Pedro Almodóvar ściąga z ludzi ubranie zwane męskością lub kobiecością Gdziekolwiek się ruszyć, wyskakuje na nas schemat płci, stereotyp roli płciowej i wiara, że wszystko, co tradycyjnie związane z płcią, wywodzi się niemal prosto z natury. Przy czym nie jest to natura w swojej nieprzewidywalnej różnorodności, ale natura według naszego projektu i życzenia. Kobiety opiekuńcze, z instynktem gniazda. Mężczyźni – racjonaliści z instynktem łowów. Homoseksualiści – zboczeni, robią naturze na złość. Włączam radio, a tam dyskusja: czy kobiety są z Wenus, a mężczyźni z Marsa? Otóż wszyscy są z Ziemi i razem na niej żyją. * Benigno, pielęgniarz, opiekuje się Alicią, uczennicą szkoły baletowej, która po wypadku leży w śpiączce. Karmi ją, myje, czesze, masuje. Opowiada jej o wszystkim, a w wolnych chwilach haftuje dla niej chusteczki. To oczywiście „Porozmawiaj z nią” Almodóvara. Kiedy poszłam do kina, film grano już trzeci tydzień, ale sala była pełna. Kiedy się skończył i pojawiły się napisy końcowe, nikt nie wstawał, widzowie siedzieli, jakby nie chcieli jeszcze wyjść poza obręb intensywnej, magnetyzującej, mrocznej i jasnej jednocześnie aury tej opowieści. * W jednej z pierwszych scen na arenę wychodzi torreadorka Lydia, zgrabna, szczupła, nawet koścista, z surową, niemal męską twarzą i ciasno splecionymi w warkocz włosami. Kamera z poziomu jej bioder patrzy na byka – duże, masywne zwierzę, zbroczone krwią, całkiem obce wobec tego, co się dzieje dookoła. Byk jest bardzo samotny. Torreadorka też. Muzyka w tej scenie płynie jak ciemny podmuch, jak westchnienie, które dotyczy smutku i śmierci. Lydia po corridzie z gęstymi rozpuszczonymi włosami i w lekkiej, krótkiej sukience z falbanką, na obcasach wygląda bardzo kobieco – to typ kobiecej urody, który u Almodóvara reprezentuje Maria Paredes (bohaterka „Kwiatu mojego sekretu”, Huma z „Wszystko o mojej matce”) – androgyniczna, z dramatyczną twarzą osoby, której jedynie godność nie pozwala tarzać się w popiele swoich zawiedzionych uczuć. Ojciec Lydii był tylko bandillero, a ona jest torreadorką – jak syn, który spełnił ambicje ojca. Jak córka, która wbrew uprzedzeniom ojca chciała pokazać, na co ją stać. Marco, dziennikarz, zabija węża, który dostał się do domu torreadorki, a którego Lydia, kładąca trupem byki na arenie, boi się nieprzytomnie. (Wąż uważany jest za symbol kobiecości). Marco zostaje z Lydią, ale nie daje jej wyłączności do siebie. Poprzednio kochał inną kobietę i jeszcze nie odżałował tamtego związku. Lydia poprzednio kochała torreadora, który ją porzucił. Zapomniałaby o nim, gdyby Marco bardziej z nią był, gdyby z nią rozmawiał, a nie mówił do niej o sobie. Mogłaby wtedy znaleźć jakiś stosowny dla siebie wariant płci, zdjąć szpileczki od kobiecego kostiumu i odłożyć szpadę należącą do męskiego kostiumu – gdyby Marco jej pomógł, gdyby pomogła jej miłość. Zanim wyszła po raz ostatni na arenę, chciała mu powiedzieć o tym, że wraca do dawnego kochanka. Ale i to była nieprawda. Lydia znalazła się pomiędzy męskością i kobiecością, pomiędzy dwoma niepełnymi kochankami. Samotna i nigdzie. Dała się więc stratować bykowi. Poraniona, zapadła w śpiączkę, i położono ją w pokoju obok pokoju Alicii. * Szkoła baletowa, w której przed wypadkiem uczyła się Alicia, mieści się w budynku naprzeciwko mieszkania, w którym mieszka Benigno ze swoją matką. Dopóki żyła matka, Benigno zajmował się tylko nią. Pracował i nadal pracuje w szpitalu jako pielęgniarz (podobnie jak Manuela z „Wszystko o mojej matce”). Jeszcze przed wypadkiem Alicii próbował zawrzeć z nią znajomość, ale nie miał wielkich szans. Benigno nie spełnia standardu męskości. Może jest nieznacznie cofnięty umysłowo. A może nie jest? Niewysoki, trochę pulchny, miła twarz, dziwadło. Kiedy Alicia po wypadku zapadła w śpiączkę, Benigno chodził na filmy, które ona lubiłaby oglądać, czytał to, co ona czytywała, i o wszystkim jej opowiadał. Odkąd Lydia leżała bezwładna, nie ruszała się, nie reagowała, Marco nie mógł ani jej dotknąć, ani odezwać się do niej. Nie znalazł w sobie ani tonu, ani treści, które mógłby jej przekazać. * Almodóvar ściąga z ludzi ubranie zwane męskością lub kobiecością i mówi: „O, proszę, tu szew, tu kieszonka, tu się popruło. Taki kostium”. Agrado (z „Wszystko o mojej matce”) opowiada publiczności w teatrze o tym,
Tagi:
Bożena Umińska









