Śmierć na urlopie

Śmierć na urlopie

Największym zagrożeniem dla odpoczywającego jest on sam

Osiemnastoletni chłopiec utonął w podkaliskim zalewie. Trzy osoby zginęły w wyniku zderzenia trzech aut w Górnych Morgach koło Świecia. Mężczyzna, który w Zakopanem usiłował przejechać policjanta, uciekając audi A4, jest poszukiwany listem gończym. Przed sądem stanie wkrótce 22-letni Łukasz P. oskarżony o zamordowanie dentystki z Lubina. Mężczyzna zadał jej kilkanaście ran nożem, po czym wrócił do domu, przebrał się i poszedł na dyskotekę…
To tylko kilka informacji z jednego tygodnia. Podczas wakacji rośnie liczba tragicznych doniesień. O ofiarach sportów ekstremalnych – bo w przypadku wielu sportów szczyt ich uprawiania przypada właśnie na lipiec i sierpień. O utopionych – bo, według statystyk policyjnych, ok. 70% wszystkich utonięć ma miejsce w okresie od czerwca do sierpnia. O wypadkach na drogach – bo samochód jest, statystycznie rzecz biorąc, aż 30 razy niebezpieczniejszy od pociągu i aż 60 razy od samolotu. W ubiegłym roku między ostatnim czerwcowym weekendem a pierwszym dniem szkoły zginęło w wypadkach prawie tysiąc osób. Trup ściele się gęsto. Czy jednak naprawdę?
– Latem wcale nie mamy więcej morderstw, nieszczęśliwych wypadków ani innych rodzajów śmierci
– mówi podkomisarz Marcin Szyndler z Komendy Głównej Policji
– tylko media rozdmuchują te tematy, ponieważ mają sezon ogórkowy. Z oczywistych względów jest więcej utonięć czy morderstw dokonanych na plaży. Jednak z policyjnych statystyk wynika, że lato nie sprzyja popełnianiu przestępstw. Być może, przenoszą się one po prostu z mieszkań w letnią scenerię.
Lokalne wampiry, zabójcy, pijani kierowcy, groźne zatrucia… To wszystko nie stanowi wcale najważniejszego zagrożenia.
Ci, którzy żyją w stanie silnego napięcia, są często podatniejsi na choroby i śmierć. Stres dezintegruje bowiem nasz system immunologiczny. Hans Selye, autor pojęcia stresu, określił jego skutki jako fizjologiczną reakcję ciała na zagrażające wydarzenia. Jeśli więc życie codzienne poza urlopem kosztuje cię mnóstwo nerwów i zbyt wiele wysiłku, bardzo możliwe, że twoje ciało zapłaci rachunek zaciągnięty przez umysł – uważają specjaliści od stresu i relaksu.
– Przede wszystkim na urlopie lub tuż po nim umierają ludzie żyjący na co dzień na wysokich obrotach – twierdzi Aleksander Perski, psychiatra i specjalista od stresu, założyciel jednej z pierwszych klinik stresu. – W stanie mobilizacji, zagrożenia mamy wysoki poziom hormonów stresu, np. kortyzolu. Wówczas system immunologiczny jest w stanie najwyższej gotowości – wyjaśnia. Taki stan może się utrzymywać przez wiele miesięcy. Gdy mobilizacja spada, sytuacja się odwraca – odporność organizmu jest niemal zerowa, bo tak długi stan gotowości wyczerpuje układ immunologiczny: – Wówczas jesteśmy bezbronni jak miasto, którego wszystkie siły zbrojne zostały odkomenderowane do koszar – mówi Perski. – Jeśli, kontynuuję metaforę, napadnie wróg, czyli zarazimy się czymś albo po prostu powróci dawny stres – organizm nie ma jak się bronić.
Dowodzi tego fakt, że liczba zawałów serca jest najwyższa w poniedziałek rano: – To dlatego że w poniedziałkowy ranek jeszcze nie zdążymy się spiąć na baczność przed całotygodniowym wyzwaniem, a już spadła odporność od piątku – tłumaczy Aleksander Perski.
Czy to znaczy, że wakacyjne odprężenie jest niebezpieczne i nie należy wyjeżdżać na urlop? Wprost przeciwnie! Jednak jeśli już jechać, to na prawdziwy, długi wypoczynek. Prof. Irena Ponikowska, krajowy konsultant w dziedzinie balneologii i medycyny fizykalnej z Katedry i Kliniki Balneologii Akademii Medycznej w Bydgoszczy, uważa, że tylko solidny urlop pozwala naprawdę wypocząć
– Osobom zdrowym wystarczą dwa tygodnie, aby zmniejszyć czynniki ryzyka chorób cywilizacyjnych i zapobiec chorobom takim jak wylew czy zawał. W przypadku osób ze schorzeniami kręgosłupa i innych stawów, układu krwionośnego, układu nerwowego czy cukrzycą najbardziej efektywny jest wyjazd do uzdrowiska na 21 lub 24 dni. Taki wyjazd poprawia stan zdrowia nawet na dwa lata.
Potwierdzają to badania nad regeneracją na urlopie przeprowadzone w Izraelu. Ludzie po dwóch tygodniach wakacji są zregenerowani, ale tylko pozornie. Po trzech tygodniach od powrotu ich stan jest taki sam jak przed urlopem.
– Osoby żyjące w stanie pełnego napięcia nie powinny liczyć na to, że taki urlop pozwoli im wypocząć na serio – ostrzega Aleksander Perski. – Raczej niech przed powrotem zaczną stosować techniki relaksacyjne.

Wydanie: 2004, 33/2004

Kategorie: Obserwacje

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy