Prezes w schronisku

Prezes w schronisku

Renata Sławatycka: – Nie można powiedzieć, że Arek jest kierownikiem tych wszystkich grup, bo w grupach wsparcia nie ma kierowników. Ale jest ich głównym ogniwem. Jego są pomysły, jego energia tam buzuje. Świetnie potrafi pomagać innym w szukaniu sobie zajęć, żeby pozostać w trzeźwości. Nazywamy go prezesem i śmiejemy się, że prezes rządzi. My mu tylko pomagamy. To urodzony przywódca, choć tego nie widać od razu. Trochę myli jego drobna postura. Jest najlepszym przykładem, że warto się starać, że można wyjść z nałogu.
Arek Rzóska: – Być może to pomaganie innym pomaga mi trwać w trzeźwości. Już ósmy rok nie piję…

Zrośnięci ze schroniskiem

Arek właśnie odebrał plik śnieżnobiałych zaproszeń na mecz bydgoskich siatkarek. Zupełnie darmowych. Zdobytych tak, jak wcześniejsze wejściówki do teatru, muzeum mydła, filharmonii czy kina. – Jak to się robi? Najpierw razem piszemy prośbę na brudno – tłumaczy. – Potem przepisujemy na czysto. Zanosimy gdzie trzeba. – Trochę się popłaszczymy – wpada mu w słowo z uśmiechem Andrzej Kubacki, prawa ręka Arka, niepijący od 16 lat alkoholik, też mieszkaniec schroniska. – I zwykle jest dobra reakcja. Dostajemy bilety za darmo albo w cenie mocno obniżonej. Czasem dosypie grosza jakaś organizacja pomocowa. I w rezultacie idziemy do kina za 5 zł.

Gdy pokazują wejściówki na mecz siatkarek, do niewielkiego pomieszczenia z napisem na drzwiach: Grupa Wsparcia „Szansa” puka pierwszy chętny na bilety. W pokoju długi stół pokryty ceratą i krzesła ustawione wokół. Na ścianach zdjęcia z rajdów, pikników, pokazów sportowych, grillów, wycieczek. Tu spotkanie z tyczkarzem, Pawłem Wojciechowskim, tam wspólne, artystyczne malowanie płotu z gwiazdami polskiego muralu. Podziękowania od organizacji społecznych i kilka od prezydenta Bydgoszczy.

– Niełatwo wyciągnąć bezdomnych ze schroniska. Wielu nie chce nigdzie wychodzić. Nawet jak załatwiliśmy jazdę tramwajem wodnym, nie poszli – denerwuje się Andrzej. – Są tu tacy, którzy tylko śpią, jedzą i palą papierosy. I jeszcze rozmawiają o pogodzie. To najważniejszy temat w schronisku. Niejednemu takiemu już powiedziałem: A po co interesujesz się pogodą? Przecież ty w ogóle ze schroniska nie wychodzisz!

– Ale są i tacy, którzy korzystają – mówi z satysfakcją Arek – i chodzą za darmo lub półdarmo do kina czy na imprezy sportowe. Do Muzeum Mydła i Historii Brudu poszło z 15 osób. I bardzo im się to wyjście podobało. Ale najważniejsze, że musieli się ogarnąć, wyjść ze schroniska, pojechać do centrum. Jak zwyczajni ludzie.

Strony: 1 2 3 4

Wydanie: 2015, 52/2015

Kategorie: Reportaż

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy