Samorządy nie chcą pieniędzy funduszu?
Do końca 2005 roku musimy wydać 7 mld zł na budowę oczyszczalni ścieków To może dla Polski bardzo źle się skończyć! Nikt na razie nie wpada w panikę, ale pierwsze nieśmiałe głosy ostrzeżenia już się pojawiły. Na odwagę zebrało się wiceprezesowi instytucji, która jest de facto największym i najważniejszym źródłem pieniędzy na ochronę środowiska w Polsce. Jan Hawrylewicz, który w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej odpowiada za finansowanie oczyszczalni i kanalizacji, powiedział, że „chyba nie najlepiej wynegocjowaliśmy zapisy traktatu akcesyjnego dotyczące dostosowania naszej ochrony środowiska do dyrektyw i standardów Unii Europejskiej, a ich niewykonanie może grozić poważnymi karami finansowymi”. Przyparty do muru pytaniem dziennikarza wiceprezes Hawrylewicz podał proste uzasadnienie, które jednak wymaga sięgnięcia po kalkulator. Najtańsze pożyczki w kraju Zgodziliśmy się (czy aby nie nazbyt pochopnie i optymistycznie?), że już do końca przyszłego roku zgodność z „dyrektywą ściekową” Unii Europejskiej powinna być osiągnięta w 674 aglomeracjach (prawie 70% ścieków komunalnych), a będzie to kosztować ponad 7 mld zł. Proces budowy i modernizacji oczyszczalni jest tak rozpisany, że następny okres, jaki Polskę obowiązuje, upływa dopiero z końcem 2010 r. (ma być wtedy oczyszczanych 86% ścieków komunalnych z 1069 aglomeracji), a kolejny – dopiero na sylwestra 2013 r., kiedy zobowiązaliśmy się do oczyszczania 91% ścieków z 1165 aglomeracji. Tak więc największy wysiłek inwestycyjny ma być poniesiony w tym i przyszłym roku, a potem będzie już łatwiej, bo i czasu dano nam więcej. Narodowy Fundusz, wspierany przez 16 wojewódzkich funduszy ochrony środowiska i gospodarki wodnej i obarczony odpowiedzialnością za wykonanie tego programu inwestycyjnego, drastycznie ograniczył tegoroczne wydatki na inne cele ekologiczne i ponad 55% swoich zasobów finansowych chce skierować na inwestycje umieszczone w Krajowym Programie Oczyszczania Ścieków Komunalnych. W nim bowiem zapisano scenariusz wykonania zobowiązań wobec Unii. Nigdy jeszcze w 15-letniej historii Narodowego Funduszu nie dawano samorządom tak atrakcyjnych warunków kredytowania budowy oczyszczalni, bo gdzie na rynku finansowym znaleźć oprocentowanie pożyczki na poziomie 0,6% rocznie? A jednak samorządy nie garną się do funduszowych pieniędzy. Wręcz odwrotnie. Ówczesny prezes Narodowego Funduszu, a obecny minister środowiska, Jerzy Swatoń, powiedział wprost, że wniosków o pieniądze jest bardzo mało. Potwierdzają to także statystyki wojewódzkich funduszy, które są przecież najbliżej Polsce samorządowej i najlepiej wiedzą, które miasta i gminy zechcą w ogóle przystąpić w tym albo przyszłym roku do budowy lub modernizacji oczyszczalni. Minister może tylko prosić Jeśli zatem policzyć wielomiesięczną procedurę przetargową i dokumentacyjną, kilku-, a realnie kilkunastomiesięczny czas wykonania robót, to pierwszy zapis traktatu akcesyjnego dotyczący ochrony środowiska nie ma szans realizacji. Na dodatek minister środowiska, który politycznie odpowiada za wykonanie zobowiązań wobec Unii, może samorządy tylko prosić i apelować o podjęcie inwestycji. Zastępca ministra, któremu podlega gospodarka wodna i wykorzystanie funduszy unijnych, wiceminister Krzysztof Szamałek, ma ten sam problem z inwestycjami dofinansowywanymi z funduszu przedakcesyjnego ISPA i Funduszu Spójności. W grudniu ub.r. wysłał list otwarty do przeczytania na posiedzeniach rad samorządowych, żeby gminni radni zmobilizowali wójtów, burmistrzów i prezydentów do przyspieszenia inwestycji w ochronie środowiska. Czy to pomoże? Mamy do czynienia ze swoistym patem – gminy pozgłaszały kilka tysięcy wstępnych wniosków do sfinansowania dotacjami unijnymi z funduszy strukturalnych. Każdy samorząd jest przekonany, że dostanie furę pieniędzy na kanalizację i oczyszczalnię. Skoro tak, po co za szybko występować z wnioskiem o pożyczkę do Narodowego czy Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, skoro po 1 maja miała się otworzyć kasa w Brukseli. Z mizernej liczby zgłoszonych wniosków o pomoc finansową na budowę oczyszczalni wynika, że samorządy nie przyjdą do funduszy ekologicznych, dopóki nie dostaną unijnego finansowania większej części kosztów tych inwestycji. Z jednej strony zatem, Narodowy Fundusz kusi ułamkowym oprocentowaniem, z drugiej zaś – trwa niespokojne oczekiwanie na deszcz pieniędzy z Unii. Ale nawet jeśli on spadnie, będzie już za późno na oddanie do użytku nowych 674 oczyszczalni. Wtedy Polska znajdzie się w niewesołej sytuacji, bo oprócz strat politycznych (nie wywiążemy się z traktatu akcesyjnego i to już na początku członkostwa) dojdą skrupulatnie policzone przez Brukselę kary finansowe. Krajowy Program Oczyszczania Ścieków Komunalnych to jeden z najważniejszych planów









