Samice są dzielne

Samice są dzielne

Dobrze radzą sobie w trudnych sytuacjach. Nie poddają się przeciwnościom losu. Przede wszystkim są mamami, które chcą zapewnić dzieciom optymalny start Samice zwierząt są niezwykle zaradne. Dobrze radzą sobie w trudnych sytuacjach. Nie poddają się przeciwnościom losu. Przede wszystkim są mamami, które chcą zapewnić dzieciom optymalny start w życie. Zanim to się stanie, muszą jak najlepiej wybrać ojca dla swojego potomstwa. Tak się dzieje u ptaków. To samica decyduje, który samiec jest najlepszy, bo dobre geny to silniejsze i zdrowsze dzieci. Dlatego panie muszą być sprytne przy wyborze ojców swoich dzieci. Są wybredne i wnikliwie obserwują panów, ich wygląd, kolor oraz sprawność podczas zalotnych popisów. Decyzja nie należy do łatwych, a czasu jest zazwyczaj niewiele. Bocianica wykorzystuje kopulację jako test jakości przyszłego ojca swoich dzieci. Podczas tego aktu sprawdza, który samiec jest cięższy i bardziej skory do seksu. Im większą wagę wyczuje na grzbiecie, tym lepiej. Samica mazurka z kolei po częstości zbliżeń ocenia zaangażowanie partnera. Liczba kopulacji dowodzi jego determinacji. Samica wierzy, że seksualny maniak będzie lepiej karmił dzieci, więc ryzykuje i składa pięć lub sześć jajek zamiast średnio czterech. A samczyk „robi to” nawet kilkadziesiąt razy na godzinę. W świecie zwierząt zdarza się nawet, że samice mogą zdecydować o wyborze ojca dla dzieci już po zbliżeniu. Potrafią to świerszcze, myszy i kury. Te ostatnie nie dopuszczą do jaja nasienia nieatrakcyjnego samca. Samice niektórych zwierząt, np. większości nietoperzy żyjących w Polsce, są tak sprytne, że potrafią też manipulować czasem rozpoczęcia ciąży, przechowując nasienie w drogach rodnych nawet przez kilka miesięcy. Wykorzystają je dopiero wtedy, gdy zrobi się cieplej, czyli zazwyczaj późną wiosną. Po wyborze odpowiedniego partnera i wydaniu na świat potomstwa w życiu samicy następuje moment szczególny – opieka nad dziećmi. Są gatunki, u których samice idą na ilość i dużym nakładem energii wydają na świat jak najwięcej młodych, a potem zupełnie się nimi nie interesują. Są też takie gatunki, u których samice wytężają siły, by zapewnić dzieciom jak najlepszy start w przyszłość. (…) Dobra matka to z pewnością taka, która nie tylko chroni dziecko, ale też delikatnie obchodzi się z wątłymi i wrażliwymi maluchami. W tej kategorii palmę pierwszeństwa dzierży samica krokodyla. Ma potężne szczęki przeznaczone do miażdżenia mocnych kości. I w te śmiercionośne szczęki bierze świeżo wyklute potomstwo, a potem troskliwie przenosi do wody, by tam się nim opiekować. Z kolei sarna – uosobienie gracji i wdzięku – porzuca noworodka i specjalnie odchodzi. (…) Nie jest to nic innego, jak próba odwrócenia uwagi czających się w pobliżu drapieżników i skupienia jej na sobie. Trudnym zadaniem, jakim jest wychowanie potomstwa, samice czasami dzielą się z samcami. Zdarza się jednak, że muszą sobie radzić same. Po dwóch miesiącach, kiedy na świat przychodzą młode wydry, samica jest zdana sama na siebie. Pan wydra nie interesuje się ani ukochaną, ani spłodzonym z nią potomstwem. KANGURZYCA Kangurzyca to jest dopiero samica! Na dodatek jest dobrą mamą, która wyjątkowo długo troszczy się o swoje młode. Sytuację komplikuje fakt, że ma podwójny układ rozrodczy. W jej przypadku możliwe są zatem dwie ciąże na różnym etapie rozwoju. W efekcie zdarza się, że gdy jedno dziecko u kangurzycy wystaje z torby, drugie już jest w drodze. Cóż ma dziewczyna robić: musi się opiekować wymagającym uwagi podrostkiem, a jednocześnie jej organizm wydatkuje energię na zapewnienie rozwoju maleństwa, które gdzieś tam jest ukryte. Ciąża trwa około miesiąca i samica rodzi zwykle jedno, rzadziej dwoje młodych. Kangur, kiedy przychodzi na świat, jest malutki: ma zaledwie 25 mm. Młode przebywa w torbie matki przez 5-11 miesięcy. Po pierwszych 3-4 miesiącach zaczyna opuszczać na krótko torbę, by powoli oswajać się ze światem. Dopiero po tym czasie mały kangur zaczyna samodzielne życie. U mniejszych gatunków dzieje się to jednak nieco szybciej. Kiedy półroczny malec opuszcza maminą torbę, zjada już trawy i liście. Mimo to nadal chętnie wkłada głowę do torby, by napić się mleka, które wciąż jeszcze wypływa z sutków

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2020, 22/2020

Kategorie: Obserwacje