Spłachetek niezgody

Spłachetek niezgody

Jedynym rozwiązaniem w tej sprawie byłoby dogadanie się z Jadwigą Sz. Należało ją przekonać, że skoro w ogóle nie mieszka w Maszkach i nie bywa na działce sąsiadującej z Zarębami, mogłaby swój teren sprzedać Zbigniewowi i Krystynie. A jeśli nie cały, to chociaż pas o szerokości 4 m i długości 40 m.

Ugoda

Wydawało się, że grudzień 2010 r. będzie przełomowy dla Zbigniewa Zaręby i jego matki. Pojawiło się światełko w tunelu. A nawet całkiem duże światło. Otóż Krystynie Zarębie udało się nakłonić Jadwigę Sz. do ugody! W art. 1 tejże napisano: „Pani Jadwiga Sz. dobrowolnie odstępuje od roszczeń do pasa gruntu opisanego w toczącej się sprawie I Ns 428/05 przed Sądem Rejonowym w Opolu Lubelskim i zakończonej nieprawomocnym wyrokiem (…), od którego odwołał się Pan Zbigniew Zaręba (…)”. Krystyna Zaręba podpisała też oświadczenie, że w związku z umową ugody dotyczącej pasa gruntu przekaże Jadwidze Sz. 3 tys. zł.

Sąd Okręgowy w Lublinie został poinformowany o ugodzie. Zrozumiał ją tak, i chyba słusznie, że Jadwiga Sz. wycofuje pozew w sprawie rozgraniczenia działek. Jednak Jadwiga Sz. nagle wykonała woltę i odpowiedziała sądowi, że nic podobnego, bo ugodę traktuje jako ugodę, a nie jako cofnięcie wniosku. I sprawa wróciła do punktu wyjścia.

Dlaczego Jadwiga Sz., która i tak nie korzystała ze spornego terenu, zmieniła zdanie? We wsi mówi się, że miała klienta, który chciał kupić jej działkę, o ile za grosze nabędzie ziemię Zarębów z remizą. A przecież oni ze względu na zmniejszenie powierzchni ich działki i niemożność stworzenia tam pensjonatu musieliby się zadowolić jakimiś marnymi groszami.

Kiedy Zarębowie uświadomili sobie, że z ich planów dotyczących pensjonatu nic nie wyjdzie, zdecydowali, że nie złożą broni i będą walczyć o swoje. A to oznaczało jedno – postanowili doprowadzić do tego, że Jadwiga Sz. przestanie być właścicielką działki w Maszkach, a przejmie ją skarb państwa. Ziemia zostałaby wtedy wystawiona do przetargu i oni by ją kupili. Pewnie by przepłacili, ale mówi się trudno. Przecież nikomu tak bardzo jak im na tej działce nie zależy.

Tylko jak działka z rąk Jadwigi Sz. miała przejść na własność skarbu państwa? Zwyczajnie – skoro w 2001 r. skarb państwa musiał oddać teren Jadwidze Sz., to teraz niech ona na powrót odda go skarbowi państwa. Byłoby to możliwe, gdyby udowodnić, że testament, na mocy którego Jadwiga Sz. stała się właścicielką działki w Maszkach, został sfałszowany.

O tym, że sprawa testamentu jest bardzo podejrzana, Zarębowie wiedzieli, kiedy kupowali działkę z remizą od poprzedniego właściciela. Ale pomyśleli sobie: „Co nas obchodzi, jak sąsiadka weszła w posiadanie ziemi”. I gdyby nie to, że przez upór i złe intencje Jadwigi Sz. ich biznesowy plan miał się zawalić, w ogóle nie wyciągaliby sprawy tajemniczego testamentu na światło dzienne.
Działka Jadwigi Sz. w Maszkach ma kształt trójkąta i jakieś 800 m kw. Z powodu kształtu nie powinna być zbyt atrakcyjna. Mimo to stała się przyczyną nieporozumień i łańcucha procesów. W latach 50. na tym skrawku gruntu zamieszkała rodzina F. – matka Józefa z dorosłymi dziećmi Marianną i Stanisławem, mającymi po ok. 40 lat. Marianna była panną, Stanisław kawalerem, dzieci nie mieli. Na działce postawili nieduży drewniany dom, po którym dziś została tylko podmurówka. Sąsiedzi, bracia Władysław F. i Piotr F., byli zapalonymi strażakami ochotnikami i ubolewali, że w Maszkach nie ma remizy. Dlatego w sierpniu 1960 r. zawarli z Ochotniczą Strażą Pożarną w Maszkach umowę darowizny, w której przekazywali jej po 500 m kw. ziemi. Na działce o powierzchni 1000 m kw., z którą od zachodu sąsiadowała działka Józefy F. i jej dzieci, w 1964 r. OSP zbudowała piękną remizę, z wieżą, garażem na samochód strażacki, salą na wiejskie zabawy oraz klubem prasy i książki. Dziś właścicielem remizy i gruntu jest Zbigniew Zaręba.

Strony: 1 2 3

Wydanie: 18/2015, 2015

Kategorie: Reportaż

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy