Czy Związek Artystów Scen Polskich odzyska miliony utopione w obligacjach Stoczni Szczecińskiej? Związek Artystów Scen Polskich zażądał od ING Banku Śląskiego zwrotu ponad 9 mln zł, czyli całej kwoty zapłaconej za obligacje Stoczni Szczecińskiej. Zdaniem prawników reprezentujących związek, istnieją podstawy do tego, aby ubiegać się o uznanie transakcji za nieważną. Przypomnijmy: od stycznia do początku marca tego roku ZASP kupował obligacje stoczni, mimo iż w tym czasie jej kondycja nie była już najlepsza. Zakupu papierów wartościowych dokonano za kadencji poprzedniego Zarządu ZASP i prezesury Kazimierza Kaczora. ING Bank Śląski był emitentem obligacji Stoczni Szczecińskiej i jednocześnie prowadził też rachunek inwestycyjny związku. W lipcu stocznia ogłosiła upadłość, a zakupione obligacje stały się bezwartościowe. Szacuje się, że ZASP stracił na tej inwestycji ponad 9 mln złotych. Nieoczekiwany zwrot sprawy 4 września ZASP reprezentowany przez kancelarię Marka Musioła skierował do ING Banku Śląskiego pismo, w którym przedstawił bankowi listę zarzutów. – Po szczegółowej analizie doszliśmy do wniosku, że istnieją podstawy prawne do wystąpienia przez ZASP z roszczeniami odszkodowawczymi wobec banku – mówi mec. Bartłomiej Niewczas. Prawnicy ZASP uważają, że emisja obligacji stoczni obciążona jest wieloma wadami prawnymi. Przede wszystkim bank w trakcie sprzedaży obligacji wprowadził związek w błąd, nie informując o rzeczywistej kondycji finansowej stoczni, dokonał transakcji bez formalnego zlecenia ze strony związku oraz naruszył zasady etyki bankowej i maklerskiej. W ocenie banku perspektywy działalności Stoczni Szczecińskiej były dobre. W memorandum informacyjnym, które ING przedstawiał potencjalnym nabywcom obligacji stoczni, można przeczytać: „Prognozy wyspecjalizowanych instytucji badających światową gospodarkę sygnalizują poprawę koniunktury w żegludze i przemyśle okrętowym po roku 2001, czego pierwsze objawy można już zaobserwować (…)”. Najpoważniejszy jednak zarzut, jaki związek postawił ING, dotyczy działania bez zlecenia. Zdaniem przedstawicieli ZASP, bank dokonał całej transakcji na podstawie zlecenia telefonicznego, do czego nie upoważniała go umowa o prowadzenie rachunku inwestycyjnego. Według prawników, umowa, którą związek zawarł z ING, dopuszczała możliwość składania zleceń telefonicznych tylko w przypadku dołączenia do niej stosownego aneksu podpisanego przez obie strony. ING twierdzi, iż posiada upoważnienie do realizacji zleceń telefonicznych, ale mimo prośby związku dotychczas nie chce go ujawnić. Jak zapewnia mec. Niewczas, ZASP takiego upoważnienia nie udzielał. Co istotne – bank nie ujawnił również nagrania rozmowy telefonicznej, podczas której dokonano zakupu. Wydaje się, że wyjaśnienie tej sprawy może mieć ogromne znaczenie dla ZASP-owskich roszczeń. Kolejny poważny zarzut odnosi się do zasad etyki bankowej i maklerskiej. Prawnicy ZASP twierdzą, że działania ING BŚ jako przedsiębiorstwa maklerskiego są sprzeczne z Kodeksem Dobrej Praktyki Przedsiębiorstw Maklerskich przyjętym przez Izbę Domów Maklerskich, której członkiem jest m.in. dom maklerski banku (ING Securities SA), oraz z zasadami dobrej praktyki bankowej. Jak twierdzi mec. Niewczas, w trakcie prowadzenia emisji oraz sprzedaży obligacji bank podlegał konfliktowi interesów, który w efekcie uniemożliwiał mu bezstronne i rzetelne działanie na rzecz swoich klientów. – Faktem jest, iż z jednej strony, bank działał w interesie stoczni – jako agent i dealer emisji – z drugiej zaś, w imieniu nabywców obligacji, jako podmiot prowadzący rachunki inwestycyjne i powiernik obligacji. ING nie zaprzeczył też, że pobierał wynagrodzenie od obydwu stron transakcji. Naszym zdaniem, w momencie wystąpienia kłopotów z płynnością finansową stoczni Bank Śląski powinien natychmiast zawiesić sprzedaż obligacji i poinformować o tym ich nabywców. Mamy też sygnały, że stocznia informowała bank, iż nie będzie w stanie obsłużyć obligacji. Mimo to bank dalej je sprzedawał. Ostatni pakiet obligacji stoczni ZASP kupił 3 marca br., czyli w przeddzień wstrzymania produkcji. Czy rzeczywiście bank nie wiedział o kłopotach stoczni? Bank odrzuca Bank nie podjął żadnych rozmów z Zarządem ZASP, przysłał tylko pismo, w którym uznał zarzuty za bezpodstawne. W takich okolicznościach związek zdecydował się na upublicznienie zarzutów. – Stanowisko ING Banku Śląskiego nie zmieniło się – oświadcza rzecznik banku, Tatiana Kuwak-Frentzel. – Nie chcemy naszych relacji z klientem rozstrzygać na łamach prasy. Lista zarzutów jest duża
Tagi:
Tomasz Sygut