Przemytnikom się opłaca

Przemytnikom się opłaca

Rafa koralowa, khat, papierosy, medale. Prawie na wszystkim można zarabiać

Na naszej wschodniej granicy rok zaczął się mocnym akcentem. W wieczór Trzech Króli, 6 stycznia, na dawnym polsko-litewskim przejściu w Budziskach celnicy zatrzymali łotewską ciężarówkę z transportem trzciny do Włoch. Samochód wzięto na rentgen, obraz na ekranie pokazywał, jakby coś jeszcze w tej trzcinie było, pies służbowy Gotam też zaczął ją obwąchiwać. W trzcinie tkwiło prawie 100 tys. paczek papierosów różnych marek, z rosyjską akcyzą. Sprzedano by je u nas za ponad milion złotych. Kierowca naturalnie twierdził, że o niczym nie wiedział, zatrzymano i jego, i ciężarówkę. To pierwszy wykryty w tym roku wielki przemyt papierosów.
Mało w czym jesteśmy najlepsi w Europie, więc warto się pochwalić, że w 2010 r. (ubiegłoroczne wyniki są jeszcze podliczane) w Polsce zarekwirowano najwięcej przemycanych papierosów w Unii – aż 744 mln sztuk. Palmę pierwszeństwa odebraliśmy Wielkiej Brytanii, gdzie w 2008 r. ustanowiono rekord – prawie 1,8 mld sztuk przemycanych papierosów. Brytyjski sukces też jednak był dziełem Polaków, którzy w tym czasie jeszcze masowo ruszali do Anglii, wszyscy oczywiście z papierosami. Gdy w 2009 r. zmniejszyła się liczba rodaków jadących tam za pracą, to i ujawniony przemyt spadł do 700 mln sztuk.
Wykrywane w Polsce papierosy stanowią wierzchołek góry lodowej i mimo że zdarzają się wpadki, jest to nader dochodowy interes dla gangsterów. Średnio 11-15% wypalanych w Polsce papierosów pochodzi z przemytu. Część transportów wysyła się zresztą bez specjalnego zabezpieczenia, na wabia, i gdy celnicy byli zajęci łotewską trzciną, przez Budziska mógł w tym samym czasie przejechać jeszcze większy przemyt.
W torfie i w torcie Wpadają jednak i papierosy ukrywane bardzo profesjonalnie. W grudniu w Dorohusku złapano ukraińską ciężarówkę wiozącą palety ze szkłem (20 t) do Belgii. Między tafle szkła włożono 150 tys. paczek papierosów, oddzielonych od szkła ołowianymi płytami, żeby zmylić rentgen. Na polsko-białoruskim przejściu w Kuźnicy w polskim tirze wiozącym torf wykryto aż 550 tys. paczek papierosów (11 mln sztuk). Tak duża kontrabanda oznaczała, że ciężarówka byłaby za lekka jak na torf, więc żeby nie wydało się na wadze, dociążono ją arkuszami stalowej blachy, mającymi chronić też przed prześwietleniem. Być może w tych przypadkach celnicy mieli cynk ze źródeł policyjnych, że szykuje się jakiś większy transport. Waga jest jednak zdradliwa. W Kuźnicy Białorusinka na tylnym siedzeniu auta wiozła duży tort. Celnik, który akurat lubi piec ciasta, ocenił, że jest za lekki. W środku zamiast biszkoptu i kremu było 70 paczek papierosów. To nowość, bo chleb faszerowany papierosami już się zdarzał, ale tort nie.
Przemyt papierosów do Polski ewoluuje. Od 2009 r., w wyniku wprowadzenia w Polsce dyrektywy unijnej, można bez ograniczeń handlować suszonymi liśćmi tytoniowymi bez akcyzy. To duże ułatwienie, bo zdobycie podrabianych banderoli z akcyzą nie jest takie proste. Lawinowo rośnie więc przemyt tytoniu, niekiedy zresztą podrabianego bezwartościowymi liśćmi różnych roślin, farbowanymi na brązowo! W 2009 r. wykryto 43 t tytoniu, w 2010 r. już 135 t, a tylko w pierwszej połowie 2011 r. – aż 174 t.
Oznacza to, że w istocie w ubiegłym roku do Polski wjechało nielegalnie co najmniej 2,5 tys. t tytoniu. Trafia on do nielegalnych fabryk, gdzie powstają papierosy Yesmoke, Oris czy Jin Ling (wyrabiane także w Chinach i rosyjskim obwodzie kaliningradzkim i ponoć szprycowane azbestem, by dawały mocniejszego kopa). Marki te są rozprowadzane głównie kanałami przemytniczymi. 24 listopada 2011 r. wykryto taką fabrykę pod Poznaniem. W jednej hali była nowoczesna linia do wyrobu papierosów i wszystkie konieczne komponenty, w drugiej – magazyn gotowych wyrobów. Dzięki wysokiemu stopniowi mechanizacji przy produkcji zatrudniona była jedynie ósemka pracowników (Bułgarów obojga płci). Wyroby tytoniowe zajęte w tym dniu wyceniono na ponad 3 mln zł.
Jeszcze szybciej niż szmugiel tytoniu rośnie przemyt substancji odurzających. W pierwszej połowie 2010 r. wykryto 577 transportów. W pierwszej połowie roku 2011 r. – aż 916! Króluje marihuana – przejęto w tym czasie, jak dokładnie policzyły służby celne, 128.375,66 g plus trochę jointów, wyprzedzając amfetaminę – 77.824,04 g oraz khat – 43.420 g. W jednym tylko ubiegłorocznym transporcie wykryto w Augustowie, w aucie osobowym z Litwy, 53 kg amfetaminy, zapakowane w plastikowe paczuszki i schowane w specjalnej skrytce pod podłogą bagażnika, do której można było się dostać po zdjęciu tylnego zderzaka.
Przed rokiem w przemycie narkotyków też przodowała marihuana (w całym 2010 r. – 330.681,98 g i ponad 10 tys. krzaczków), ale drugie miejsce zajmowała kokaina (93.730,17 g w 2010 r.)
przed amfetaminą (86.641 g). Rosnąca popularność khatu wynika stąd, że w polskich laboratoriach jest on wykorzystywany jako jeden z surowców do wyrobu podrabianej amfetaminy.

Przygotowania do Euro

Bardzo duży wzrost wykrywanego przemytu może oznaczać lepszą skuteczność celników, ale przede wszystkim świadczy o tym, że coraz więcej się przemyca. Widać już nadchodzące mistrzostwa Europy. W Warszawie przechwycono tysiąc medali okolicznościowych z zastrzeżonym znakiem towarowym Euro 2012. Ich produkcję zleciła w Chinach polska firma, mająca sprzedać je dalej. W Budziskach, w dwóch ciężarówkach jadących z Łotwy do Austrii wykryto 22 tys. par podrabianych butów Adidasa. Ze Wschodu przyjeżdżają do Polski „markowe” piłki, koszulki, spodenki.
Nowym zjawiskiem, być może też związanym z Euro 2012, jest coraz szybszy wzrost przemytu rafy koralowej (koralowce są pod ochroną). W 2010 r. celnicy zarekwirowali 352 kg rafy. W 2011 r. wielokrotnie więcej, bo tylko jednego dnia, 12 listopada, na przejściu w Hrebennem wykryto w 12 autach osobowych na ukraińskich numerach aż 750 kg rafy koralowej. Kawałki rafy były owinięte mokrymi gazetami, zapakowane w worki foliowe i 30 pudeł kartonowych. Jechały z Niemiec na Ukrainę. Kierowcy oczywiście nic nie wiedzieli, tłumaczyli, że ktoś w Tomaszowie poprosił ich, żeby za parę groszy przewieźli kartony do Rawy Ruskiej. „W chwili zatrzymania organizmy morskie, przytwierdzone do rafy, ruszały się”, stwierdzili celnicy. Rafa trafiła na rekonwalescencję do Gdyni, gdzie regeneruje się pod okiem specjalistów od akwarystyki i zapewne wzbogaci zbiory Akwarium Gdyńskiego Rafę prawdopodobnie zamówił jeden z ukraińskich oligarchów na wyposażenie aquaparku, w którym chce przyjmować gości Euro 2012.
Wzrost cen ropy sprawił, że wciąż bardzo opłacalna jest sprzedaż oleju opałowego (obciążonego niższą stawką akcyzy) jako napędowego. Trzeba tylko zgromadzić lipne oświadczenia nabywców, że olej kupują oczywiście na opał. W Polsce rośnie liczba nielegalnych baz paliwowych, gdzie magazynuje się, „uszlachetnia” i rozlewa olej nieznanego pochodzenia i składu, sprzedawany potem jako najlepsze paliwo do diesli. Na ogół trafia tam przepracowany olej smarowy, poddawany procesowi blendowania – mieszania z różnymi dodatkami – żeby był w stanie „chodzić” w silnikach wysokoprężnych. W ostatnią noc sylwestrową celnicy zlikwidowali rozlewnię w opuszczonej fermie drobiu pod Kluczborkiem, rekwirując 30 t podejrzanego oleju.

Warto się bać

Po niedawnym zachwianiu stopniowo odżywa przemyt alkoholu.
W 2008 r. celnicy zarekwirowali prawie pół miliona litrów, w 2009 r. – niespełna ćwierć miliona, ale w 2010 r. już 262 tys. litrów. Pierwsza połowa ubiegłego roku to wykrycie prawie 150 tys. litrów, więc wynik całego roku będzie na pewno lepszy.
Zależność jest prosta, im więcej kontroli, tym więcej przypadków ujawnianego przemytu, choć oczywiście trudno stale powiększać szeregi służby celnej, bo koszt jej działalności przewyższy zyski. Obecna wielkość, ok. 16 tys. funkcjonariuszy, to chyba optymalna liczba i są oni dość stabilną grupą. Ta służba mundurowa ostatnio nie żądała podwyżek, minął też czas, kiedy aż 1% celników miało postawione zarzuty korupcji (w 2007 r.).
Co nie znaczy, że nie zauważa się istniejącej „presji korupcyjnej” – ale jest też rosnący strach przed utratą niezłej pracy i pójściem za kratki, bo nigdy nie wiadomo, czy podejrzany typ w samochodzie, proponujący „korzyść majątkową”, nie jest prowokatorem z innych służb.

Wydanie: 03/2012, 2012

Kategorie: Kraj

Komentarze

  1. Aro D
    Aro D 29 stycznia, 2012, 08:52

    Autor myśli,że SC to zwalczanie jakiś przemytów fajek alkoholu,paliwa itp.Więc mu wyjaśniam,że SC to głównie wymierzanie i pobór różnych należności.W ten sposób,te 16 tysięcy funkcjonariuszy generuje 1/3 budżetu kraju.I niech sobie redaktorzyna pomyśli,czy działalność SC przewyższa zyski.

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy