Niemieccy politycy mimo kłótni nie straszą wystąpieniem z koalicji rządowej Lekko zaiskrzyło w niemieckiej Wielkiej Koalicji. Poważny dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” poinformował, że chadecy przygotowują już tematy do przedterminowej kampanii wyborczej. To na wypadek, gdyby SPD pod pacyfistycznymi hasłami wystąpiła z rządu. Politycy socjaldemokracji zareagowali na te rewelacje zadziwiająco ostro. „Unia (CDU/CSU) powinna skończyć z zakłócaniem pracy koalicji. W przeciwieństwie do chadeków SPD poczuwa się do swej odpowiedzialności za rząd federalny. Socjaldemokraci zamierzają trwać w koalicji aż do wyborów do Bundestagu w 2009 r. To politycy chadeccy, gdy tylko pojawią się trudności, uciekają w krzaki”, oświadczył sekretarz generalny SPD, Hubertus Heil. Szefowa SPD w Hesji, Andrea Ypsilanti, oskarżyła nawet CDU o to, że rzuca „śmierdzące bomby”, chcąc zatruć klimat w koalicji i odwrócić uwagę od własnych kłopotów. Komentatorzy zwracają uwagę, że mimo różnic poglądów, które występują w wielu sprawach między czerwonymi (SPD) a czarnymi (chadecy), rządząca w RFN koalicja nie jest poważnie zagrożona. Wielkie partie nie straszą się nawzajem wystąpieniem z rządu, zdając sobie sprawę, że społeczeństwo nie przyjęłoby takiego szantażu przychylnie. W Niemczech partia, która zrywa umowę polityczną, od razu traci przychylność wyborców. Tak więc oba najpotężniejsze ugrupowania polityczne wśród zgrzytów i sporów prowadzą trudne dzieło reformowania Republiki Federalnej. Rząd Angeli Merkel objął władzę w listopadzie 2005 r. Uprzednio wydawało się, że w elekcji do parlamentu chadecy pokonają socjaldemokratów i wraz z liberałami utworzą centroprawicowy gabinet. Kanclerz Gerhard Schröder przeprowadził jednak dynamiczną kampanię wyborczą – wysoko podniósł sztandar pacyfizmu, zagrał melodię antyamerykanizmu i wykorzystał sprzeciw większości społeczeństwa RFN wobec najazdu Stanów Zjednoczonych na Irak. Tym samym nie dopuścił do całkowitego zwycięstwa obozu konserwatystów. Chadecy musieli utworzyć rząd koalicyjny z socjaldemokratami. Urząd kanclerza federalnego objęła Angela Merkel (CDU), wicekanclerzem został socjaldemokrata Franz Müntefering. Merkel po raz kolejny dowiodła, że słusznie cieszy się opinią polityka zarazem twardego i pragmatycznego, który potrafi osiągnąć kompromis i znaleźć optymalne rozwiązanie problemów. Jak dotąd sprawuje władzę szczęśliwą ręką. Czerwoni i czarni działają w sprzyjających warunkach. Dysponują w parlamencie ogromną większością głosów, tak że mogą przeprowadzić każdą reformę czy ustawę, jeśli tylko potrafią porozumieć się między sobą. Dokonano już szeregu istotnych innowacji – określono status 180 tys. cudzoziemców, których pobyt w Niemczech jest tylko „tolerowany”. Zgodnie z koalicyjnymi ustaleniami osoby te otrzymają prawo stałego pobytu, jeśli do 2009 r. znajdą sobie pracę. Rząd intensywnie przygotowuje ustawy o ubezpieczeniu pielęgnacyjnym i o podatkach dla przedsiębiorstw – ta ostatnia zmniejszy podatkowe obciążenie niemieckich firm o 8 mld euro. Dzięki temu Republika Federalna ma znów stać się atrakcyjnym terenem dla inwestorów. Rządzenie stało się dla koalicji łatwiejsze, ponieważ po latach chudych niemiecka ekonomia przeżywa pomyślny okres. Podwyższenie przez rząd pani Merkel podatku VAT napełniło rządowe kasy. Kwitnie eksport, produkcja przemysłowa rośnie najszybciej od 15 lat, zdaniem ekspertów w bieżącym roku powstanie pół miliona nowych miejsc pracy. Instytut Światowej Gospodarki w Kilonii przewiduje w bieżącym roku dla Niemiec imponujące 2,8% wzrostu ekonomicznego. Niespodziewanie rząd ma nowy problem – jak podzielić to bogactwo – czy przeznaczyć pieniądze na redukcję państwowego długu, jak uważają konserwatyści, czy też na inwestycje – czego pragną socjaldemokraci. Ministrowie federalni również domagają się większego udziału w torcie. Oczywiście partie koalicyjne robią wszystko, aby zdobyć sympatię wyborców. Przewodniczący SPD, Kurt Beck, podkreślił, że ożywienie gospodarcze jest zasługą socjaldemokracji: „To reformy gospodarcze rządu Gerharda Schrödera stworzyły warunki, dzięki którym posuwamy się naprzód”. Sekretarz generalny CSU odpowiedział, że to nie Schröder, lecz obecna wielka koalicja doprowadziła do rozkwitu poprzez inwestycje i ulgi podatkowe. Kurt Beck przypisał ekonomiczną prosperity swojemu ugrupowaniu także dlatego, iż sytuacja SPD w Wielkiej Koalicji jest mniej komfortowa niż obozu konserwatystów. Na czele rządu stoi Angela Merkel z CDU, obecnie najbardziej lubiany polityk Niemiec. Z natury rzeczy społeczeństwo właśnie kanclerce i jej partii przypisuje zasługi całego rządu. Gdyby obecnie w Niemczech odbyły
Tagi:
Krzysztof Kęciek









