Republika spółdzielców

Międzynarodowy rok spółdzielczości Na świecie ruch spółdzielczy skupia około miliarda osób, dając ponad 100 mln miejsc pracy Co zrobić, aby do opinii publicznej w Polsce i na świecie przebiły się wiedza o potencjale ekonomicznym spółdzielni, zrozumienie społecznej roli tej formy gospodarowania i przekonanie o jej równoprawności? Odpowiedź na to pytanie powinniśmy uzyskać w tym roku, proklamowanym przez ONZ Międzynarodowym Rokiem Spółdzielczości. U podstaw tej decyzji legło przekonanie, że spółdzielnie wpływają na redukcję ubóstwa, tworzenie miejsc pracy i integrację społeczną – co jest odpowiedzią na największe problemy współczesnego świata. Spółdzielnie dbają lepiej Alfred Domagalski, prezes Zarządu Krajowej Rady Spółdzielczej, uważa, że na prestiżu spółdzielczej formy gospodarowania w Polsce ciążą nie najlepsze przykłady płynące z niektórych spółdzielni, zwłaszcza mieszkaniowych, chociaż wiadomo, że nie są one jedną wielką patologią, jak je przedstawiają media, i mają dużo osiągnięć, które stanowią o warunkach bytu wielu milionów Polaków. Prezes byłby więc usatysfakcjonowany, gdyby udało się pokazać opinii publicznej, że spółdzielnie potrafią lepiej niż kto inny zadbać o jakość życia ludzi, bez zbytniej komercji i dążenia do maksymalizacji zysku. Czy w świecie, w którym jest coraz więcej bogatych, musimy się godzić na ogromną liczbę wykluczonych? Czy nikt nie jest w stanie złagodzić skutków różnic materialnych? Na szczęście deklaracja Organizacji Narodów Zjednoczonych skierowana do rządów państw oraz dokumenty Międzynarodowej Organizacji Pracy i Unii Europejskiej wyraźnie wskazują, że społeczeństwa mogą czerpać wiele korzyści socjalnych i ekonomicznych ze spółdzielczej formy gospodarowania i dlatego należy jej stwarzać dobre warunki rozwoju. Czy rząd rozumie? Czy nasz rząd to rozumie? Czy docierają do niego racjonalne apele organizacji międzynarodowych? Sądząc po efektach starań polskiego ruchu spółdzielczego – raczej nie. Krajowa Rada Spółdzielcza ma już za sobą cztery próby skierowania do Sejmu projektu ustawy o spółdzielczości, ale nawet ostatni projekt rządowy został zatrzymany na jednym z etapów procedury legislacyjnej. Jedynym sukcesem jest objęcie patronatem przez prezydenta Bronisława Komorowskiego obchodów Międzynarodowego Roku Spółdzielczości w Polsce. To za mało, by do świadomości społecznej przebiło się, że nieporozumieniem jest stawianie znaku równości między spółdzielnią a spółką kapitałową, spółdzielnie bowiem zakładają i tworzą ludzie, a nie kapitał finansowy. W spółdzielczości bardziej od pieniędzy i kapitału liczą się właśnie ludzie. Szkoda, że tę prawdę przestają rozumieć nawet sami spółdzielcy, którzy coraz częściej nie czują już tak silnej więzi ze spółdzielczą wspólnotą. W ten sposób sami się z niej wykluczają. Międzynarodowy Rok Spółdzielczości stwarza okazję dotarcia do jak najszerszych grup odbiorców. Spółdzielczość w Polsce i na świecie ma przecież piękną historię. To u nas takie wspólnoty pracy działają od 150 lat, niektóre – jak Bank Spółdzielczy w Brodnicy – nieprzerwanie. Jest więc co pokazać i czym się szczycić. Wspólny spółdzielczy mianownik Światowy sektor spółdzielczy skupia około miliarda osób w ponad 100 krajach, dając ponad 100 mln miejsc pracy. Tworzą go zarówno potężne instytucje w rodzaju francuskiego banku Crédit Coopératif czy hiszpańskiego Mondragon Corporation, jak i małe, ale bardzo potrzebne spółdzielnie socjalne we Włoszech. Są spółdzielnie zrzeszające kobiety w Indiach, gdzie pozycja socjalna w dużej mierze determinowana jest płcią, i spółdzielcze apteki w Belgii, gdzie co piąta należy do tego sektora. Są opasujące prowincję w Stanach Zjednoczonych spółdzielnie zajmujące się przesyłem energii elektrycznej i najlepiej działająca spółdzielnia dziennikarska, która wydaje czołowy polski tygodnik opinii „Polityka”. Rozrzut specjalności i potencjału może więc być ogromny, ale jedna cecha łączy te wszystkie wspólnoty gospodarcze – siedem zasad i wartości, którym hołdują spółdzielcy. Gdyby udało się upowszechnić najlepsze doświadczenia, a także skupić rozproszone działania, mogłaby powstać prawdziwa „republika spółdzielców”. I wcale nie jest to utopią. Są nawet w Polsce takie miejsca, gdzie zakład będący spółdzielnią jest największym pracodawcą, gdzie powstające w jego otoczeniu inicjatywy gospodarcze też czerpią z tego dobrego wzoru, gdzie nie ma ani wyścigu szczurów, ani agresywnego kapitalizmu. Gdzie są takie oazy? Wystarczy dobrze się rozejrzeć w terenie. Brodnicki bank na monetach Z okazji Międzynarodowego Roku Spółdzielczości oraz 150-lecia spółdzielczości i ruchu spółdzielczego w naszym kraju NBP zapowiedział wydanie okolicznościowych monet.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety