30 lat temu USA dokonały inwazji na Panamę W dopiero co odtajnionych i opublikowanych materiałach archiwalnych można wyczytać, że prezydent Stanów Zjednoczonych George H.W. Bush przez prawie godzinę przekonywał prezydentów Meksyku, Wenezueli i Argentyny, że nie miał wyjścia i musiał dokonać inwazji na Panamę, aby ująć dyktatora wojskowego gen. Manuela Antonia Noriegę, który jakoby wydał wojnę Stanom Zjednoczonym. Zdaniem Busha wojsko panamskie zabiło oficera amerykańskiej marynarki wojennej, poturbowało drugiego i zgwałciło jego żonę. – Nie możemy sobie pozwolić na taką brutalność Noriegi wobec Amerykanów – stwierdził. W operacji „Słuszna sprawa”, bo taki kryptonim otrzymała inwazja na Panamę, wzięło udział 27 tys. żołnierzy amerykańskich, wyposażonych w najnowocześniejsze technologicznie uzbrojenie. Wszystko to, aby ująć dyktatora, który jeszcze niedawno współpracował z CIA i był ważnym ogniwem wsparcia dla ruchów kontrrewolucyjnych w regionie. Noriega dowodził jednym z najmniejszych wojsk w strefie, Siłami Obrony Panamy, które zostały utworzone przy akceptacji USA i przez nie wyszkolone. Kontakty USA z Manuelem Noriegą rozpoczęły się w 1959 r. i trwały do początku lat 80. Noriega współpracował z CIA, pomagając w tajnych operacjach przeciwko lewicy w Ameryce Łacińskiej. Jego zadaniem było wspomaganie amerykańskich interesów w Ameryce Środkowej, w szczególności sabotowanie działań socjalistycznego rządu sandinistów w Nikaragui oraz rewolucjonistów FMLN w Salwadorze. W latach 1971-1976 za tę współpracę otrzymywał od Amerykanów ok. 100 tys. dol. rocznie. Ale Noriega współdziałał też z handlarzami narkotyków. Doniesienia o tym dotarły do USA w 1971 r., jednak prezydent Richard Nixon powstrzymał śledztwo przeciwko niemu. Współpraca z Amerykanami jeszcze się zacieśniła, gdy w 1981 r., po śmierci w wypadku lotniczym prezydenta Omara Torrijosa, Noriega wszedł w skład junty, a dwa lata później stał się formalnym przywódcą armii, co czyniło go faktycznym władcą kraju. Noriega zezwolił na obecność na terytorium Panamy amerykańskich stacji nasłuchowych. Nocne telefony do prezydentów Z opublikowanych dokumentów wynika, że przed telefonami do trzech prezydentów krajów latynoamerykańskich Bush skontaktował się z premierem Kanady Brianem Mulroneyem, który udzielił poparcia dla inwazji. Prezydent Meksyku Carlos Salinas po wysłuchaniu argumentów Busha miał mu odpowiedzieć, że interwencja USA w Panamie przeczy meksykańskiej zasadzie niemieszania się w sprawy wewnętrzne innych krajów, niemniej jednak Meksyk zastosuje wobec nowego rządu panamskiego doktrynę Estrady. – O co chodzi w doktrynie Estrady? – miał spytać Bush. – Według tej doktryny nie ma żadnego znaczenia, kto sprawuje władzę. My uznajemy każdą – odparł Salinas. Kiedy Bush i Salinas wyjaśniali sobie zawiłości prawa międzynarodowego, siły wojskowe Stanów Zjednoczonych przygotowywały się do otoczenia bazy amerykańskiej w Río Hato, prawie 100 km od stolicy Panamy – miasta o tej samej nazwie. Chodziło o niedopuszczenie do zaatakowania bazy przez wojska Noriegi, gdyż parę godzin wcześniej lądowały tu załadowane bombami samoloty F-117, a potem pojawili się spadochroniarze i helikoptery. 20 grudnia 1989 r. o godz. 3.26, po rozmowie z prezydentem Meksyku, Bush skontaktował się telefonicznie z prezydentem Wenezueli Carlosem Andrésem Pérezem, który powitał go słowami: – Good morning, Mr. President, jesteśmy bardzo zaniepokojeni powodem, dla którego pan dzwoni. Bush zapewnił go, że USA także są zaniepokojone Noriegą, i wyliczył korzyści, jakie interwencja przyniesie Panamie. Zapewnił, że dokona zwrotu kanału Panamczykom, którzy ze swej strony szybko podejmą działania w celu przywrócenia demokracji w Panamie. – Stany Zjednoczone – mówił – zniosą też sankcje ekonomiczne nałożone na Panamę w 1988 r., które miały zadusić dyktaturę Noriegi. O godz. 3.41, kiedy od amerykańskich bomb płonęła El Chorrillo – dzielnica Panamy, w której mieściło się dowództwo Noriegi, Bush wyjaśniał prezydentowi Argentyny Carlosowi Menemowi, że celem ataku USA na Panamę jest „zaopiekowanie się obywatelami Stanów Zjednoczonych w tym kraju” i „pomoc Panamczykom w powrocie do demokracji”. – Musieliśmy podjąć działania – zapewniał Bush. – Czy mógłby mi pan ponownie wyjaśnić sytuację Noriegi? – zapytał prezydent Argentyny. – Nie wiemy, gdzie jest Noriega. Chyba w stolicy. Jeszcze nie został zatrzymany – odpowiedział Bush. Menem zaoferował pomoc, ale nie powiedział, że Argentyna uzna nowy rząd. Na zakończenie życzył Bushowi i jego żonie