Prawo ciąży

Prawo ciąży

14-letnia dziewczyna została potraktowana jak przestępca. Chodziło o to, by wszystko, co spotkało ją i jej matkę, stanowiło przestrogę dla innych Ciąża 14-latki stała się sprawą publiczną po tym e-mailu: „Drodzy przyjaciele! W Szpitalu Ginekologiczno-Położniczym w Warszawie przy ul. Inflanckiej ma zostać dokonana aborcja u 14-letniej J. (tu autor listu podał pełne imię i nazwisko dziewczynki – przyp. red.). Proszę, piszcie listy z protestem. Dziewczynka znajduje się w bardzo trudnej sytuacji. Jej matka wywiera na nią presję, by poddała się tej zbrodniczej procedurze. Wiem o tym, bo rozmawiałem z nią osobiście. W sprawę zaangażowałem m.in. Polską Federację Ruchów Obrony Życia i Rzecznika Praw Dziecka i jeszcze kilka instytucji i osób prywatnych. Wasza, nasza pomoc jest niezbędna. Nie bądźmy obojętni. Chodzi przecież o życie ludzi. Aborcja ma być wykonana we środę – 4 czerwca lub piątek. Proszę też o modlitwę w tej sprawie. Adres szpitala: Szpital Ginekologiczno-Położniczy im. Krysi Niżyńskiej ul. Inflancka 6  00-189 Warszawa Najlepiej wysyłać faksem na sekretariat – 022 635 84 39 lub mail: sekretariat@szpital-inflancka.pl Pozdrawiam! Ks. Krzysztof Podstawka Przewodniczący Funduszu Obrony Życia Archidiecezji Lubelskiej”. „Drodzy przyjaciele” nie zawiedli. Ksiądz, rozsyłając ten list i podając dane personalne dziewczyny, stał się głównym organizatorem presji czy może nawet represji, jakie od tej pory zaczęły ją spotykać za sprawą obrońców życia nienarodzonego. Aborcja jest złem, co do tego nie ma wątpliwości. Każdego musi martwić, że 14-letnia J. (nazywajmy ją, w ślad za mediami, Agatą) zdecydowała się na przerwanie ciąży. Ale niewykluczone, że postąpiła tak również dlatego, by raz mieć wreszcie spokój, by przestali ją dręczyć ludzie, którzy pod pozorem bezwzględnej obrony życia zaczęli zmieniać jej życie w piekło. Świadomie piszę „pod pozorem”, bo niełatwo mi uwierzyć w czystość intencji tych, którzy nie chcą widzieć podziemia aborcyjnego, tysięcy nielegalnych zabiegów, gabinetów, gdzie oficjalnie „wywołuje się miesiączkę”. Tych wszystkich, którzy sprzeciwiają się edukacji seksualnej i większej dostępności środków antykoncepcyjnych, choć przecież doskonale wiedzą, że ograniczyłoby to zakres aborcyjnych patologii. Jakby zależało im na tym, by te patologie trwały. I zarazem robią wszystko, co tylko można, by uniemożliwić małoletniej dziewczynie znajdującej się w trudnej sytuacji wykonanie legalnego zabiegu przerwania ciąży. Jakby chcieli, by te zabiegi wykonywano nielegalnie, za ciężkie pieniądze, poza wszelką kontrolą. Często przy okazji ciąży Agaty mówiono o klauzuli sumienia, pozwalającej lekarzom odmówić dokonania zabiegu przerwania ciąży. Powoływali się na nią m.in. Jacek Solarz, szef lubelskiego szpitala im. Jana Bożego, który zapewnił, że nikt w tej placówce nie dokona aborcji, oraz Wanda Skrzypczak, ordynator oddziału ginekologii tej placówki. Nie twierdzę oczywiście, że w prywatnym gabinecie ginekologicznym w Chełmie, gdzie pani doktor przyjmuje po godzinach, wykonuje ona zabiegi „przywracania miesiączki”. Z pewnością wie jednak, że są lekarze, którzy tak postępują. I dlatego wskazana byłaby duża powściągliwość w powoływaniu się na etykę, moralność i sumienie lekarskie w tych akurat kwestiach. Kara musi być Przerwanie ciąży zawsze jest dramatem, ale w przypadku Agaty dramatem zgodnym z prawem oraz z wolą dziewczyny i jej bliskich. Była to konsekwencja innego szkodliwego zjawiska: współżycia osób zbyt młodych, z wszystkimi tego niedobrymi skutkami. Niemal dzieci uprawiają seks i zachodzą w ciążę – wiadomo, że najlepiej, by takie rzeczy się nie zdarzały. Niestety, zdarzają się. Dlatego właśnie stworzono określone normy prawne mówiące, co wówczas można zrobić. Z prawnego punktu widzenia sprawa jest jasna – ciąża Agaty była wynikiem czynu zabronionego, współżycia osoby małoletniej, poniżej 15. roku życia (potwierdziła to prokuratura). Zgodę na zabieg wyraziła dziewczyna oraz jej przedstawiciele ustawowi (rodzice). Lekarze mogli więc dokonać zabiegu przerwania ciąży. Mieli też jednak pełne prawo odmówić. Przepis mówi bowiem: „przerywanie ciąży może być dokonane wyłącznie przez lekarza, w przypadku gdy…”, a nie: „lekarz jest obowiązany dokonać przerywania ciąży, w przypadku gdy…”. Powinni jednak wskazać inną placówkę, w której mógłby zostać dokonany zabieg przerwania ciąży, czego nie zrobili. To, że nie wskazali, jest jednak drobiazgiem. Jak pokazał bieg wydarzeń, dziewczyna i jej matka znalazły szpital, który – stety czy niestety

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2008, 26/2008

Kategorie: Kraj