Seks przegrywa z Netflixem

Seks przegrywa z Netflixem

Warszawa 19.12.2019 r. Andrzej Gryzewski - seksuolog, psycholog i psychoterapeuta. fot.Krzysztof Zuczkowski

Ludzie są dziś tak zabiegani, że seks stał się dobrem luksusowym, dostępnym jedynie dla tych, którzy mają więcej czasu Andrzej Gryżewski – seksuolog, psychoterapeuta i certyfikowany edukator seksualny, założyciel Gabinetu Psychoterapii Seksualnej CBTseksuolog. Autor bestsellerowej „Sztuki obsługi penisa”, napisanej z Przemysławem Pilarskim książki „Jak facet z facetem, rozmowy o seksualności i związkach gejowskich”, z Arturem Górskim – „Macho, instrukcja obsługi” oraz nowej, z Katarzyną Miller – „Być parą i nie zwariować”. Jaka jest teraz polska norma, jeśli chodzi o częstotliwość uprawiania seksu wśród osób w średnim wieku? – Normą kulturową jest myślenie, że inne pary uprawiają seks co najmniej trzy razy w tygodniu. Jednak moje doświadczenia z gabinetu seksuologa mówią, że może raz w tygodniu pojawiają się w sypialni pocałunki, pieszczoty czy seks oralny. Seks z penetracją zdarza się Polakom raz na dwa tygodnie. Ludzie są dziś tak zabiegani i obciążeni obowiązkami, że seks stał się dobrem luksusowym, dostępnym jedynie dla tych, którzy mają więcej czasu. Największy problem ma kadra zarządzająca, ludzie w korporacjach, ogólnie ci, którzy nie wyrabiają się z obowiązkami, a których głowa pracuje non stop. Na seksualność nie mają już czasu. Na początku relacji, gdy mózg zalewa nam fenyloetyloamina – hormon podobny do amfetaminy, odpowiedzialny za zauroczenie i zafascynowanie – seks udaje się często. Potem jednak musimy dbać o związek jak o ogród. Ważne są więc uwodzenie, staranie się, sprawianie sobie prezentów, komplementy, gesty docenienia czy podziwu. Co więcej, po kilku czy kilkunastu latach związku, by doszło do udanego seksu, potrzeba znacznie więcej czasu – już nie kilka minut, ale raczej godzin. Dzieje się tak dlatego, że aby w ogóle cokolwiek zainicjować, musimy odłączyć mózg od pracy, przełączyć go na seksualność. To niezwykle trudne i hormony już tego za nas nie załatwią. Wszyscy znamy te rady o budowaniu nastroju, seksownej bieliźnie czy gadżetach. Co jeszcze można by dorzucić, by ratować życie seksualne? – Po pierwsze, trzeba sobie uświadomić, że to nie tylko kwestia ciała, by było ono zresetowane i wypoczęte. Wbrew temu, co się powszechnie uważa, nie jest to też raczej sprawa hormonów. Owszem, zdarza się, że mężczyźni mają za mało testosteronu, co obniża libido i powoduje problemy ze wzwodem. Jednak najczęstszym problemem okazuje się brak świadomości, że najważniejszym organem seksualnym jest mózg. To nim trzeba się zająć. Aby udało się stworzyć niezbędną do udanego seksu bliskość, musimy iść na randkę czy do kina, co będzie taką klamrą odłączającą nas intelektualnie i emocjonalnie od pracy. Widzę, że ludzie chcą się kochać, ale nie mogą – mężczyźni wciąż przerabiają w głowie jakieś nierozwiązane problemy w firmie, a kobiety mielą relacje rodzinne albo to, co powiedziała im szefowa. Wciąż doświadczają wywołanego wcześniej smutku, żalu czy gniewu i nie są w stanie się podniecić. Mówił pan, że najgorzej jest w kadrze zarządzającej czy w ogóle u ludzi pracujących w korporacjach. Czy to znaczy, że pracownicy fizyczni, którzy po prostu kończą zmianę i wychodzą, mają mniejsze problemy? – Tak, ale to dotyczy raczej mężczyzn, i to pod warunkiem, że nie są przepracowani. Jeśli mężczyzna jest w pracy dziesięć godzin lub więcej, często nie ma już sił, by uprawiać seks. Jednak ten, który pracuje jakieś osiem godzin dziennie – już tak, zwłaszcza że dodatkowo jest zadbany fizycznie. Dobrze działa jego układ krwionośny, hormonalny również, bo podczas ruchu wydziela się testosteron. Z kobietami jest inaczej – te o niskich kwalifikacjach często doświadczają stresu i pędu związanego z domowymi obowiązkami, przez co są wyeksploatowane nie tylko fizycznie, ale także emocjonalnie. U nich ta seksualność może być osłabiona. Widzę też jednak inny problem. Bez względu na wiek czy zawód mężczyźni oglądają bardzo dużo pornografii i w ten sposób zaspokajają potrzeby seksualne. Bardzo często odmawiają kobietom seksu, bo czują się nasyceni. Mam klientów z tak zaawansowanym problemem, że oglądanie pornografii zajmuje im trzy-cztery godziny dziennie. Płynąca z niej masa bodźców i ich intensywność – bo to, co tam widzą, to są różne formy seksu – powoduje, że nudny seks z żoną po prostu przestaje być dla nich atrakcyjny. Szczególnie że aby go uprawiać, trzeba najpierw iść na randkę, powiedzieć żonie coś miłego, zrobić jakiś prezent – a i tak nie wiadomo, czy te wysiłki skończą się

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 02/2020, 2020

Kategorie: Wywiady