Rozwiązać SLD!

Rozwiązać SLD!

Ci ze Smolnej i ci z Ordynackiej nie widzą, że przeciętnego Polaka już nie interesują ich spory Pamiętam to z początku lat 90., może rok 1990 (?), ale dokładnej daty nie zdołam sobie przypomnieć. Po przyjeździe pociągiem z Katowic spotkałem się na dworcu w Warszawie z Janem Józefem Lipskim, który też gdzieś się wybierał pociągiem. Była to dla mnie ważna rozmowa, choć nie będę taił, że dziś, po latach, nie pamiętam dokładnie wszystkich wypowiedzianych w niej słów. Ale pamiętam dokładnie sens – zrobić wszystko, by w momencie gdy zawaliła się PZPR, ocalić polski elektorat lewicowy — ludzi, którzy mają prawdziwie lewicowy pogląd na świat i nie mają nic wspólnego z żadnymi interesami partyjnymi. Myślę, że dziś trzeba wrócić do tego przesłania. Przyszedł czas, aby głośno powiedzieć – trzeba ocalić w Polsce tych ludzi, którzy mając lewicowe poglądy, chcą być uczciwi, godni, chcą, by ich poglądy nie kojarzyły się nikomu z aferami, przekrętami, matactwami, nieumiejętnością ludzi rządzących. Tak samo jak wówczas, na początku lat 90., uczciwi ludzie nie chcieli, aby kojarzono ich z tymi, którzy na lewo załatwiali sobie posady czy na lewo wysyłali dzieci na studia. Oczywiście, to porównanie, jak każde zresztą, ma granice, ale czasem nawet przesadne stawianie sprawy służy jakiemuś celowi. Można tę wypowiedź odczytać jako prowokację – byle tylko posłużyła ona rozwiązaniu dziś „nierozwiązywalnego”. Otóż uważam, że dziś będzie to służyć i polskiemu elektoratowi lewicowemu, i w sumie całej Polsce, by powiedzieć otwarcie – nadszedł czas, by dla uchronienia ludzi o lewicowych poglądach rozwiązać SLD. Nie jest to pogląd oryginalny. Tego typu opinie, choć może wypowiadane mniej radykalnie, słyszy się już od pewnego czasu. Aby uspokoić trochę ton tej analizy, powiedzmy najpierw coś, co jest oczywiste, ale trudno trafia do umysłów kierownictwa SLD. Otóż SLD jest tylko (i wyłącznie) pewnym etapem na drodze, jaką przebywają wszystkie postkomunistyczne partie Europy Środkowej i Wschodniej, do dojrzałej europejskiej lewicy, czy to socjalistycznej, czy socjaldemokratycznej. I naprawdę nie stanie się nic złego, jeśli dla dobra lewicy rozumianej nie jako partia, ale jako społecznie istniejące postawy, mające wyraźne wsparcie wśród ludzi realnie działających, SLD zostanie uznany za etap zamknięty, po którym musi przyjść nowy, jakościowo inny, odpowiadający rzeczywistym poglądom lewicowo myślących Polaków bardziej niźli SLD. Trzeba od razu odpowiedzieć na pytanie, co ma się stać z rządem Leszka Millera. Bez odpowiedzi na nie wszelkie rozważania o końcu SLD miałyby charakter destrukcyjny. Otóż uważam, że rząd ten winien wypełnić swą misję do końca. Polska – krótka, co prawda – historia demokracji zna już rządy, które wypełniały swą misję, gdy nie istniało już ich zaplecze parlamentarne (rząd Jerzego Buzka), i nie będzie nic niezwykłego w tym, że Leszek Miller pozostanie premierem do wyborów. Paradoksalnie, w końcowym okresie mogą to być zupełnie dobry premier i niezły rząd. Odciążony od trudnych do spełnienia oczekiwań, żeby był lewicowy (chyba niewiele osób z kierownictwa SLD zrozumiało w ogóle, co oznaczają te społeczne oczekiwania) i równie trudnego do spełnienia zadania równoczesnej efektywności i nowoczesności, niech skupi się na sprawach doraźnych, bo to chyba potrafi. Niech skupi się na wypełnieniu założeń planu Hausnera, a wówczas, schodząc ze sceny politycznej, nie będzie potępiony, a nawet po latach pewnie będzie wspominany jako, co prawda, nie lewicowy, ale jednak ten, który nie zawalił gospodarki. Stawiając tezę o konieczności rozwiązania SLD, trzeba też powiedzieć, kiedy miałoby to nastąpić. Otóż, moim zdaniem, po wyborach europejskich. Już w lutym elektorat lewicowy powinien dostać sygnał, że SLD jest formacją ustępującą, lecz po nim nie będzie pustki, tylko jednocześnie trwają poważne przygotowania do powołania nowej lewicowej formacji politycznej będącej kolejnym etapem przemian lewicy w Polsce od czasów PZPR do przyszłej, już europejskiej formacji lewicowej. Muszę także odnieść się do formułowanych niekiedy postulatów podziału SLD. Moim zdaniem, dziś nie można mówić o podziale Sojuszu, on nic nie da. SLD jest etapem w ewolucji lewicy. Dzisiejszy podział na Ordynacką i Smolną też jest tylko elementem tego etapu i nie jest przyszłościowy dla tworzenia nowej formacji lewicowej. Za rozwiązaniem Sojuszu przemawia również topniejący żelazny elektorat

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 07/2004, 2004

Kategorie: Opinie
Tagi: Jacek Wódz