Czy zagadkowe samobójstwo wiceprezesa wielkiego szpitala wstrząśnie Watykanem? Ogromny szpital na krawędzi bankructwa. Bank watykański, który chce pomóc. Samobójstwo wiceprezesa kliniki. Walka o władzę wśród dygnitarzy Stolicy Apostolskiej. Podejrzenia o afery korupcyjne i śledztwo prokuratorskie. Brzmi jak fabuła powieści w stylu „Kodu Leonarda da Vinci”, a jednak dzieje się naprawdę. Brytyjski dziennik „The Independent” opublikował artykuł „Tajemnicze samobójstwo, które wstrząsnęło Watykanem”. Włoscy znawcy zawikłanych intryg politycznych i operacji finansowych w Stolicy Apostolskiej zastanawiają się na portalu Vatican Insider, co się za tym kryje. 18 lipca 2011 r. tuż po godzinie 10.00 Mario Cal, wiceprezes wielkiego ośrodka szpitalnego San Raffaele w Mediolanie, pochwalił podwładnych i zamknął za sobą drzwi. Chwilę później rozległ się huk wystrzału. Kiedy pracownicy wpadli do gabinetu, zobaczyli konającego człowieka w kałuży krwi. 71-letni Mario Cal strzelił sobie w głowę z pistoletu. Jeszcze żył, ale półgodzinna próba reanimacji nie powiodła się. Cal, który był także dyrektorem zarządzającym Fundacji Góry Tabor, zmarł na stole operacyjnym. Zanim na miejsce tragedii przybyła policja, ktoś zabrał broń i włożył ją do plastikowej torby, więc prowadzący śledztwo nie mogli ustalić, gdzie po strzale leżał pistolet. Prokuratura zakłada, że broń przeniesiono w dobrej wierze. Niektórzy zastanawiają się, dlaczego wiceprezes, pracujący przecież w miejscu całkowicie bezpiecznym, w ogóle trzymał pistolet w biurku. Mario Cal zostawił dwa listy z przeprosinami – do żony i do sekretarki. Podobno napisał: „Wszystko, co zrobiłem, robiłem dla San Raffaele”. Według włoskiej dziennikarki Andrei Gagliarducci w liście do żony znalazło się wyznanie: „Płacę za błędy, których nie popełniłem”. O jakie błędy chodzi, dyrektor nie wyjawił. San Raffaele to jeden z największych włoskich szpitali. Leczy się tu premier Silvio Berlusconi. W poliklinice prowadzone są pionierskie badania nad chorobami nowotworowymi oraz zaburzeniami przemiany materii. Pod skrzydłami archanioła Rafała działają także uniwersytet oraz instytut badań nad długowiecznością, sponsorowany przez szefa rządu. Pracujący w nim specjaliści mają nadzieję wydłużyć ludzkie życie do 120 lat. Kompleksem zarządza Fundacja Góry Tabor. Formalnie prywatny szpital przy via Olgettina nie ma powiązań z Kościołem. Lekarze dokonują tu sztucznych zapłodnień, w supernowoczesnych laboratoriach zaś prowadzone są eksperymenty sprzeczne z doktryną katolicką. Ale na prawie każdej ścianie można przeczytać sentencje z Pisma Świętego. Założycielem i długoletnim dyrektorem tej instytucji był zaś przyjaciel Berlusconiego, 91-letni obecnie ks. Luigi Maria Verzé. Mario Cal uchodził za jego najbardziej zaufanego współpracownika. Mimo renomy i sukcesów medycznych San Raffaele znajduje się na skraju bankructwa. Wysokość zadłużenia szacuje się na co najmniej 800 mln euro, może nawet na 1,5 mld euro. Setki dostawców wielkiego kompleksu medycznego od dwóch lat nie dostało żadnej zapłaty, firmom tym grozi upadłość. Zrozpaczeni wierzyciele oblegają szpital, domagając się pieniędzy. Trudno zrozumieć, w jaki sposób mediolański ośrodek medyczny aż tak się zadłużył. Wspaniała kopuła budynku kosztowała 50 mln, a szklano-stalowy posąg archanioła Rafała, patrona aptekarzy, chorych i lekarzy – 2,5 mln. To jednak nie tłumaczy zapaści. Kilka dni przed śmiercią Mario Cal został przesłuchany w tej sprawie. Po jego śmierci policja przejęła dokumentację finansową szpitala i komputery z danymi. Potencjalne dowody zabrano także z prywatnej rezydencji samobójcy. W połowie września prokurator Edmondo Bruti Liberati prowadzący dochodzenie poinformował, że wstępne analizy wszystkich danych świadczą o działalności przestępczej. Fama głosi, że Fundacja Góry Tabor straciła wiele na lekkomyślnych inwestycjach w plantacje mango w Ameryce Południowej, jak również w hotele na Sardynii. Włoska prasa sugeruje także układy z neapolitańską kamorrą, mające jakoby związek z rozbudową szpitala w Olbii na Sardynii. Tak naprawdę jednak nic konkretnego nie wiadomo. Obserwatorzy dociekają również, dlaczego Watykan, który przecież stale ma kłopoty finansowe, próbuje konsekwentnie ocalić San Raffaele. W końcu czerwca watykański bank Istituto per le Opere di Religione (IOR) był gotów niezwłocznie wesprzeć mediolański ośrodek 200 mln euro. W ciągu trzech-pięciu lat jeszcze miliard miały dołożyć tajemnicze międzynarodowe instytucje dobroczynne. Przypuszczano, że jedną z „instytucji” jest finansista i spekulant giełdowy
Tagi:
Marek Karolkiewicz









