumentacji sporo racji, aliści polityk wcale niekoniecznie musi mieć zawsze rację – natomiast zawsze musi mieć elektorat.
Rozważcie to szanowni lewicowcy. Jeszcze wiele strat w układaniu przyszłej wspólnoty można odrobić mądrym kompromisem, im bardziej różnorodna w swych inspiracjach będzie przyszła formacja lewicowa, mająca szansę wygrania wyborów, tym sympatyczniejszy i korzystniejszy dla społeczeństwa będzie przyszły układ władzy. Bez sensu jest w obecnej chwili spór o to, kto reprezentuje “prawdziwą lewicę”. Nie można jej reprezentować, siedząc na ławce rezerwowych, gdyż nie ma się forum do ujawniania swoich poglądów. Tylko uczestnicząc w sprawowaniu władzy można wpływać na jej postępowanie. Mówi mi to nie teoria, lecz moje własne doświadczenie.
16 sierpnia 2000 r.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy