Jakie są efekty Karty Dużej Rodziny?
Joanna Krupska,
prezes Związku Dużych Rodzin „Trzy Plus”
KDR nie zmienia diametralnie położenia rodzin wielodzietnych i nie można tego od niej oczekiwać. Owszem, zostawia w ich portfelach 50-500 zł miesięcznie, co dla wielu jest znaczącą kwotą. Głównym efektem programu jest jednak zmiana świadomości społecznej. Jeszcze 10 lat temu o rodzinach wielodzietnych mówiło się w zasadzie tylko w kontekście polityki socjalnej. KDR zmienia tę perspektywę, pokazując, jak wiele jest takich rodzin, oraz dowartościowując ich pracę na rzecz społeczności lokalnych i państwa, polegającą na przygotowaniu do życia następnego pokolenia. Co więcej, lokalne karty jako pierwsze uniezależniły prawo do wsparcia od wysokości dochodów – jedynym kryterium jest wychowywanie określonej liczby dzieci – co utorowało drogę programowi Rodzina 500+. I wreszcie karta wyzwala dobrą wolę w stosunku do rodzin. Ma już ok. 1,8 tys. partnerów, którzy zdecydowali się rezygnować na ich rzecz z części swojego zysku.
Dr Rafał Bakalarczyk,
Instytut Polityki Społecznej UW
Idea jest słuszna. Natomiast jeśli chodzi o wykonanie, to w świetle wyników kontroli NIK z 2016 r. mimo ogólnie pozytywnej oceny programu przez uprawnione rodziny, ofertę należy ocenić jako zbyt skromną lub nieadekwatną do potrzeb. Część ubogich rodzin nie korzystała z karty, gdyż poziom ich dochodów był na tyle niski, że nawet po zniżkach nie były w stanie nabyć dóbr i usług nią objętych. Wydaje się, że ten problem dziś może być mniej dotkliwy, gdyż program 500+ radykalnie ograniczył ubóstwo rodzin. Wobec tego część wykluczonych zapewne będzie próbowała zaspokoić także swoje ponadpodstawowe potrzeby, a tu karta bywa pomocna. Warto jednak rozszerzać krąg miejsc, gdzie możliwe jest skorzystanie z niej. Poza tym sądzę, że niezamożne rodziny z jednym dzieckiem również powinny móc korzystać z podobnego wsparcia.
Łukasz Górniak,
czytelnik PRZEGLĄDU
Program nie jest złym pomysłem, jednak system zniżek i uprawnień jest za mało rozbudowany; zwłaszcza na prowincji jest pod tym względem naprawdę słabo. Zdecydowanie brakuje w nim dużych sieci handlowych, a w małych gminach posiadacze kart często nie mogą liczyć nawet na zniżki w miejscowych kinach czy na pływalniach. Przy tym część samorządów jeszcze przed wprowadzeniem KDR wdrożyła lokalne karty, z których mogą skorzystać wyłącznie mieszkańcy danej gminy. W mojej opinii zabrakło negocjacji rządu z dużymi partnerami. Temat zostawiono samorządom, a te rozwiązały go różnie, w mniejszych gminach z reguły słabo.
Dr Jacek Szczerbiński,
dyrektor Departamentu Pracy, Spraw Społecznych i Rodziny NIK
Zakończona w ub.r. kontrola NIK wykazała, że karty dużej rodziny, wprowadzone na poziomie ogólnopolskim, a wcześniej lokalnym są potrzebnym, choć jedynie uzupełniającym instrumentem polityki rodzinnej. Jego skuteczność w odniesieniu do założonych celów – bezpośredniego wsparcia rodzin wielodzietnych, kreowania pozytywnego wizerunku wielodzietności, jak również umacniania funkcji rodziny wielodzietnej oraz zwiększania szans rozwojowych dzieci i młodzieży z tych rodzin – jest jednak zarówno w ocenie NIK, jak i adresatów tej pomocy ograniczona. Badania kontrolne w gminach oraz badania opinii publicznej wykazały, że oczekiwania rodzin w aspekcie finansowym, a w szczególności co do rodzaju oferowanych ulg, są rozbieżne z dostępną ofertą, co dotyczy przede wszystkim karty ogólnopolskiej. Utrudnieniami są również niewystarczająca informacja oraz konieczność korzystania z dwóch rodzajów kart.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy