Śpiewanie to dla mnie konieczność

Śpiewanie to dla mnie konieczność

Mój plan artystyczny jest taki, żeby cudownie zakończyć życie


Sława Przybylska – piosenkarka. Debiutowała w 1956 r. w STS. Jej pierwszy wielki przebój to „Pamiętasz, była jesień” z 1958 r.


Rozmawiamy tuż po pani prawie dwugodzinnym recitalu, podczas którego był śpiew, taniec, rozmowy z publicznością. Słowem, nie oszczędzała się pani. Czemu przypisać pani niezwykłą kondycję, temperament sceniczny, wciąż wspaniały głos? Czy to kwestia jakiegoś specjalnego treningu, diety, wymyślnych ćwiczeń? Gdzie tkwi tajemnica?
– Żadnej tajemnicy tu nie ma. Czasem sama siebie pytam, dlaczego jeszcze śpiewam, i odpowiadam sobie, że to dla mnie wspaniała odskocznia od przykrej czasami codzienności. Nie chciałabym się zwierzać tu ze swoich kłopotów, ale nie mam łatwego życia. Jestem już osobą samotną, cierpię na bezsenność – a jak się człowiek nie wyśpi, to brakuje mu oddechu, żeby śpiewać. Śpiewanie daje mi jednak siłę życiową, traktuję je jako imperatyw. Śpiewałam zawsze, było to dla mnie wręcz koniecznością życiową.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 48/2023, dostępnym również w wydaniu elektronicznym

Wydanie: 2023, 48/2023

Kategorie: Kultura, Wywiady

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy