Skończmy z obłudą

Skończmy z obłudą

Ustawa antyaborcyjna uspokaja sumienia posłów, ale nie rozwiązuje problemu Rozmowa z pełnomocnikiem rządu ds. równego statusu kobiet i mężczyzn, Izabelą Jarugą-Nowacką – Pełnomocnik ds. kobiet, Anna Popowicz, została odwołana przez premiera Olszewskiego, gdy krytycznie wypowiedziała się o ustawie antyaborcyjnej. Czy może panią spotkać ten sam los po podobnych wypowiedziach? – Właściwie wszystko jest możliwe. Sądzę jednak, że premier Leszek Miller nie uznaje obowiązującej obecnie ustawy antyaborcyjnej za dobrą. Ustawa ta może tylko uspokajać sumienia niektórych posłów, ale nie rozwiązuje problemu społecznego, jakim jest w Polsce aborcja. Nie zapewnia działań, które prowadzą do zmniejszenia rzeczywistej liczby zabiegów. – Już wiadomo, że rząd nie podejmie sprawy. Zapowiedział to rzecznik, Michał Tober. – Rzecznik poinformował, że w tym roku rząd nie planuje podjęcia prac nad tą ustawą. Ale jeżeli chcemy w rzeczywistości, a nie tylko poprzez nieskuteczny zakaz, dążyć do ograniczenia liczby zabiegów przerywania ciąży, musimy wrócić do tego problemu. Po 12 latach dyskusji wszyscy mamy świadomość, że decyzja o aborcji jest dramatem kobiety, a naszą – polityków – porażką. Musimy przerwać fałszywy spór, podział na tych, którzy są „za życiem”, i tych „za zabijaniem”. Czy naprawdę w głębi duszy i z czystym sumieniem można uważać się za obrońcę życia, blokując wiedzę o życiu seksualnym człowieka, środkach antykoncepcyjnych, ignorując fakt istnienia podziemia aborcyjnego i nie podejmując nawet próby dotarcia z poradą i pomocą do kobiety noszącej się z zamiarem przerwania ciąży? Ten spór służy zapewne politykom do wyrazistego określenia swojego miejsca na scenie politycznej, a szkodzi kobietom, przyczyniając się do ich dramatów. Nie można dłużej udawać, że nie ma problemu. Będę zabiegała o poparcie dla działań realnie zapobiegających niechcianej ciąży, także w tych środowiskach, które są przeciwne zliberalizowaniu obowiązującej ustawy. Musimy też mieć świadomość, że ustawa jest przykładem niesprawiedliwości społecznej, gdyż dotyka przede wszystkim kobiety biedne i słabo wykształcone. – Podobno minister Łapiński zgodził się, by hormonalne środki antykoncepcyjne znalazły się na liście leków refundowanych. – To za dużo powiedziane, ale staramy się, by przynajmniej część nowoczesnych środków antykoncepcyjnych była na tej liście, co oznaczałoby ich materialną dostępność dla osób gorzej sytuowanych. – Jak powinna wyglądać znowelizowana ustawa? – Tak jak uregulowany jest ten problem w większości państw demokratycznych. Oznacza to działania nastawione na zapobieganie niechcianej ciąży poprzez edukację, dostęp – także młodych ludzi – do informacji na temat seksualności człowieka, wiedzę o metodach i środkach zapobiegania ciąży, dostępność środków antykoncepcyjnych i realną pomoc finansową w przypadkach, gdy kobieta zamierza przerwać ciążę z powodu bardzo trudnej sytuacji materialnej. Powinniśmy też uznać, że macierzyństwo jest prawem kobiety, a nie przymusem. – Ale przywrócony zostałby zapis, że przerwanie ciąży jest możliwe z przyczyn społecznych, czyli także wtedy, gdy sytuacja ekonomiczna nie pozwala kobiecie na macierzyństwo? – Tak. – A jeśli rząd, mówiąc delikatnie, będzie zwlekał z nowelizacją? – Organizacje kobiece z pewnością nie odstąpią od tego podstawowego prawa kobiety i będą dążyły do tego, by kobiety w Polsce mogły stanowić o swojej płodności, o macierzyństwie. – Rozmawiałam z biskupem Pieronkiem. Powiedział, że jeśli rząd chce, by Kościół wspierał nasze starania o wejście do Unii, nie powinien zajmować się sprawami zamkniętymi, także aborcją. – Nie sądzę, żeby Kościół i rząd mogły zawierać tego rodzaju porozumienia, bo to przypomina relacje z PRL-u, kiedy Kościół w czasie kryzysów społecznych nawoływał do zachowania spokoju, powrotu do pracy, zaś kolejne rządy nie wprowadzały wiedzy o życiu seksualnym człowieka do szkół. Myślę, że takie instrumentalne podejście, taka wymiana, której ceną byłyby prawa kobiet, nie może mieć miejsca w dzisiejszej, demokratycznej Polsce. Jestem przekonana, że Kościół katolicki dostrzega cywilizacyjną szansę, jaką jest wstąpienie Polski do Unii Europejskiej. – Pani publiczne wypowiedzi i zapewnienia, że musi nastąpić złagodzenie ustawy, wywołały burzę. – Reakcja na moją opinię była rzeczywiście zaskakująca. Nie powiedziałam przecież niczego nowego. Liderzy Unii Pracy i SLD wielokrotnie mówili, że jest to zła ustawa. W koalicyjnym programie wyborczym uznaliśmy obecne rozwiązania prawne za niedobre. Ale na razie pełnomocnik rządu ds. równego statusu kobiet i mężczyzn, ani – o ile wiem – nikt

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 06/2002, 2002

Kategorie: Wywiady