Już ponad półtora roku trwa śledztwo w sprawie korupcji w zielonogórskiej prokuraturze. Jego końca nie widać Śledztwo wszczęto na podstawie zeznań kilku oficerów zielonogórskiego Centralnego Biura Śledczego wkrótce po tym, gdy dwóch z nich oskarżono o przyjmowanie korzyści materialnych i współpracę z przestępcami. Sprawa miała swój początek w znanym ongiś podzielonogórskim lokalu nocnym Ostoja, zarządzanym przez dwóch współwłaścicieli. Jeden z nich, Józef Łapkowski, jak twierdzą policjanci, współpracował z CBŚ. Funkcjonariusze biura za aprobatą i wiedzą przełożonych prowadzili w Ostoi tzw. działania operacyjne. Po kilku miesiącach wpadli na trop zażyłych związków niektórych znanych zielonogórskich prawników ze światem przestępczym. Trop prowadził do zielonogórskiej prokuratury oraz do jednej ze znanych kancelarii adwokackich w mieście. Konkluzja całego śledztwa sprowadzała się do tego, że groźni przestępcy w zamian za pokaźne korzyści materialne przekazywane niektórym zielonogórskim prokuratorom i sędziom unikali odpowiedzialności karnej bądź minimalizowali jej wymiar. Pośrednikami w przestępczych transakcjach mieli być niektórzy adwokaci. Uprzedzeni Zanim jednak zielonogórscy policjanci zdołali własne śledztwo doprowadzić do sądowego finału, zostali zaskoczeni spektakularnym najazdem agentów Urzędu Ochrony Państwa na Ostoję. Tuż potem za jednym z właścicieli lokalu rozesłano listy gończe, a policjantom z zielonogórskiego CBŚ postawiono zarzut korupcji na podstawie zeznań byłych pracowników Ostoi, a także wielu ludzi z przestępczego świata. Co ważne, ci sami świadkowie odwołali później przed sądem swe wcześniejsze zeznania, twierdząc, że byli zastraszani i zmuszani do kompromitowania policjantów. To jednak nie przeszkodziło prokuraturze w postawieniu zarzutów. Najważniejszy dotyczył korupcji i przyjmowania korzyści majątkowych od właścicieli Ostoi. Tylko jeden świadek w tym procesie twierdzi, że tak było. Tylko on widział przekazywanie pieniędzy. Inni stanowczo zaprzeczali. Świadek ten, wielokrotnie karany, m.in. za zabójstwo, recydywista, w liście do prokuratora prowadzącego sprawę przypominał o złożonej mu obietnicy złagodzenia kary po złożeniu zeznań obciążających policjantów zielonogórskiego CBŚ. Tymczasem w Toruniu podczas kolejnej akcji kierowanej przez zielonogórskich funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego (następczyni UOP) został postrzelony Józef Łapkowski, były już współwłaściciel Ostoi. Kilka miesięcy przed tym tragicznym zdarzeniem znany zielonogórski adwokat, Krzysztof Sz., zasugerował publicznie, że Łapkowski próbował dokonać zamachu na jego życie. I choć nie było na to żadnych dowodów, zielonogórska prokuratura wystosowała za Józefem Łapkowskim listy gończe. Łapkowski nie przeżył postrzału. Przed tragicznym finałem wielokrotnie w listach kierowanych do poznańskiej prokuratury wyrażał chęć dobrowolnego złożenia wyjaśnień. Prosił tylko, by jego sprawy nie prowadziła zielonogórska prokuratura. Próśb Łapkowskiego nie uwzględniono. Procesy Sprawa oskarżonych o korupcję policjantów zielonogórskiego CBŚ trafiła do Sądu Okręgowego w Legnicy. Decyzją sędziego zwolniono z aresztu jednego z oficerów, który przebywał w izolacji od ponad półtora roku. Potem niemal wszyscy świadkowie zaczęli przed legnickim sądem odwoływać wcześniejsze zeznania. Stwierdzali, że składali je pod presją i psychologicznym przymusem. Niejednokrotnie byli zastraszani przez przesłuchujących, mających wręcz sugerować, co mają zeznawać. Tymczasem do sądu trafił kolejny akt oskarżenia. Efektem śledztwa policjantów z CBŚ było ujawnienie afery korupcyjnej w zielonogórskim sądzie. Kilku świadków potwierdziło, że przekazywali sędziom łapówki. Do pośredniczenia przyznał się m. in. były sędzia. Na taśmie magnetofonowej utrwalono moment przekazywania pieniędzy. W stan oskarżenia postawiono dwóch zielonogórskich sędziów, w tym żonę byłego wiceprezesa sądu okręgowego, Anielę M. To ona m.in. zdecydowała o zwolnieniu z aresztu trzech bossów mafii paliwowej zatrzymanych przez funkcjonariuszy zielonogórskiego CBŚ. Wkrótce po zwolnieniu przez zielonogórski sąd zostali aresztowani w Katowicach. Przestępca specjalnej troski Prokuratorski poker zaczął się na początku lat 90. od wielkiego przemytu papierosów do Niemiec. To wtedy właśnie policjanci z ówczesnego Wydziału PZ (do zwalczania przestępczości zorganizowanej) zatrzymali kilka tirów przygotowanych do przekroczenia granicy. Jak wówczas ustalono, nie był to pierwszy tego typu transport. Poprzednie (a było ich kilkanaście) zakończyły się przemytniczym sukcesem. Organizatorem przemytu był Zdzisław R. z Nowej Soli, wielokrotnie karany, znany w lubuskim półświatku. Zdzisław R. dziwnym zbiegiem okoliczności zdążył sprzedać swój majątek tuż przed kluczowymi decyzjami prokuratury i jako oskarżony nie posiadał już praktycznie niczego. Wkrótce prokurator zdecydował o oddaniu właścicielowi samochodów wykorzystanych do kontrabandy (były pożyczone), choć zazwyczaj
Tagi:
Alina Suworow









