Sprawdzian szóstoklasistów

Sprawdzian szóstoklasistów

Różnice pomiędzy średnimi ocen w poszczególnych województwach są minimalne, istnieją natomiast poważne pomiędzy szkołami Sprawdzian dla absolwentów szkół podstawowych organizowany jest w Polsce od 2002 r. i poza emocjami, które wywołuje u uczniów, może być podstawą do różnych ocen i refleksji na temat poziomu nauczania i jakości szkół. Wyniki sprawdzianu, które na 113 stronach raportu opublikowała Centralna Komisja Egzaminacyjna, wymagają jednak bardzo wnikliwej i specjalistycznej interpretacji. Trudno na podstawie suchych zestawień i tabel uzyskać jakiś wynik zbiorczy, np. stwierdzający, że nasi uczniowie są lepiej lub gorzej przygotowani niż w latach ubiegłych. Opublikowane wyniki to średnie ocen i aby się czegoś dowiedzieć, trzeba porównać np. wynik uzyskany w konkretnej szkole ze średnią krajową. Adam Brożek, który z ramienia CKE był koordynatorem tych sprawdzianów, twierdzi, że różnice pomiędzy średnimi ocen w poszczególnych województwach są minimalne, istnieją natomiast poważne różnice pomiędzy szkołami. Średnio biorąc, obowiązuje mało odkrywcza zasada, że szkoły w większych miastach uczą na wyższym poziomie niż szkoły na głębokiej prowincji. Dysproporcja między rezultatami uczniów z dużych miast i uczniów szkół wiejskich wynosi prawie 3 pkt. Średni wynik w miastach powyżej 100 tys. mieszkańców to 27,2 pkt, a na wsiach – 24,9 pkt. Zdarzają się jednak odstępstwa od zasady, bo w małej szkółce wiejskiej mogli się znaleźć uczniowie, którzy uzyskali maksymalną ocenę z testu wynoszącą 40 punktów, a w dużej szkole w Warszawie z pewnością byli tacy, którzy napisali „na zero”. Było to w końcu przedsięwzięcie na wielką skalę, objęło około 450 tys. szóstoklasistów w 13 tys. szkół podstawowych w całej Polsce. Klasy się wyludniają. Średnio szóstoklasiści uzyskali w teście 25,8 pkt – plasuje to tegorocznych na poziomie średnim. Około 4% uczniów mieści się w najniższym przedziale wyników (0-11 pkt), 5% z kolei osiągnęło najwyższe noty (37-40 pkt). Sprawdzian zawierał 25 zadań, na które uczniowie mieli godzinę (uczniowie z tzw. dysleksją mogli się biedzić nad testem przez półtorej godziny). Wszyscy musieli się wykazać wiedzą i umiejętnościami w pięciu obszarach: czytania, pisania, rozumowania, korzystania z informacji i wykorzystania wiedzy w praktyce. Jednak nawet nierozwiązanie żadnego zadania nie odcinało uczniowi drogi do gimnazjum. Nie mógł on jedynie składać podania do szkoły poza regionem zamieszkania. Tylko nieprzystąpienie do testu dyskwalifikowało – taki uczeń musi powtarzać szóstą klasę i za rok zdawać ponownie. W stosunku do roku 2007 liczba szóstoklasistów zmniejszyła się o ponad 30 tys., a od pierwszego sprawdzianu w 2002 r. prawie o 130 tys. Wśród tegorocznych szóstoklasistów było 49,1% dziewcząt i 50,9% chłopców, za to dziewczęta okazały się lepsze w nauce. Średni wynik dziewczyn to 26,7 pkt, dla chłopców zaś wynosi on 24,9 pkt. Prawo do dukania Sądząc ze statystyk, przybywa nam natomiast uczniów z różnymi wadami, głównie dysleksją i dysgrafią. Uzyskane od psychologa zaświadczenie daje uczniowi pewne ulgi przy klasyfikacji, a na sprawdzianie pozwalało wolniej rozwiązywać zadania. Ciekawym wskaźnikiem w sprawozdaniu ze sprawdzianów w podstawówkach był właśnie odsetek uczniów z dysleksją w poszczególnych województwach, tutaj bowiem występuje duże zróżnicowanie procentowego udziału uczniów dyslektycznych. Raport mówi, że w 2008 r. najwięcej odnotowano ich w województwie pomorskim (podobnie jak w roku ubiegłym), natomiast najmniej w podkarpackim (wzrost o 0,6% w stosunku do roku ubiegłego). Kiedy jednak poprosiliśmy o interpretację tych wyników, okazało się, że wyjaśnienie wysypu dyslektyków w regionie gdańskim może przede wszystkim świadczyć o lepszej diagnostyce tego typu wad u uczniów i większej świadomości rodziców, którzy właśnie na Pomorzu (a także w województwie mazowieckim i małopolskim) wiedzą, że załatwiając dla dziecka odpowiedni kwitek od psychologa, mogą mu ulżyć w szkolnej doli. Wysoki wskaźnik dyslektyków na Wybrzeżu, a niski w Bieszczadach wcale nie oznacza, że nad morzem prawie 16% dzieci poci się i duka przy czytaniu, a w Ustrzykach wszystko idzie jak po maśle. W województwie podkarpackim może być całkiem odwrotnie, ale tam dyslektycznymi dziećmi mało kto się przejmuje. Swoiste przodownictwo Pomorskiego w dysleksji jest prawdopodobnie zasługą jednej tylko osoby – prof. Marty Bogdanowicz, dziecięcej psycholożki klinicznej, dyrektor Instytutu Psychologii Uniwersytetu Gdańskiego, założycielki i wieloletniej przewodniczącej Polskiego

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2008, 25/2008

Kategorie: Kraj