W grudziądzkim szpitalu do diagnozowania używa się radioaktywnej substancji sprowadzanej aż z Urugwaju Łatwo rozpoznać chorobę Parkinsona, gdy jest już w pełni rozwinięta. Charakterystyczne drżenie dłoni, sztywność ruchów, twarz jak maska i ogólne spowolnienie psychoruchowe, a także tzw. przymrożenia, gdy przez kilka sekund chory jakby zamiera, nie mogąc poruszyć ręką ani nogą. Ale na początku choroba Parkinsona jest łudząco podobna do wielu innych chorób neurologicznych. Choćby do drżenia samoistnego, które występuje dziesięć razy częściej niż parkinson. – Podobna jest również – rozpoczyna wyliczankę dr Robert Bonek, ordynator Oddziału Neurologicznego z Pododdziałem Udarowym Regionalnego Szpitala Specjalistycznego w Grudziądzu im. Wł. Biegańskiego – do objawowych zespołów parkinsonowskich: pozapalnych, pourazowych, naczyniopochodnych i polekowych oraz grupy parkinsonizmów atypowych. Bez badań specjalistycznych w początkowych stadiach tych chorób nie można odróżnić. Ale są to odmienne schorzenia i nie leczy się ich w ten sam sposób, dlatego tak ważne jest, żeby jak najwcześniej zidentyfikować, co dokładnie dolega choremu – podkreśla dr Bonek. Niestety, standardowe badania (tomografia komputerowa i rezonans magnetyczny mózgu) tylko trochę pomagają neurologom w diagnostyce choroby Parkinsona. – Dzięki nim wykluczymy jedynie objawowe zespoły parkinsonowskie, ale z wyjątkiem polekowego. Pomocne jest również niedrogie przezczaszkowe USG, które wstępnie wykluczy drżenie samoistne – fachowo tłumaczy dr Bonek. Czekaj, aż zachorujesz Żeby lepiej zidentyfikować chorobę, potrzebne są badania radioizotopowe, np. przy użyciu PET (pozytonowej emisyjnej tomografii komputerowej). Ale badania wykorzystujące technikę PET są bardzo drogie. – W naszym ośrodku takie badanie kosztuje ponad 6 tys. zł – precyzuje dr Zbigniew Pawłowicz, dyrektor Centrum Onkologii w Bydgoszczy. Niewielu Polaków na nie stać. I dlatego nad Wisłą w przypadku diagnozowania choroby Parkinsona zamiast skierowania na badanie PET choremu radzi się, żeby poczekał, aż choroba się rozwinie, gdyż wtedy będzie wiadomo, jakie leczenie zastosować. – To powszechna praktyka, chociaż bardzo zawodna. Obliczono, że błędne diagnozy w przebiegu parkinsonizmu przy rozpoznaniu klinicznym, czyli objawowym, nawet w najlepszych ośrodkach sięgają aż ok. 20%. W zwykłych placówkach poziom diagnozowania tego konkretnie schorzenia jest słabszy. W dodatku czekający na rozwinięcie objawów pacjent zostaje sam ze swoimi obawami. Nie leczymy lub nie spowalniamy choroby, nie możemy też – w przypadku nieuleczalnego parkinsona – zaordynować preparatów poprawiających komfort życia chorego, gdy medycyna może podarować pacjentowi jeszcze rok-dwa, a może nawet trzy lata pełnej sprawności – dodaje dr Bonek. Kokainowy znacznik I dlatego, gdy w styczniu br. dr Bonek przeniósł się z bydgoskiego szpitala wojskowego do Grudziądza, od razu zwrócił uwagę na aparaturę SPECT (emisyjna tomografia komputerowa pojedynczego fotonu) ze szpitalnego Zakładu Medycyny Nuklearnej. Aparatura ta przy wykorzystaniu radioznaczników pozwala diagnozować chorobę Parkinsona równie dobrze jak PET, a jest dużo tańsza. – Cała zachodnia Europa wykorzystuje SPECT, używając radioznacznika z jodem-123, opartego notabene na kokainie, którego nazwa handlowa brzmi DaTSCAN – dodaje dr Bonek. W Polsce dotąd interesowano się diagnozowaniem za pomocą DaTSCAN wyłącznie pod kątem naukowym. W 2003 r. prof. Karol Chmielowski z zespołem, a w 2007 r. dr Wanda Lipczyńska-Łojkowska ze współpracownikami opisali działanie tej metody i na niewielkich grupach pacjentów potwierdzili jej przydatność w diagnozowaniu parkinsona. Ale DaTSCAN do polskiej diagnostyki medycznej jakoś się nie przebił. „Głównym ograniczeniem zastosowania PET i SPECT we wczesnej diagnostyce jest ich duży koszt i ograniczona liczba znaczników”, twierdzi na łamach „Polskiego Przeglądu Neurologicznego” dr Anna Krygowska-Wajs z Kliniki Neurologii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Urugwaj odpowiedział – Na domiar złego ostatnio sprowadzenie do Polski radioznacznika DaTSCAN z Europy Zachodniej graniczy z cudem. Właściwie nie ma firmy, która mogłaby to zrobić. A są to środki promieniotwórcze, więc rynek pośredników jest bardzo ograniczony. Ale postanowiliśmy się nie poddawać. Dowiedzieliśmy się, że istnieje drugi, znacznie tańszy radioznacznik, też oparty na kokainie – Technet-99 (nazwa handlowa Trodat-1), który może zastąpić DaTSCAN. Jest powszechnie stosowany w Azji i Ameryce Południowej – opowiada dr Bonek. Rozesłali e-maile po całym świecie, szukając producenta. Azjaci nie odpowiedzieli. Zgłosił się… Urugwaj. Już pod koniec kwietnia br. w Grudziądzu zrobiono pierwsze badanie z użyciem Trodatu-1. – Badanie jest









