Ponad tysiąc młodych ludzi za zupełną darmochę włącza się w organizację imprezy dla 300 tysięcy osób. Robią to dla siebie i dla Jurka Owsiaka Hej straż graniczna, gdzie tu jest pałownia? – jeden z gości Przystanku Woodstock podchodzi do stojących przed dworcem umundurowanych funkcjonariuszy. Ci niepewnie patrzą na siebie. – No, znaczy, gdzie tu jest policja – uściśla woodstockowicz. Teraz już wiadomo, kogo szuka. Dlaczego – tego nie mówi. Straż Graniczna wskazuje mu więc drogę. 17-tysięczny Kostrzyn nad Odrą przygotował się do przyjęcia woodstockowiczów w każdym calu: kierunkowskazy na ulicach, stoiska handlowe, autobusy dowożące na pole namiotowe. Już przy dworcu zaprasza bar z domowym jadłem. – Chciałbym zjeść obiad, co macie? – pyta woodstockowicz. – Wszystko – krótko odpowiada pani zza lady. I rzeczywiście, wybór jest spory, ale i ceny jak w kurorcie w pełni sezonu. Bułka o średnicy 10 cm o smaku pizzy to wydatek 1,50 zł. Jeśli ktoś chce na ciepło, musi dopłacić 50 gr. Tyle samo zapłacimy za bułkę z pieczarkami. Niestety, jest twarda, a i grzybów na niej niewiele. Przystanek dworzec Na kostrzyński dworzec właśnie wjeżdża pociąg pełen woodstockowiczów. Otwierają się drzwi i… wylatuje plecak. Po nim karimata. Na peronie czerwono od koszul Pokojowego Patrolu. Dwóch wolontariuszy biegnie z noszami do ostatniego wagonu. Co się stało? – To była niespodzianka dla jednego z wolontariuszy. Wszyscy wiedzieli, że to żart, więc nie było zadymy – śmieje się Warsik. To jego ksywa. Naprawdę nazywa się Maciej Szewczyk i kieruje 30-osobowym patrolem na dworcu. Łatwo go zauważyć, bo nosi czapkę – prawie jak kolejarz. Z wykształcenia jest maszynistą i kiedyś prowadził skład, który wiózł fanów mocnej muzyki na pierwszy Przystanek Woodstock w Żarach. – To była kara na lokomotywowni – śmieje się Warsik. Nie pamięta już jednak, za co musiał odpokutować. Tłumaczy, że PKP wcale nie narzekają na woodstockowiczów, może tylko na tych, którzy bezmyślnie dewastują wagony. – Taki skład to duża odpowiedzialność, bo trzeba cało i zdrowo dowieźć na miejsce, a ludzie się wychylają i trzeba ich pilnować. Maszynista częściej musi patrzeć w lustro – mówi Warsik. Z orkiestrą Owsiaka gra już od pięciu lat. Najpierw organizował finały we Wrocławiu, teraz zajmuje się Przystankiem. – Przyjmujemy podróżnych, zabezpieczamy stację, kierujemy do autobusu – wylicza. Na posterunku jest od 6.00 we wtorek, a zejdzie z niego o 17.00 w piątek. W czwartkowe popołudnie tłumaczy nam, że najbardziej zatłoczone składy dopiero jadą. – Czekajcie chwilę, muszę zatrzymać pociąg dla telewizji – rzuca nam Warsik i biegnie gdzieś z telefonem przy uchu. Na dworcu PKP są już specjalne informatory z niedzielnym rozkładem jazdy pociągów. To wtedy setki tysięcy woodstockowiczów będą wracać do domów. Na odwrocie informatora do młodzieży ze swoimi reklamami chcą trafić sprzedawcy glanów, koszulek, stomatolog, producenci piwa oraz… prezerwatyw. Te ostatnie nie przydadzą się chyba Michałowi z Gorzowa, który przyjechał tu, co prawda, z kobietą, ale z… gumy. – Poznaliśmy się na mojej osiemnastce. Ona przyjechała z kraju o nazwie Sex-shop. Rok temu byłem z inną, bardziej żywą. Teraz wziąłem tę, bo jak tu na Woodstock przyjechać bez kobiety? – całkiem poważnie tłumaczy Michał. Widok chłopaka z gumową lalą wzbudza zainteresowanie na polu namiotowym. Jedna z dziewczyn podkreśla z uznaniem: – Nie ma to jak własna kobieta. Przystanek patrol Pierwsi woodstockowicze do Kostrzyna nad Odrą przyjechali dwa tygodnie przed imprezą. Mogli wybrać sobie miejsce na polu namiotowym. W czwartek, dzień przed festiwalem, przed sceną jest już pełno namiotów. Powiewają flagi z nazwami miast z całej Polski. Na wzgórzu ulokowała się Pokojowa Wioska Kriszny. Po prawej stronie sceny jest już Wioska Piwna. Dalej rząd przenośnych toalet (w sumie 600) i kranów. Przy scenie ekipa montuje i sprawdza nagłośnienie. Sama scena stanęła kilka dni wcześniej. – Tym zajęli się podwykonawcy. Pierwsza liga w Polsce – zachwala Radek Mysłek, szef Pokojowego Patrolu. Zaczynał od sztabów WOŚP, potem trafił na Przystanek do Żar. Teraz jest etatowym pracownikiem fundacji. W tym roku w Kostrzynie jest
Tagi:
Wojciech Wyszogrodzki