Śmieci nie znają granic

Śmieci nie znają granic

TR62JK northern gannet (Sula bassana, Morus bassanus), dead Northern Gannet in fishing nets, Germany, Schleswig-Holstein, Heligoland

To już przeszło 20 lat, odkąd żeglarz Charles J. Moore odkrył między Hawajami a Kalifornią ogromne, dryfujące na oceanie śmietnisko. Rzuciło mu się w oczy szczególnie kłębowisko plastikowych opakowań, butelek, zakrętek i nieprzebrane ilości niezidentyfikowanych odpadków. Obszar nazwano Wielką Pacyficzną Plamą Śmieci i z niepokojem obserwowano jej wzrost. Prąd Północnopacyficzny szybko akumuluje w niej kolejne odpadki. Raport sporządzony w 2018 r. na podstawie obserwacji wody z samolotu i statków ocenił jej wielkość na przynajmniej 1,6 mln km kw. To cztery do 16 razy więcej, niż wskazywały poprzednie szacunki. Plama to dryfująca, polimerowa zupa składająca się z 1,7 bln kawałków. (…) Skąd mogły pochodzić same śmieci? Naukowcy wyłowili kilkaset przedmiotów, z których dało się odczytać słowa czy też całe zdania w dziewięciu językach. Spośród nich 30% stanowiły śmieci z japońskimi opisami, tyle samo z chińskimi. Resztę przyporządkowano do dziewięciu krajów. Największy ekologiczny problem mórz i oceanów to porzucone i zgubione sieci rybackie. Sieci, które unoszą się na wodzie, nigdy nie przestają łowić. Ryb, morskich ssaków, skorupiaków. Łapią też inne śmieci. Wykonane z bardzo wytrzymałego poliamidu albo tańszego polipropylenu nie ulegają szybkiemu rozkładowi w środowisku morskim. Jak wszystkie plastiki, rozpadają się na drobne kawałki pod wpływem światła, morskiej wody czy tarcia, ale ten proces trwa latami. Masę śmieci uwięzionych w Plamie w 2018 r. szacowano na przynajmniej 79 tys. ton, z czego 46% to właśnie zgubione, porwane przez prąd czy zwyczajnie wyrzucone ze statków fragmenty sieci. O ile sieci i makroplastik stanowią większość masy dryfujących odpadów, o tyle ilościowo przeważa drobniutki, właściwie niepoliczalny mikroplastik. Szacunki (które stale się zmieniają) mówią, że stanowi on ponad 90% wszystkich dryfujących tam fragmentów. Problem skupisk plastiku w oceanie jest tak rozległy i masowy, że mówi się już o ósmym kontynencie – Plastisferze. Ten obraz jest nieco mylący, oceaniczne śmietnisko nie ma struktury lądu, nie da się na nim stanąć, nigdy nie wyrosną tam drzewa ani nie wylądują helikoptery. Wielka Pacyficzna Plama to tylko najbardziej znane z wielkich oceanicznych śmietnisk. Szacuje się, że na kuli ziemskiej uformowało się przynajmniej pięć wielkich wirów akumulujących plastik. Większość tworzyw sztucznych, które trafiają do mórz, ma gęstość mniejszą od wody, dlatego mogą się przenosić na ogromne odległości niesione prądami powierzchniowymi czy nawet wiatrem. Najwięcej dryfuje polietylenu i polipropylenu, co też odzwierciedla proporcje światowej produkcji. Skąd plastiki biorą się w morzach? Minimum 80% trafia do morza z lądu, głównie z nurtem 10 potężnych rzek. Osiem z nich leży w Azji – Jangcy, Indus, Huang He, Hai He, Ganges, Rzeka Perłowa, Amur, Mekong. Dwie znajdują się w Afryce, to Nil i Niger. Rzeki i ich tysiące dopływów płyną przez gęsto zaludnione obszary, nie funkcjonuje żadna zbiórka śmieci. W dorzeczu Jangcy mieszka niemal pół miliarda ludzi, wielu z nich wyrzuca odpady prosto do nurtu. Reszta lądowych śmieci spływa do morza przy wezbraniach wód powierzchniowych, choćby podczas wielkich powodzi w porze monsunu. (…) • Nasze jednostkowe wyrzeczenia, pozytywne ekologiczne praktyki, słuszne nawyki mają oczywiście znaczenie, ale głównie dla nas samych. Zdarza mi się też zbierać cudze śmieci i poprawiać segregację po sąsiadach. Dlatego chce mi się położyć do łóżka, kiedy czytam komunikat o tym, że w styczniu 2019 r. kontenerowiec MSC Zoe, podczas rejsu z Antwerpii do Bremerhaven, zgubił na wzburzonym Morzu Północnym przynajmniej 345 kontenerów z różnymi towarami. Tony przedmiotów zostały wyrzucone na plaże Holandii i Niemiec. Zabawki, sprzęt RTV i AGD, buty, sprzęt gospodarstwa domowego, części samochodowe. Większość kontenerów zatonęła w rejonie Wysp Fryzyjskich, 20 zlokalizowano w okolicach Borkum i tyle samo zostało wyrzuconych na brzeg. (…) Najwięcej zanieczyszczeń znaleziono na plażach wyspy Schiermonnikoog zaledwie 10 km od kontynentalnej Holandii. Nie podam liczb, bo i tak nie zrobią na nas wrażenia. Podobne katastrofy zdarzają się regularnie na morzach całego świata. Informacje o zgubionym ładunku i jego zawartości rzadko trafiają do opinii publicznej, armatorzy starają się raczej zacierać ślady.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2020, 26/2020

Kategorie: Ekologia