Reforma na „Titaniku”

Reforma na „Titaniku”

Gdy dojdzie do sytuacji, że gorzej być nie może, wtedy rządząca koalicja powie społeczeństwu – jedyną szansą na poprawę jest współpłacenie chorych za leczenie Na organizowanym niedawno przez Kancelarię Premiera i Instytut Spraw Publicznych sympozjum poświęcone­mu czterem reformom jeden z wicemi­nistrów zdrowia przyrównał reformę opieki zdrowotnej do statku, który za­czyna już wiedzieć, do jakiego portu płynie. Niestety, ale nie mogę się oprzeć wrażeniu, że coraz wyraźniej widać na­zwę na burcie tego statku. Ten statek na­zywa się „Titanic”. Dla lepszego zrozumienia miejsca, w jakim znalazła się obecnie reforma opieki zdrowotnej, należy się cofnąć kilka lat w czasie. Jej założenia powsta­ły jeszcze za rządów premiera Mazo­wieckiego. Wszystkie kolejne rządy ba­ty się jednak podjąć rozwiązania tak złożonego problemu. Dopiero min. Ja­cek Żochowski rozpoczął ją w 1995 r. i mógł realizować reformę dzięki zaan­gażowaniu premierów Oleksego i Ci­moszewicza. Po wyborach parlamentarnych w 1997 r. do władzy doszła koalicja AWS-UW. Władzę w Ministerstwie Zdrowia oddano działaczom Krajowej Komisji Zdrowia związku zawodowego „Solidarność”. Zwolnieni zostali pracownicy znający się na reformie, zaś do pracy najczęściej przyjmowani byli lu­dzie niekompetentni i nie przygotowa­ni. Przez ponad pół roku przyglądano się, czy należy kontynuować reformę przygotowaną przez poprzednią koali­cję, czy też Wymyślić Własną. Pierwsze materiały dotyczące reformy opieki zdrowotnej trafiły na posiedzenie Rady Ministrów dopiero pod koniec lutego 1998 r. i właśnie tego pół roku zabrakło do dobrego przygotowania reformy. Przed nadmiernym pośpiechem ostrzegały środowiska medyczne, partie opozycyjne, nawet rządząca w koalicji Unia Wolności. Przyjęto ustawę wpro­wadzającą do ustawy o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym ponad 150 poprawek, wypaczając zupełnie sens tej poprzedniej, przyjętej przez koalicję SLD-PSL. Jedna z tych zmian była fundamen­talna i polegała na obniżeniu składki na ubezpieczenie zdrowotne od docho­du z 10% do 7,5%. Należy mieć świa­domość, że to nie teraz powstał Komi­tet Obrony Reformy Ochrony Zdro­wia, tylko jeszcze w 1997 r. Wówczas jednym z jego głównych twórców i uczestników protestu pracowników służby zdrowia była „Solidarność”. Domagała się składki na ubezpieczenie zdrowotne w wysokości 11%. Trzeba tu wyraźnie zaznaczyć, że zapropono­wana i przyjęta w ustawie 10-procentowa składka wynikała z rzetelnych opracowań ekonomicznych, konsulto­wanych przez ekspertów niemieckich i tylko przy takiej składce zmiana sy­stemu miała możliwość zakończyć się powodzeniem. Wszyscy dziś doskona­le wiedzą że obniżenie składki na ubezpieczenie zdrowotne do 7,5% jest wynikiem targu politycznego, jaki miał miejsce pomiędzy AWS i Unią Wolno­ści. Wicepremier Balcerowicz żądał nawet 7-procentowej składki. Taka by­ła cena za zgodę UW na wprowadzenie systemu kas chorych i zrezygnowanie przez nią z własnego projektu samo­rządowej opieki zdrowotnej. Niestety, efektem tej umowy jest dzisiaj niedo­bór środków w kasach chorych pomię­dzy 1,2 a 2 mld zł (nikt nie jest w sta­nie tego dokładnie ocenić). Kontrakty z zakładami opieki zdrowotnej kasy chorych zawierały na poziomie niż­szym o 20-30% w porównaniu do 1998 r. W chwili obecnej większość szpitali jest zadłużona ponownie od kilku do kilkunastu min zł. Zmiana wysokości składki jest naj­poważniejszą przyczyną obecnej po­rażki reformy opieki zdrowotnej. Dru­gą ważną przyczyną porażki reformy jest złe jej przygotowanie i wprowa­dzanie. Są to błędy legislacyjne, brak rozporządzeń ministra zdrowia, niepoinformowanie społeczeństwa o zasa­dach reformy, brak przeszkolenia per­sonelu medycznego’ (szczególnie dy­rektorów samodzielnych ZOZ-ów), brak systemu informatycznego w ka­sach chorych, nieprzygotowanie ZUS do zbierania składki (niemożność iden­tyfikacji ubezpieczonego, zbyt niski zbiór składki – 88%, przy zakładanych 98%), budowanie systemu kas chorych w oparciu o klucz polityczny (AWS). Nie powstał ani Rejestr Usług Me­dycznych, ani system START, który chciała budować obecna koalicja. Je­steśmy więc w sytuacji, kiedy kontrola wydatkowania środków w opiece zdro­wotnej, a więc ich racjonalizacja nie jest możliwa. Na ten temat powiedzia­ne i napisane zostało już bardzo wiele, nie chodzi tu jednak o dalsze wytyka­nie błędów. Odpowiedzialność polityczną za obecny stan opieki zdrowotnej w Polsce ponoszą trzy osoby. Były minister zdro­wia, Wojciech Maksymowicz, i pełno­mocnik ds. ubezpieczenia zdrowotnego, Anna Knysok, pełnomocnik rządu, a obecny prezes Urzędu Nadzoru nad Ubezpieczeniami Zdrowotnymi, Teresa Kamińska. Min. Maksymowicza już nie ma, w jego sprawie SLD

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 01/1999, 1999

Kategorie: Publicystyka