Jest się nad czym zadumać

Moje, nieraz wyrażane publicznie, uznanie dla osoby Lecha Kaczyńskiego osłabło nieco po przykrym dla nas wszystkich wydarzeniu, jakim stała się ucieczka groźnego przestępcy, podejrzanego o zabójstwo równie zapewne niebezpiecznego człowieka, którym był niejaki Persching, gangster zawodowy. Okazało się, nie po raz pierwszy, iż nasze więzienia nie zabezpieczają społeczeństwa przed bandytami, którzy jak gminna wieść niesie, kierują z kryminałów poważnymi akcjami przestępczymi, bywają ponadto zwalniani na wolność pod byle pozorem i w ogóle mają się nieźle. Obejmując stanowisko ministra sprawiedliwości, Lech Kaczyński zapowiedział mnóstwo zmian, jakie zamierza przeprowadzić, lecz rzeczywistość zadrwiła sobie z uczonego i pokazała mu realne, nie wyimaginowane czy papierowe oblicze zbrodni. Mówię “papierowe”, gdyż profesor Kaczyński całe zło dostrzegał w prawie spisanym na papierze i przekonywał nas, iż gdy tylko napisze się na tym papierze nową treść różnych artykułów kodeksu karnego, to uda się w miarę szybko poprawić stan naszego bezpieczeństwa, uda się przywrócić wiarę w istnienie karzącego skutecznie ramienia sprawiedliwości. Zbyt niskie kary – taka była w uproszczeniu diagnoza odnośnie robaka zła toczącego zdrowy organizm Rzeczypospolitej. Wielu ludzi uwierzyło w to rozpoznanie, które wprawdzie nie jest co do samego faktu niskich kar wadliwe, lecz dotyczy

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2000, 45/2000

Kategorie: Felietony