Pukanie z dna

Pukanie z dna

Telefon z redakcji „Faktu” z propozycją, abym skomentował sprawę Kamila Durczoka. Po pierwsze, unikam tabloidów, po drugie, nic nie wiem o sprawie Durczoka. Na pewno jest komentatorem, którego lubię i cenię. „Jak to, nie słyszał pan?”, zdziwił się ogromnie młody dziennikarz. Jego zdziwienie zmusza mnie, żeby na stacji benzynowej rzucić okiem na stoisko z gazetami. Tam na sensacyjnych półkach aż się gotuje od rewelacji. Według mnie, brukowce przypominają nam, że kiedy jest się na dnie, jak zauważył Lec, zaraz słychać pukanie z dołu. Teraz z dołu puka „Wprost”. Na okładce pisma znany dziennikarz. Przemogłem obrzydzenie i kupiłem tygodnik, w którym przecież jeszcze nie tak dawno miałem felieton na ostatniej stronie. Było to jednak wtedy zupełnie inne pismo. Wcześniej pisałem do „Newsweeka”. Tam na moje miejsce weszła Magda Gessler z kuchnią, a we „Wprost” Karolina Korwin-Piotrowska z rubryką towarzyską. Wydało mi się to w jakiś sposób symboliczne, chociaż nie przeceniam swoich głębi intelektualnych. A do pań nie mogłem mieć żalu – w puste miejsce zawsze ktoś wejdzie. W środku „Wprost” narkotykowo-seksualne sensacje na temat dziennikarza. To donosy i insynuacje. Oskarżony mówi: „To potworny rodzaj dziennikarstwa. Tak jak z wojną hybrydową na Ukrainie. To dziennikarstwo hybrydowe”. Karolina Korwin-Piotrowska po tej publikacji odchodzi z pisma. Dziwne, że miała jakieś

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 09/2015, 2015

Kategorie: Felietony, Tomasz Jastrun