Sierpień mniej wzniosły

Sierpień mniej wzniosły

Nie było żadnej rewolucji solidarnościowej, ta, która się dokonała, miała charakter symbolicznie antykomunistyczny, ekonomicznie neoliberalny – słowem antysolidarnościowy

Sierpień to miesiąc symfonii symbolicznych odgrywanych wzniośle przez (post)solidarnościowe orkiestry. Parada symfoniczna zaczyna się już 1 sierpnia od bombastyki przeidealizowanego powstania warszawskiego. W połowie miesiąca mamy święto religijno-państwowe sprzężone z obchodami rocznicy „Cudu nad Wisłą” oraz Święta Wojska Polskiego. Miesiąc wieńczy rocznica podpisania Porozumień Sierpniowych, wydarzania genetycznego dla „Solidarności” i wyrosłego z niej środowiska politycznego.
Przypadająca w tym roku 28. rocznica zawarcia porozumień warta jest kilku refleksji. Symptomatyczne jest, iż od kilku lat symfonia grana na cześć „Sierpnia” zaskakuje kakofoniami, poszczególne sekcje orkiestry rywalizują ze sobą, ogrywając dysharmoniczne antypatie, nie do końca wiadomo, kto jest dyrygentem, a na pulpicie dyrygenckim zamiast nut leżą teczki.
Musi zadziwiać fakt, że ciąg (post)solidarnościowych uroczystości sierpniowych wieńczy święto, które stało się tak nienawistne. W zjawisku tym tkwi sprzeczność: elity, które pod solidarnościowymi sztandarami narzuciły obowiązujący we współczesnej Polsce symboliczny standard, prezentują wobec siebie (i nie tylko) pogardę i nienawiść. Jak to możliwe, że Solidarni – wyrośli z wartości jaką jest solidarność, są z jednej strony tak niesolidarni, a mimo to tak skuteczni w (post)solidaryzowaniu rodzimej polityczności? Na czym polega sprzeczność?

Solidarność jako fikcja

Sprzeczność polega na tym, że… jej nie ma. Nie ma dlatego, że nieuzasadnione jest roszczenie o postępowanie zgodne z solidarnościowymi ideałami adresowane do posierpniowych, dziś zaludniających przede wszystkim PiS i PO, polityków. Roszczenie to jest nieuzasadnione dlatego, że pierwotny solidarnościowy ideał aksjologiczny nigdy nie ugruntował się zarówno w świadomości społeczeństwa, jak i przemawiających w jego imieniu solidarnościowych dobrodziejów. Jeśli chodzi o tych drugich, to dysponując wiedzą o sprzecznych z ideą solidarności praktykach polityczno-ekonomicznych zafundowanych Polakom po 1989 r., ale także o postawach przyjmowanych przed rokiem 1989 (przede wszystkim po wprowadzeniu stanu wojennego), należy wysnuć wniosek, iż maksymą rządzącą myśleniem i działaniem Solidarnych była niesolidarność.
Przyjrzyjmy się strukturze aksjologicznej pierwotnej, rzekomo triumfującej w sierpniu 1980 r., wartości solidarności. Wiedza ta pozwoli uświadomić sobie jej onto-polityczną fikcyjność wynikającą ze sprzeczności, jaką stanowi wobec kategorii utrzymujących się w wyedukowanej przez elity posierpniowe świadomości polskiej.
Rekonstrukcja solidarnościowej wartości możliwa jest, zebrawszy w jedno następujące składowe: inteligencki etos KOR, myśl społeczną Kościoła, aksjologię uwyraźnioną w prezwiązkowych dokumentach, wyrażane i manifestowane spontanicznie oczekiwania społeczne (przede wszystkim robotnicze).
Czymże jest mityczna solidarność?
Solidarność jest snem o świecie, w którym podstawową relacją łączącą ludzi jest gotowość niesienia pomocy każdemu, kto tego potrzebuje. Człowiek potrzebujący pomocy jest tutaj wartością centralną. Etyka solidarności ma przeto charakter sytuacjonistyczny i personalistyczny – uwaga kierowana jest na konkretną osobę znajdującą się w sytuacji zobowiązującej do przyjścia z pomocą. W gotowości tej wyraża się bezwarunkowa odpowiedzialność, ofiarność, opiekuńczość, troska, zaufanie oraz poczucie równości żywione wobec drugiego człowieka jako istoty a priori godnej. Relacja z drugim człowiekiem winna cechować się altruizmem, uczciwością, prawdomównością. Przemoc i nienawiść wyrzucone są poza nawias systematu jako aksjologiczne skandale. Odpowiedzią na zło czynione przez innych jest postawa wybaczająca.
Wyjątkową rolę odgrywa tutaj wartości opieki. Jak pokazała historia, opieka zamanifestowała się w wielorakich postaciach czynów pomocniczych: pomoc o charakterze ekonomicznym (pomoc pieniężna dla robotników i ich rodzin), symbolicznym (demonstracje poparcia), prawnym (pomoc prawna), moralno-duchowym (pomoc „religijna”), systemowym (walka o powołanie związku zawodowego).
Niedoskonałość otoczenia społecznego implikująca popadanie ludzi w sytuacje uzasadniające udzielenie pomocy uznana jest za kondycję, którą trzeba przezwyciężyć. Solidarnościową wartość pojmuje się jako drogę do, a zarazem warunek lepszego świata.
W świecie tym panuje wolność, sprawiedliwość, tolerancja, afirmacja różnorodności światopoglądowej, równość wobec prawa, pokój, ład, dostatek. Obywatele współkreują rzeczywistość, uczestnicząc w procedurach demokratycznych i samoorganizując się. Jednakże zakłada się tutaj nierozerwalność kondycji ludzkiej z wartością, jaką jest praca (w niej aktualizują się sensy egzystencjalne i społeczne człowieka) – każda więc wolność, sprawiedliwość, równość może zostać osiągnięta tylko wówczas jeśli zdezalienowany, usprawiedliwiony, zegalitaryzowany będzie proces pracy. Warunkiem ewentualnego wybicia się na niepodległość musi być uprzednie wbicie się na powyższe wartości. O sakralności i transcendentości narracji przesądza absorpcja elementów sakralności chrześcijańskiej.
Wyżej zawarty opis solidarnościowej wartości czyta się jak bajkę. W istocie, solidarność jest bajką – socjalistyczno-chrześcijańską fikcją, która z jednej strony nie miała szans na próbę realizacji przed 1989 r., z drugiej zaś, z premedytacją i cynizmem została porzucona przez elity solidarnościowe, gdy przyszło im budować nowy porządek po pamiętnych czerwcowych wyborach.

Głowa polska a redukcja realistyczna

Jednakże odpowiedź mówiąca, że coś było zjawiskiem niedorosłym i przemijalnym jak bajka nie może satysfakcjonować. Emocja solidarnościowa była niebywale intensywna, przez moment można było mieć wrażenie, że dokonuje się rewolucja i następuje radykalna zmiana społeczna. Co więcej, po ówczesnej hiperemocji pozostały do dnia dzisiejszego bombastyczne symbole, flagi, święta i mit. Z drugiej strony, fenomeny te, jak i postawy przyjmowane przez zbierających się pod nimi są pozbawione wyżej opisanej solidarnościowej treści, co gorsza, determinowane są przez treści z nią sprzeczne. Dlaczego tak się dzieje?
Jak powyżej napisałem, nie można elit (post)solidarnościowych obarczać odpowiedzialnością za sprzeniewierzenie się solidarności, gdyż zasadą ich działania prawie zawsze było jej przeciwieństwo – niesolidarność. W gruncie rzeczy po wprowadzeniu stanu wojennego odeszły w niepamięć wielkie projekty zorganizowania społeczeństwa wokół solidarnościowej wartości, a sama solidarność zaczęła znaczyć tyle, co poczucie wspólnoty łączące ludzi skonfrontowanych – antykomunistycznych. Pozytywność, otwartość, miękkość solidarności zastąpiła negatywność, zamknięcie i ekskluzywność wspólnotowości ograniczonej – podziemnej. Gdy dziś niegdysiejsi bojownicy zbierają się pod swymi chorągiewkami – nie zbierają się pod ową chrześcijańsko-socjalistyczną solidarnością, zbierają się pod ekskluzywnym, piętnującym, wykluczającym antykomunizmem i nieustannie nadymającą się legendą jego walk. Dzieje się tak dlatego, że kategorie świadomościowe, jakimi rozporządzają – a za nimi większość społeczeństwa – są desolidarne. Przyjrzyjmy się im, przypatrując się zarazem filarom polskiej polityczności.
(Post)solidarnościowa głowa jest umysłowością antykomunistyczną. Czym jest antykomunizm? Jakie składowe go konstytuują?
W pierwszej kolejności należy powtórzyć, iż moment przekierowania solidarnościowej emocji aksjologicznej w antykomunizm stanowił kres solidarności samej. Solidarność, która przestaje być więzią z kimś, a staje się więzią antykomunistyczną, czyli więzią przeciw komuś, przestaje być solidarnością.
Dokonując analizy antykomunizmu, należy wyróżnić następujące składowe:
– manicheizm – wizja świata (Polski) jako pola walki metafizycznie zdefiniowanego dobra reprezentowanego przez (post)solidarnych z metafizycznie zdefiniowanym złem: komunizmem i komunistami. Komunizm i komunistów postrzega się irracjonalnie, quasi-religijnie – widzimy ich w roli mesjaszów obcej wiary ideologicznej, zniewalającej, zdemoralizowanej, zdehumanizowanej, antypolskiej budujących złowrogie układy i tkających podstępne sieci i pajęczyny uniemożliwiające pełny rozwój narodowych zadatków,
– resentyment – utajona za posierpniowymi symbolami żądza i praktyka nieprzerwanego odwetu na PRL. Odwet przybiera różnoraką formę: uchwalanie wykluczającego prawa (lustracja), pouczanie, iż komuś czegoś mniej wolno, rugowanie z przestrzeni publicznej popeerelowskich pozostałości, manipulacja prawdą historyczną dokonywana za pomocą oświaty, środków masowego przekazu (trwający niespełna 20 lat (sic!) festiwal zohydzania lub obśmiewania „czasów minionych”) etc.,
– świadomość konspiracyjna – separowanie własnej wspólnoty od wrogów politycznych, skłonność do paranoidalnego postrzegania rzeczywistości – doszukiwania się oddziaływań ciemnych struktur i sił,
– myślenie metafizyczne, absolutyzm moralny – założenie, że w otaczających nas bytach i zjawiskach występują i są poznawalne istoty określające je koniecznie, w szczególności pod względem aksjologicznym i etycznym – jeśli tak się dzieje, to w sposób automatyczny rodzi się poczucie partycypowania w prawdzie – wyżej opisane ciągoty manichejskie powodują, iż prawdę konfrontuje się z nieprawdą – myślenie zyskuje formę wartościowania prawda-fałsz (przy czym kategorie te nie są logiczne, ale polityczne). Świat widzi się jako statyczny, moralnie jednoznaczny i niezmienny (absolutyzm moralny). Nie ma w nim miejsca na falsyfikację prawd. Akt taki uznawany jest za hańbę i zdradę (vide Michnik po kieliszku z Kiszczakiem),
– cierpiętnictwo i martyrologia – martyrologia pojawia się wówczas, gdy zbiorowość wytworzy przestrzeń emocjonalno-symboliczną, w obrębie której masochizm obnoszenia cierpień jest źródłem satysfakcji, prestiżu i pozycji. W etosie wypracowanym przez posierpniowych herosów, nie cierpieć oznacza nie mieć znaczenia. W ten sposób cierpienie stało się wartością preferowaną, a martyrologia koniecznym rytuałem znaczenia. Jeśli znaczenie uzależniono od cierpienia, to uzależniono się tym samym od potrzeby nieustannego reprodukowania wroga, nasycania rzeczywistości wizją jego okrucieństwa i potrzebą zrewanżowania się mu,
– obsesja historyczna – historia służy uzasadnianiu rewanżu na tyleż znienawidzonej, co masochistycznie pożądanej przeszłości oraz… uzasadnianu działań modernizacyjnych jako swoistych demonstratorów wyższości dziś nad wczoraj,
– mentalność ofiary – ściśle związana z obsesją historyczną sadystyczno-masochistyczna świadomość ofiary napędzana mechanizmem podwójnego poniżenia – samoponiżania się jako ofiary historii oraz bezustannego i narastającego poniżania tych, których oskarżono o wyrządzenie historycznego zła,
Dramat polega na tym, że powyższe „czynniki pierwsze” nie są po prostu atomami konstytutywnymi dla jakiejś formacji ideologiczno-politycznej. Są swoistymi transcendentaliami, kategoriami organizującymi etyczno-polityczne poznanie większości współczesnych Polaków.
Na początku lat 90. Jarosław Kaczyński wyraził konieczność przekierowania frustracji społecznej wynikającej z brutalności transformacji w antykomunizm. Od tej pory solidarność z klasami stanowiącymi dotychczas zaplecze „Solidarności” miała oznaczać kreowanie i zarządzanie resentymentem wobec PRL. Przyszły lider PiS dostrzegł, że umiejętnie spreparowany konflikt społeczny, po pierwsze, odwróci uwagę od rzeczywistych powodów degradacji robotników i chłopów, kierując ich niezadowolenie na tory symboliczne, po wtóre, przyniesie sukces polityczny. Elity posierpniowe z przedzierzgnięcia tego, co ekonomiczne, w to, co symboliczne i dokonanej w ten sposób podmiany adresatów frustracji (z posierpniowych instalatorów neoliberalnego kapitalizmu na „komunistów” i „komunizm”) zapewniły sobie nieprzerwany sukces polityczny – epizody rządów SLD w aspekcie ekonomicznym i symbolicznym były… (post)solidarnościowe. W ten oto sposób dokonana została wielka i cyniczna redukcja symboliczna – niejednowymiarowe, jednak przede wszystkim, ekonomiczne przyczyny transformacyjnej frustracji zostały zredukowane do sloganów antykomunistycznych. Jako że antykomunizm jest desolidarnościowy ze swej natury (o czym wyżej), redukcja ta ma również charakter antysolidarnościowy.

Realizm (post)solidarności

Antykomunizm to realizm polityczny w najczystszej postaci. Jest to idealnie dopasowany do rodzimej kultury dyskurs umożliwiający elitom posierpniowym sprawowanie władzy. W perspektywie tegoż realizmu można napisać alternatywną historię III i IV RP. Okaże się wówczas, iż pomiędzy nimi nie tylko nie ma sprzeczności, ale zachodzi zjawisko uzupełniania się. Po bliższym przyjrzeniu się rzeczy widać, iż uprawiane w państwie bliźniąt spiskowe, szaro-sieciowe narracje, a także podjęte działania w rodzaju aresztów wydobywczych, spektakularnych zatrzymań, polowań za pomocą niepewnych papierów na pogardzanych polityków, stosowania podsłuchów, nie mówiąc już o ubliżaniu inaczej myślącym są kontynuacją praktyk rozwiniętych w III RP: obalenie „komunistycznego” premiera i utrącanie kandydata na prezydenta pod fałszywymi oskarżeniami, eliminowanie z życia politycznego ludzi przy wykorzystaniu procedur lustracyjnych, budowanie ideologii, iż komuś czegoś mniej wolno, tworzenie mitów o uwłaszczonych nomenklaturach, wykluczenie osób o światopoglądzie odmiennym niż (post)solidarnościowy z wpływu na kształt podręczników szkolnych, programów radiowych i telewizyjnych etc. Najgorszy w tym wszystkim jest fakt, że antysolidarnościowy standard Polski transformowanej jest uznawany przez większość społeczeństwa za normalność. Nie dostrzega się nienormalności i amoralności wyżej wymienionych praktyk.
Nie dajmy się oszukać, nie było w Polsce żadnej rewolucji solidarnościowej, a ta, która się dokonała, miała charakter symbolicznie antykomunistyczny, ekonomicznie neoliberalny – słowem antysolidarnościowy. Jeśli 31 sierpnia elity posierpniowe chcą świętować coś rzeczywistego, to poczęcie kolejnego po antysemityzmie, antygermanizmie, antyrusycyzmie obskurantyzmu – antykomunizmu.

Autor jest: absolwentem filozofii i prawa UMK w Toruniu, doktorantem Akademii Humanistycznej w Pułtusku

 

Wydanie: 2008, 36/2008

Kategorie: Opinie

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy