Ptaki w wielkim mieście

Ptaki w wielkim mieście

Warszawa 30.05.2023 r. Park pod PKiN. fot.Krzysztof Zuczkowski

Na Pałacu Kultury i Nauki rośnie 111 gatunków roślin, w tym drzewa i krzewy. Gnieździ się tutaj 10 gatunków ptaków, a u podnóża drugie tyle Lot furażowy Lot z pokarmem do gniazda to ruch jedyny w swoim rodzaju. Odbywa się po trajektorii troski. Myślę tu o małych ptakach, o sikorach, mazurkach, kopciuszkach. Ale też o tych większych – takich jak kos czy sójka, o drapieżnych – jak choćby krogulec. A nawet o owadach. Pełzacz ogrodowy, wróbel i mazurek latają po pokarm dla piskląt na odległość mniej więcej 50 m. Sikora modra pokonuje od 50 do 100. Bogatka w Lesie Bielańskim – średnio 100 m, szpak nawet 500. Mewy potrafią przynosić jedzenie z wysypisk śmieci oddalonych o kilka kilometrów od gniazda, w jeszcze dłuższą drogę wybiera się niekiedy sokół wędrowny. Jednak nikt nie pobije jerzyków, którym zdarza się szukać jedzenia setki kilometrów od domu. Aby zdobyć pokarm dla młodych, potrafią ot tak polecieć z Warszawy do Sztokholmu. Taki lot, lot furażowy, na każdym odcinku wydaje się bardzo świadomy. Emanuje wręcz celowością. Można dostrzec w nim ogromną motywację, znajomość trasy, rzeczowy pośpiech. (…) 9 maja, park Świętokrzyski Sikora modra posila się wśród młodych i miękkich jeszcze liści lipy. Jej sposób poszukiwań przypomina kontrolowane spadanie: zgrabnym zeskokom towarzyszą artystyczne machnięcia skrzydeł. I tak aż po dolne partie korony, coraz bliżej, na wyciągnięcie ręki. Zabawnie obserwować, jak stojąc na jednej łapce, drugą przyciąga sąsiedni liść. Ogląda go dokładnie od dołu do góry w poszukiwaniu złóż owadzich jaj. Pomagają jej w tym wyspecjalizowane oczy, którymi widzi jak przez lupę. Pod jednym z listków znajduje gąsienicę. Nie połyka od razu – co zapowiadał jej zapał – lecz przytrzymując ją między palcami, wyjada metodycznie od środka. Jakby jadła prosto z opakowania. (…) Spędzamy tak razem blisko 20 minut. Nagle sikora startuje w stronę zejścia do stacji metra i znika w rogu parku. Biegnę jej śladem, potrącając przechodniów i płosząc gołębie na deptaku. Czas najwyższy: modraszka siedzi u wlotu do dziupli, by za moment dać w nią nura. Dziupla czernieje w wierzchołku lipy, na wysokości 5 m, doskonale ukryta pośród liści. Ma anatomiczny kształt, u jej podstawy bieli się kobierczyk drobnych grzybków, pewnie rozszczepka pospolita, Schizophyllum commune. Obserwuję to wszystko, stojąc w ciżbie pasażerów i przechodniów na przystanku autobusowym Metro Świętokrzyska 03. Po chwili ptak niebieszczy się już na sąsiednim drzewie. (…) Coś uważnie studiuje: to przykłada, to odsuwa oko od powierzchni szerokiego liścia. Jedno mrugnięcie i jest już w dziupli z powrotem. A zatem rodzic, który karmi młode. Wiem – bo wlazł do środka cały. Gdyby to był samiec, który dokarmia samiczkę wysiadującą jajka, co sikory mają w zwyczaju, podałby jej pokarm z zewnątrz albo wywabił z gniazda cichym śpiewem na gałąź. Płci nie da się określić po wyglądzie, on i ona wyglądają tak samo. A to, że napotkana modraszka śpiewa, wcale nie oznacza, że jest samcem, jak sądziliśmy przez lata. Samiczki modraszek też śpiewają. (…) Dziesięć gramów Lipę z dziuplą za przystankiem wybrała ona i to ona zbudowała w niej gniazdo. Tę niełatwą decyzję poprzedziło jednak wiele wspólnych inspekcji. Setki ruchów głową, spojrzeń i pisknięć. Od pierwszych dni kwietnia, codziennie – krótko po przebudzeniu – sikora przylatywała tu z dziupli noclegowej i składała jedno jajko. Białą kuleczkę o wadze grama: jednej dziesiątej wagi własnego ciała. Po złożeniu jajka (co zajmuje jakieś pół godziny) przykrywała je szczelnie puchem i leciała żerować aż do wieczora. Przez dwa tygodnie złożyła od 10 do 15 jaj – więcej niż waży sama. Musiała wtedy sporo jeść. Nic więc dziwnego, że on towarzyszył jej cały dzień, proponując różne przysmaki, wśród których mogły być nawet fragmenty muszli ślimaka (zasobne w wapń potrzebny do budowy skorupki). Spali jednak w osobnych dziuplach. Dorosłe sikory się nie przytulają, są blisko tylko przez moment, kiedy samczyk przysiada czy też lawiruje na niej sekundę-dwie i całują się delikatnymi zakończeniami układów rozrodczych. Samiec nie odwiedzał wówczas gniazda, samica robiła to raz dziennie, żeby złożyć jajo. Kiedy poczuła pod brzuszkiem już 10,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2023, 24/2023

Kategorie: Zwierzęta