Przecieki z Iraku

Przecieki z Iraku

Jak świadczą tajne dokumenty ujawnione przez Wikileaks, armia USA ponosi odpowiedzialność za tortury w Iraku Amerykańscy żołnierze wydawali jeńców na tortury. Prywatni kontraktorzy strzelali do cywilów. Irakijczycy w najbardziej bestialski sposób mordowali się nawzajem. Pod okupacją kraj spłynął krwią. Niektórzy komentatorzy uważają, że w wyniku wojny przemoc i okrucieństwa stały się jeszcze potworniejsze niż w czasach reżimu Saddama Husajna. Przerażająca historia konfliktu w Iraku zapisana jest w dokumentach armii USA, które zdobył i przekazał mediom portal internetowy Wikileaks, specjalizujący się w publikowaniu przecieków kompromitujących dla rządów i przywódców politycznych. W lipcu Wikileaks ujawnił 77 tys. wojskowych akt dotyczących wojny w Afganistanie. Teraz przyszła kolej na 392.832 dokumenty z wojny w Iraku z lat 2004–2009: raporty z pola walki, protokoły przesłuchań, analizy militarne. To największy przeciek informacji w dziejach wojskowości. Przypuszczalnie dane te przekazał Wikileaks rozczarowany wojną specjalista armii USA Bradley Manning, który obecnie oczekuje na proces, uwięziony na wojskowym okręcie kotwiczącym w pobliżu Waszyngtonu. Ujawniono dokumenty sklasyfikowane jako poufne i tajne. Informator portalu nie miał dostępu do akt ściśle tajnych, w których zapewne zawarte są informacje dotyczące najbardziej drastycznych przestępstw popełnionych przez żołnierzy Stanów Zjednoczonych, takich jak dręczenie osadzonych w więzieniu Abu Ghraib. Ale i tak obraz zawarty w przeciekach szokuje i jest dowodem kłamstw propagandy Waszyngtonu i Londynu. Renomowany komentator brytyjskiego dziennika „The Independent” Robert Fisk napisał, że amerykańscy politycy i generałowie po publikacji dokumentów wpadli we wściekłość nie z powodu złamania tajemnicy czy zagrożenia dla swych oddziałów, lecz dlatego że „zostali przyłapani na kłamstwach, o których zawsze wiedzieliśmy”. Z akt wynika, że żołnierze supermocarstwa zastrzelili na punktach kontrolnych 681 cywilów, w tym 30 dzieci. W tym samym czasie na punktach kontrolnych zginęło tylko 120 rebeliantów. Jeden z raportów, spisanych w lakonicznym wojskowym żargonie, stwierdza: „Podczas przechodzenia przez ulicę patrol miał EOF (escalation of force, eskalacja siły), podczas której wystrzelił trzy serie z M249 (lekkiego karabinu maszynowego). Jeden z pocisków odbił się od betonu i trafił sześcioletniego LN (local national, miejscowego obywatela)… Szpital poinformował, że LN zmarł z ran w chwili przybycia”. 29 września 2004 r. kolumna pojazdów piechoty morskiej USA znajdowała się na drodze w pobliżu miejscowości Saklawija, na zachód od Bagdadu. Nagle do ostatniego transportera Humvee zbliżył się samochód. Mimo dawanych sygnałów nie zwiększył dystansu. Jeden z marines otworzył ogień, trafiając w przednią szybę i silnik. Uszkodzony pojazd stoczył się do kanału. Z tonącego auta wydostał się mężczyzna. Żołnierze zwrócili się do miejscowej policji, aby rozwiązała problem. Raport stwierdza: „IPS (policja iracka) z Saklawiji przybyła na miejsce i wydobyła dwie dorosłe kobiety, troje dzieci w wieku od pięciu do ośmiu lat oraz niemowlę. Wszyscy utonęli”. Jeszcze częściej niż żołnierze pociągali za spust prywatni kontraktorzy, zwłaszcza z firmy Blackwater, będącej najpotężniejszą najemną armią świata (obecnie działa w Iraku i w Afganistanie pod nazwą Xe Services). 14 maja 2005 r. najemnicy z Blackwater zastrzelili kierowcę – cywila, a jego żonę i dziecko zranili. Potem odjechali, pozostawiając rannych bez pomocy. 2 maja 2006 r. od kul kontraktorów zginął kierowca ambulansu. Politycy i dowódcy z USA i Wielkiej Brytanii zapewniali, że nie prowadzą rejestru zabitych w Iraku. Oświadczenie tej treści złożył dowodzący inwazją na Irak gen. Tommy Franks. Przecieki świadczą jednak, że to nieprawda. Amerykańscy żołnierze skrupulatnie opisali bowiem w raportach wiele przypadków gwałtownych śmierci. Dokumenty przeanalizowała brytyjska organizacja Iraq Body Count, która od 2003 r. systematycznie znajduje i rejestruje wszystkich zabitych w Iraku. Z ujawnionych przez Wikileaks akt wynika, że zginęło tam 109.032 ludzi, w tym 66.081 cywilów, 23.984 osoby uznane za „nieprzyjaciół”, czyli rebeliantów, oraz 15.196 funkcjonariuszy irackich sił bezpieczeństwa. Śmierć poniosło także 3771 żołnierzy z USA oraz państw sprzymierzonych. Liczba ofiar konfliktu, który trwa już dłużej niż II wojna światowa, jest wszakże znacznie wyższa, dokumenty nie uwzględniają bowiem zgonów z roku bieżącego, a zwłaszcza z roku 2003, roku inwazji, ponadto z całą pewnością są fragmentaryczne. Według najnowszych ocen Iraq Body Count, która dolicza także straty poniesione przez armię

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2010, 44/2010

Kategorie: Świat