Rośnie liczba zakażeń odrą

Rośnie liczba zakażeń odrą

To pokłosie pandemii koronawirusa, ale niepokojący trend zaczął się już wcześnie

Kiedy w maju prof. Andrzej Fal, prezes Polskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego, powiedział w jednym z wywiadów, że straciliśmy w Polsce odporność zbiorową na odrę, media zaczęły bić na alarm. To fakt, tyle że nie stało się to z dnia na dzień. Przy odrze bezpieczną granicą jest 95% – przy takim wyszczepieniu populacji nabywa ona odporność zbiorową. W Polsce już w 2017 r. wyszczepialność spadła poniżej tego poziomu. Ponieważ jednak ostatnie dwa i pół roku świat – i służbę zdrowia – toczyła pandemia, innym chorobom – nawet, jak w przypadku odry, bardzo zaraźliwym i niebezpiecznym zwłaszcza dla dzieci – nie poświęcano tyle uwagi, co covidowi.

Na początku 2022 r. liczba przypadków odry na świecie wzrosła aż o 79%. W styczniu i lutym zgłoszono 17 338 przypadków odry. W analogicznym okresie 2021 r. zachorowań było 9665. Jak wskazywały zarówno UNICEF, jak i Światowa Organizacja Zdrowia, powodem wzrostu liczby zachorowań były łagodzenie lub znoszenie obostrzeń związanych z pandemią koronawirusa oraz migracje ludności – chodzi o masowe przemieszczanie się ludzi wywołane zarówno konfliktami, np. w Afganistanie, Etiopii, Somalii czy Ukrainie, jak i kryzysem klimatycznym. Ale nie tylko – na całym świecie eksperci bili na alarm, że w pandemii zaczęła spadać liczba szczepień na choroby zakaźne. Dostęp do lekarzy był utrudniony, a miliony osób korzystały (i wciąż korzystają) z teleporad. Swoje zrobił też strach przez zakażeniem – ludzie zostawali w domach, przy okazji zaniedbując badania profilaktyczne, a w przypadku małych dzieci bilansy roczne i szczepienia. Odra jest bardzo zaraźliwa, więc zachorowania pojawiają się błyskawicznie, kiedy spada wyszczepialność. To nie wszystko, bo odra – sama w sobie bardzo niebezpieczna, szczególnie dla małych dzieci – znacząco osłabia system odpornościowy, sprawiając, że osoba po przebytej odrze jest bardziej podatna na inne choroby zakaźne.

Podczas gdy na świecie procentowy wzrost jest ogromny, w Polsce zanotowano w 2022 r. dziewięć przypadków. Jasne, to niewiele, tyle że rok wcześniej było ich pięć.

„W czasie pandemii mniej chorowaliśmy na choroby infekcyjne układu oddechowego, ale nie tylko”, zwracał uwagę prof. Fal. Dodał, że przykładem jest właśnie odra, której występowanie w okresie pandemii „znacząco spadło”. To z powodu wprowadzonych obostrzeń: obowiązku noszenia maseczek, dystansu społecznego i zasad izolacji.

Z danych WHO z kwietnia br. wynika, że w ostatnim roku na świecie pojawiło się 21 epidemii odry, większość w Afryce i w regionie wschodniośródziemnomorskim. Agencje zajmujące się monitoringiem, w tym WHO, podkreślają, że te szacunki prawdopodobnie są zaniżone, bo pandemia COVID-19 sprawiła, że nie wszystkie zakażenia trafiały do ewidencji poszczególnych krajów. To – znowu – wina przeciążonych systemów nadzoru.

Najważniejsza kwestia dotyczy jednak szczepień. Już przed pandemią widać było wyraźną tendencję zniżkową. A tak naprawdę panował trend wzrostowy w zakresie odmów szczepień. Z danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego PZH wynika, że coraz więcej rodziców odmawia szczepienia dzieci. W 2010 r. takich odmów było 3437, sześć lat później – już 23 147, w 2019 r. – 48 609, a w 2020 r. liczba ta przekroczyła 50 tys. (dokładnie 50 575). Procent zaszczepionych, przy którym populacja nabiera odporności zbiorowej, różni się w zależności od choroby. W przypadku odry, która ma wysoki współczynnik reprodukcji (czyli jest bardzo zaraźliwa), powinien wynosić, jak wspomniałam, ok. 95%. Obecnie wynosi ok. 92%. Oznacza to, że nie można już mówić o odporności zbiorowej. Znowu: z danych Państwowego Zakładu Higieny wynika, że procent dzieci zaszczepionych podstawową dawką MMR, czyli skojarzonej szczepionki przeciw odrze, śwince i różyczce, spadł poniżej bezpiecznej granicy 95% już w 2017 r.

To trend obserwowany na całym świecie. Dlatego WHO i Fundusz Narodów Zjednoczonych na rzecz Dzieci (UNICEF) napisały, że „pandemia koronawirusa przerwała kampanię szczepień przeciwko chorobom innym niż COVID-19 na całym świecie”. Taka sytuacja stwarza ryzyko dużych wzrostów zakażeń chorobami zakaźnymi, narażając zdrowie i życie dzieci.

Odra, mówił w jednym z wywiadów Christopher Gregory, ekspert UNICEF w sprawach szczepień, jest nazywana „kanarkiem w kopalni węgla”. Czyli jest swoistym wskaźnikiem tego, gdzie znajdują się słabe punkty w systemie immunologicznym. Podobnie postrzegana jest żółta febra. „Najbardziej martwią nas niestabilne kraje, w których systemy opieki zdrowotnej borykają się z poważnymi problemami i w których wciąż odczuwane są skutki kolejnych szczytów zachorowań na COVID-19”, wyjaśniał. Wskazywał m.in. Somalię, gdzie odnotowano 9 tys. przypadków odry, Jemen, Nigerię, Etiopię i Afganistan.

W przypadku Europy mowa o Ukrainie, gdzie od lutego trwa wojna destabilizująca kraj na każdej płaszczyźnie i gdzie już wcześniej, w latach 2017-2019, zanotowano najwięcej zachorowań na odrę w Europie. W 2018 r. w 41-milionowej populacji stwierdzono ponad 53 tys. przypadków odry, co oznacza, że chorowało ponad 125 osób na 100 tys. mieszkańców. To bardzo dużo, taka zapadalność na odrę dała Ukrainie w 2018 i 2019 r. drugie miejsce na świecie pod względem liczby zachorowań. W 2016 r. zaledwie połowa dzieci, czyli 46% populacji, została zaszczepiona przeciw odrze. Obecnie poziom wyszczepienia jest wyższy, ale nadal nie osiągnięto progu 95%.

W 2020 r. 23 mln dzieci na świecie nie zostało zaszczepionych przeciwko odrze. Ta ogromna liczba to właśnie pokłosie pandemii i przeciążeń systemów opieki zdrowotnej oraz zaniedbań. Pandemia do tej pory kosztowała życie ponad 6 mln ludzi, może jednak się okazać, że jej koszt będzie jeszcze wyższy – od marca 2020 r. w ponad 40 krajach na świecie zatrzymano lub przełożono programy szczepień. W sumie wstrzymanych lub przełożonych zostało 57 takich kampanii. Jak podaje ONZ, mowa tu o 203 mln ludzi, którzy mogą być narażeni na potencjalne konsekwencje.

„Wpływ tych zakłóceń na programy szczepień będzie odczuwalny przez dziesięciolecia”, ostrzegał szef WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus, zaznaczając, że „nadszedł czas, aby przywrócić niezbędne szczepienia i rozpocząć kampanie nadrabiania zaległości”. Wszystko po to, by „każdy miał dostęp do tych ratujących życie szczepionek”. Z kolei cytowany już Christopher Gregory z UNICEF wprost mówi o tym, że „szczepienia dla dzieci muszą być traktowane przynajmniej tak samo priorytetowo jak przeciw koronawirusowi”.

Podczas gdy COVID-19 jest niebezpieczny zwłaszcza dla osób w podeszłym wieku i tych, które cierpią na choroby współistniejące – choć, jak podkreślają epidemiolodzy i lekarze, wirus bardzo się zmienił od początku pandemii – odra stanowi zagrożenie dla najmłodszych. Tę zakaźną chorobę dróg oddechowych wywołuje wirus z rodziny paramyksowirusów, a przebieg u dzieci jest wyjątkowo ciężki. Na ciele pojawia się wysypka, towarzyszą jej objawy charakterystyczne dla innych infekcji (także tych grypopodobnych): kaszel, katar, gorączka. Groźne są powikłania, do których należą bakteryjne zapalenie płuc, zapalenie ucha środkowego i krtani oraz biegunka, drgawki, w niektórych przypadkach ślepota. Do poinfekcyjnego zapalenia mózgu dochodzi w jednym przypadku na 1-2 tys., a podostre stwardniające zapalenie mózgu (SSPE) dotyczy jednego przypadku na 100 tys. Śmiertelne przypadki spowodowane są głównie komplikacjami po infekcji bakteryjnej; zapalenie płuc odpowiada za sześć z dziesięciu zgonów związanych z odrą. Liczba przypadków śmiertelnych wynosi od jednego do trzech na 1 tys., najwyższa jest u dzieci do piątego roku życia i u osób z obniżoną odpornością. Dane na stronach rządu pokrywają się z tymi podawanymi przez WHO i UNICEF: globalnie odra pozostaje główną przyczyną zgonów dzieci, ok. 160 tys. umiera każdego roku z powodu powikłań.

Co istotne, kryzys związany z odrą pojawił się jeszcze przed pandemią koronawirusa. Jak mówiła Henrietta Fore, dyrektorka wykonawcza UNICEF, „zanim doszło do kryzysu związanego z koronawirusem, świat borykał się z kryzysem odry i to się nie zmieniło”. Nawet mając na uwadze to, że systemy opieki zdrowotnej są obciążone pandemią COVID-19, „nie można pozwolić, by nasza walka z jedną śmiertelną chorobą odbywała się kosztem walki z inną niebezpieczną chorobą zakaźną”. Działać trzeba szybko, bo dane są zatrważające. Jak pokazuje analiza WHO i Centers for Disease Control and Prevention (CDC), już w 2019 r. liczba zachorowań na odrę w regionach monitorowanych przez WHO wzrosła do ponad 860 tys. przypadków; to najwięcej od 1996 r.

Fot. Piotr Kamionka/REPORTER

Wydanie: 2022, 34/2022

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy