Psie Sucharki nie znają hejtu

Psie Sucharki nie znają hejtu

Jestem tylko właścicielką psa rysującą obrazki, ale szufladka „pani od Sucharków” stała się dla mnie odrobinkę za ciasna Maria Apoleika – malarka, ilustratorka, fotografka, prowadzi zajęcia artystyczne dla dzieci. Absolwentka wydziału operatorskiego łódzkiej Filmówki (specjalność animacja). Twórczyni Psich Sucharków (facebook.com/psiesucharki) Ponad 270 tys. osób śledzi na Facebooku rysowane przez ciebie scenki obyczajowe z życia psów i ich właścicieli. Psie Sucharki są bardzo zabawne, ale trafiły chyba także w jakąś niezaspokojoną potrzebę społeczną? – Tak! Bezwiednie stworzyłam miejsce, w którym ludzie mogą się pochwalić swoim psem, zweryfikować, czy jego zachowanie jest typowe, czy też wymaga konsultacji ze specjalistą i pogadać z innymi osobami naprawdę zainteresowanymi tematem. Na Sucharkach wklejenie zdjęcia pieska, niezależnie od tego, czy jest to kundelek, czy złoty medalista, wzbudzi słuszny i szczery zachwyt. Ludzie przychodzą zobaczyć obrazek, a następnie pooglądać śmieszne pieski w komentarzach i porozmawiać na ich temat. Jest to jednak ewenement w skali polskiego internetu – udało się stworzyć miejsce faktycznie społecznościowe, gdzie ludzie wymieniają się informacjami i komplementami. Oczywiście wymaga czujnej moderacji komentarzy, by zawsze było miło i merytorycznie, ale znaczące jest, że przez trzy lata konieczne było zablokowanie tylko 24 osób. Mimo że regularnie poruszam trudne tematy, mamy bardzo mały problem z mową nienawiści i innymi internetowymi patologiami. Jakiś czas temu zostaliśmy zaproszeni do akcji HejtStop, ale z powodu braku hejtu musieliśmy odmówić. Wyjątkowa jest także czujność sucharkowiczów na przypadki łamania twoich praw autorskich. – Czy wyjątkowa, to nie wiem, trzeba by skonsultować się z innymi rysownikami, ale faktycznie jest to „czujna czujność”, za co jestem bardzo wdzięczna. Niestety, często się zdarza, że moje ilustracje bez mojej wiedzy są wykorzystywane jako reklamy bądź nadruki na koszulki. Fani piszą mi o takich przypadkach. Chętnie rysuję charytatywnie dla schronisk i fundacji, ale niekoniecznie podoba mi się, kiedy moje rysunki bezumownie używane są do reklamowania szamponów, suplementów i sklepów. Wykorzystujesz popularność profilu do propagowania akcji społecznych. – W Polsce instytucjonalna i prawna opieka nad zwierzętami to niestety w dużej mierze fikcja. Jest bardzo dużo osób prywatnych i organizacji starających się poprawić byt bezdomnych zwierząt, ale ponieważ brakuje struktur i odpowiednich regulacji prawnych, ich działalność przypomina bieganie we śnie. Jeden krok do przodu, trzy kroki w tył, jeden pies znajduje dom, a na jego miejsce pojawia się 50 ćwierćrasowych schorowanych mordek z pseudohodowli, wyliniały wilczurek przywiązany do drzewa i karton szczeniaczków. Uważam, że jeśli w takiej sytuacji mogę pomóc, to muszę. Oprócz tego, że angażujemy się w akcje pomocowe na rzecz konkretnych zwierząt czy organizacji, bardzo zależy mi na tym, by pokazywać, dlaczego moralną metodą wejścia w posiadanie psa jest adopcja bądź zakup zwierzęcia z zarejestrowanej i sprawdzonej hodowli. Mówię o tym, jak ważna jest sterylizacja zwierząt i że decydując się na psa, zapraszamy do domu nie tylko wesołego szczeniaczka, ale i psiego staruszka o nieświeżym oddechu, którym niewątpliwie zostanie. Nie jest łatwo znaleźć równowagę między śmiesznymi obrazkami a dydaktyką. Przy okazji: jedyne, nieliczne zresztą miniawanturki wybuchały na Sucharkach, kiedy przypominałam, że wolność naszego psa kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność innych ludzi i zwierząt, dlatego musimy pilnować, by pupil nie kłusował ani nie straszył dzieci w parku, oraz sprzątać po nim kupy. Jesteśmy właśnie w momencie sporych przemian w podejściu do zwierząt domowych, jednak to, co dla większości opiekunów jest zrozumiałe, innym wydaje się fiubździu rodem z Ameryki. Dołożyłaś cegiełkę do tej zmiany postaw. Sam nauczyłem się z twoich obrazków paru ważnych rzeczy na temat psich potrzeb. – Sucharki to dla mnie nie tylko misja i zabawa, ale również systematyczna praca, polegająca zarówno na rysowaniu, jak też przykładowo na odpowiadaniu na kilkadziesiąt mejli dziennie, mądrych i mniej mądrych, często dramatycznych. Ludzie mają znacznie większą wiarę w moją wiedzę niż ja i każdego dnia dostaję pytania z zakresu behawiorystyki, weterynarii, kynologii i prawa. Tymczasem fakt jest taki, że jestem tylko właścicielką psa, rysującą obrazki. Od lat pogłębiam wiedzę, bardzo zależy mi na tym, by obrazki zawierały sprawdzone informacje, ale nie pomogę, jeśli pies traci równowagę, sąsiad rozsypuje trutkę, a owczarek berneński

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2018, 35/2018

Kategorie: Kultura