Przejechać się po Nieznalsakiej

Przejechać się po Nieznalsakiej

Gdyby podobną instalację wykonał mężczyzna, to zostałby łagodniej potraktowany Nie wiem, czy kiedy państwo będą to czytali, nadal będzie panował taki upał, ale teraz, kiedy piszę, jest naprawdę gorąco. Dla ochłody i ruchu jeździłam sporo na rowerze, zresztą zazwyczaj sporo jeżdżę – mieszkam na Żoliborzu, a to jest w Warszawie jedna z najlepszych dzielnic do spacerów i sportu, w mojej okolicy jeden park przechodzi w drugi park, potem kawałek ulicy i znów duży park, którym można dojechać do Lasku Bielańskiego. Ja tu o tym Lasku Bielańskim, ale prawda jest taka, że chciałam pisać o Dorocie Nieznalskiej, skazanej na pół roku ograniczenia wolności za obrazę uczuć religijnych, ale coś mnie tknęło, zadzwoniłam do redakcji „Przeglądu” i dowiedziałam się, że na temat Nieznalskiej będzie osobny tekst. – Ach – powiadam, sama jeszcze nie wiedząc, jak bardzo jestem rozczarowana – to może ja coś na ten temat innym razem napiszę. No i na tym stanęło. Żoliborz Zatem wracając do Żoliborza i roweru – jadąc, muszę uważać na placu Inwalidów, bo tu jest pewna przeszkoda w postaci pomnika Dywizji Pancernej Generała Maczka. Sam pomnik składa się z cokołu, na nim stoi marmurowa kolumna, do kolumny przywarł wścieknięty orzeł, tak go nazywam, bo ma szpony rozwarte, dziób bojowy, skrzydła rozpostarte i wyzłoconą koronę. Jeszcze powyżej orła do kolumny przyczepiono skrzydła husarskie z brązu. A wokół pomnika w chodniku wyrąbano przerębel na jakieś 40-50 cm, który ma być Morzem Północnym, i oprócz tego są na chodniku odciski gąsienic czołgów, że o tu, tędy jechały. Przerębel ostatnio jest suchy, woda była w nim dwa lata temu i wtedy w Morzu gen. Maczka kąpały się zachwycone psy. Z tyłu są jeszcze Morza Prostokątne: większe i mniejsze, jednak nie wiem, z jakiej to przyczyny. Raz w roku odbywa się tu rocznicowe święto, gra wojskowa orkiestra, stoją weterani. Wtedy także jechałam rowerem i pan z obstawy machnął do mnie: – Dalej proszę! Nie tak blisko! – Ach – powiedziałam zaskoczona, bo jakoś to było dziwne – dlaczego nie wolno jechać w promieniu chyba 30 m od orkiestry wojskowej? A on za mną rzucił: – Jakie „ach”, co za „ach”, dalej mówię! Tak, ale ja nie o tym. Lecz o tym, że sztuka plastyczna jednak stoi skrótem, stoi metaforą, bez nich, o ile nie jest jakimś wymownym realizmem, jest nudą, kiczem. Cóż, Nieznalska użyła skrótu, metafor, odniesień, aluzji i pójdzie za to z wyroku sądu szorować podłogi tymi swoimi bluźnierczymi rękoma. A więc nie można męskich genitaliów wpisać w krzyż (równoboczny zresztą, więc niezupełnie chrześcijański, raczej wskazujący metaforycznie na sferę sacrum), czyli użyć skrótu, a gen. Maczka czy Powstanie Warszawskie to można rozwlec jak hieny padlinę po polu? Nieznalska używa języka sztuki współczesnej, języka skrótu, odwołującego się do zastanego dyskursu plastycznego, kulturowego, genderowego i żeby ją krytykować czy chwalić, trzeba sobie ten język przyswoić. Sąd jednak nie przyswoił, nie chciał rozumieć, chciał wiedzieć tylko to, co już wie, i skazał. A ja się potykam o gąsienice tych czołgów, a nie są one na billboardach akcji „Niech nas zobaczą”, nikt ich stąd nie usunie. Bonifraterska Dobrze, nie o tym miało być, więc już pedałuję dalej. Warszawa ogólnie nie jest za ładna jako miasto, ale ostatnio coś jakby lepiej. Mijam gmach sądów – trochę się już przyzwyczajam do niego, może się zrośnie z otoczeniem, dosłownie za pomocą roślin, gdyby jeszcze pałac Krasińskich pomalowano na jakiś bardziej wyrazisty kolor, bo zielone sądy zupełnie go zaćmiły, a to taki ładny budynek. No tak, ale kto ma decydować o tym, na jaki kolor pomalować pałac Krasińskich? Kto na to zwraca uwagę! W Polsce? Bogowie, te szkolne lekcje plastyki czy rysunków, te godziny mazania, a pani/pan od plastyki nawet nie powiedzieli, bo program pewnie nie przewidywał, czym się różni błękit pruski od paryskiego, co ugier, a co ochra, jakie były epoki i style malarskie. Polskie gusta plastyczne zatrzymały się gdzieś na końcu XIX w., impresjoniści – to jest w Polsce pop-awangarda. No, może jeszcze dla bardziej wtajemniczonych pierwsza połowa XX w. A oto i pomnik Bohaterów Powstania Warszawskiego, który mijam co sił w nogach. Byle nie widzieć. Ciężkie postacie wyłaniają się z chodnika, tu ksiądz, tam powstaniec, który osłania

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2003, 33/2003

Kategorie: Opinie