Rzecznik na bakier z prawem

Rzecznik na bakier z prawem

09.05.2023 Warszawa, Konferencja prasowa ministra zdrowia, fot Tomasz Jastrzebowski/REPORTER n/z: Adam Niedzielski, Wojciech Andrusiewicz

Czy Wojciech Andrusiewicz sprowadzi kłopoty na prezesa NBP Adama Glapińskiego? Po przegranych przez PiS wyborach ludzie ustępującego obozu władzy rozpierzchli się w poszukiwaniu ciepłych posad. A ponieważ pozostało kilka instytucji i urzędów zabetonowanych przez partię Jarosława Kaczyńskiego, jest gdzie się zaczepić. Objęcie przez Wojciecha Andrusiewicza prestiżowego stołka rzecznika prasowego Narodowego Banku Polskiego uznane zostało przez komentatorów jako złoty spadochron. Podpuścił ministra Andrusiewicz był rzecznikiem Ministerstwa Zdrowia od grudnia 2019 r. do sierpnia 2023 r., gdy do dymisji podał się skompromitowany szef tego resortu Adam Niedzielski. Przyczyną był skandal z ujawnieniem przez Niedzielskiego na Twitterze, że dr Piotr Pisula z Poznania, który powiedział „Faktom” TVN, że nie mógł wypisać żadnemu pacjentowi recepty na silne leki przeciwbólowe w związku z ograniczeniami, jakie weszły w życie na mocy ministerialnego rozporządzenia, wypisał taką receptę sobie, co miało świadczyć o tym, że lekarz kłamał. Pisula jednak mówił prawdę, bo medycy mieli rzeczywiście problemy z wystawieniem recept pacjentom, mogli natomiast wystawić je sobie. Aby zniszczyć reputację szanowanemu lekarzowi, Niedzielski nie tylko ujawnił dane wrażliwe, ale też nadużył swoich uprawnień, gdyż wymusił na podwładnych urzędnikach, aby ci przekazali mu zastrzeżone informacje. Byli to dyrektor Departamentu Innowacji, który polecenie Niedzielskiego przekazał szefowi Centrum e-Zdrowia, a ten niedługo później odpowiedział mu za pośrednictwem popularnego komunikatora WhatsApp (sic!). Postępowanie w sprawie ujawnienia wrażliwych informacji wszczął Urząd Ochrony Danych Osobowych, a Naczelna Izba Lekarska zapowiedziała, że złoży zawiadomienie do prokuratury. Swojego oburzenia nie krył też prezes Naczelnej Rady Adwokackiej Przemysław Rosati, który w liście do premiera Mateusza Morawieckiego napisał m.in.: „Ujawnienie przez członka polskiego rządu wrażliwych informacji jest jawnym złamaniem Konstytucji RP. Nie dostrzegam uzasadnienia i podstawy prawnej po stronie ministra zdrowia do udostępnienia tych informacji. Deklarowane publicznie przez ministra zdrowia intencje, motywacja i cel ich ujawnienia (…), nie uprawnia do złamania prawa do prywatności i wykracza dalece poza działanie w granicach prawa”. Gdy zrobiło się gorąco, minister Niedzielski został wezwany do siedziby PiS, gdzie (jak informowała „Gazeta Wyborcza”) tłumaczył się Jarosławowi Kaczyńskiemu, że to wina Andrusiewicza, który był pomysłodawcą akcji i namówił go do nielegalnych działań wobec doktora Pisuli (sic!). Przyznał się do zarzucanego mu czynu  Jeśli to prawda, nie byłby to pierwszy raz, gdy Andrusiewicz igra z prawem. Zanim został rzecznikiem resortu zdrowia, był rzecznikiem Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. W grudniu 2015 r. wysłałem do niego mejla z pytaniami dotyczącymi współpracy ZUS z firmą Prokom. Pomimo wielokrotnych monitów Andrusiewicz nie raczył odpowiedzieć. Po kilkunastu miesiącach oczekiwania na odpowiedź powiadomiłem prokuraturę o popełnieniu przestępstwa przez rzecznika ZUS. Zgodnie z art. 23 ustawy o dostępie do informacji publicznej: „Kto, wbrew ciążącemu na nim obowiązkowi, nie udostępnia informacji publicznej, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku”.  Wezwany przed oblicze prokuratora Andrusiewicz przyznał się do winy. „Ogłoszony mi (…) zarzut, zrozumiałem i przyznaję się do zarzucanego mi czynu. (…) Odpowiadając na pytanie, dlaczego nie udzieliłem odpowiedzi na pytanie red. Sikorskiego, jedyne co mam na wytłumaczenie to natłok pracy i brak odpowiedzi od osób, do których skierowana została sprawa. (…) Co nie zmienia faktu, że w tym przypadku popełniłem błąd (…). Taki błąd zdarzył się po raz pierwszy, gdzie odpowiedź nie została udzielona i do dziś był to błąd ostatni (…). Staram się podchodzić do swojej pracy profesjonalnie, stąd też samo postępowanie prowadzone przez prokuraturę i policję jest swego rodzaju karą”, tłumaczył się Andrusiewicz.  Suchej nitki na postępowaniu podwładnego nie zostawił Łukasz Borowski, dyrektor gabinetu prezesa ZUS, który był przesłuchiwany w charakterze świadka: „Nadal nie umiem odpowiedzieć na pytanie, czemu rzecznik Andrusiewicz nie nadał dalszego biegu sprawie, tj. zapytaniu red. Sikorskiego, nie wiem, dlaczego nie poinformował go o ewentualnej opieszałości. (…) Na chwilę obecną nie wyciągnęliśmy żadnej odpowiedzialności dyscyplinarnej wobec rzecznika, zamierzam z nim o tym porozmawiać. Sam rzecznik mnie nie poinformował, że zawalił sprawę z nieudzieleniem odpowiedzi, dowiedziałem się o tym dopiero z pisma prokuratury. Zdaję sobie sprawę, że rzecznik ma wiele spraw na głowie, ale niedopuszczalne jest, aby nie udzielał odpowiedzi na pytania, co do których ma obowiązek udzielenia odpowiedzi zgodnie z przepisami i zakresem swoich obowiązków. (…) Brak odpowiedzi ze strony rzecznika ZUS

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2023, 52/2023

Kategorie: Kraj