W sprawie Bestrego zasady nie zobowiązują

W sprawie Bestrego zasady nie zobowiązują

„Zasady zobowiązują”. Szczególnie posłów Prawa i Sprawiedliwości, którzy 24 sierpnia głosowali przeciwko uchyleniu immunitetu Janowi Bestremu – byłemu posłowi Samoobrony, byłemu posłowi Ruchu Ludowo-Narodowego i byłemu członkowi Koła Posłów Bezpartyjnych, a obecnie niezrzeszonemu. Czcigodnego pana posła chciał pociągnąć do odpowiedzialności za zniesławienie dziennikarz „Super Expressu”, Jacek Harłukowicz, który w październiku 2006 r. napisał, że ten Bestry to niezłe ziółko – według gazety, miał on w latach 80. stracić pracę w szkole, w której uczył zajęć praktyczno-technicznych, ponieważ szczególnie upodobał sobie uczennice. Nie jako pedagog, ale jako napalony na lolitki samiec – miał je molestować seksualnie.
Sejmowa Komisja Regulaminowa i Spraw Poselskich uznała, że sprawa nie wiąże się z wykonywaniem mandatu poselskiego przez Bestrego, sam zainteresowany zaś stwierdził, że oskarżenia wysuwane pod jego adresem są bezpodstawne – wtedy, w październiku, Bestry zarzucił dziennikarzowi kłamstwo, stwierdził także, że gazeta, współpracując z informatorami, pisała to wszystko w celu wyłudzenia od niego pieniędzy. Złożył więc przeciwko „Super Expressowi” pozew o zniesławienie, a Harłukowicz odwzajemnił mu się tym samym. Za uchyleniem immunitetu Bestremu opowiedziało się 198 posłów, 160 było przeciwko, a 54 wstrzymało się od głosu – i wyszły nici, ponieważ aby uchylić immunitet, potrzebna jest bezwzględna większość, czyli co najmniej 231 głosów.
Dzień przed głosowaniem Bestry zwołał konferencję, podczas której mówił coś o swoich ogólnych komentarzach wobec oskarżeń prasowych, w związku z czym, jak sądzi, nie mógł nikogo zniesławić. Nie czuje się winny, a na swoją obronę przywołał argument, że prokuratura nie zajmowała się jego, jak twierdzi, rzekomymi skłonnościami; za wszystko odpowiedzialne są media, które niszczyły jego i jego rodzinę na podstawie „sfałszowanych dowodów”. Te „sfałszowane dowody” to relacja dyrektorki szczecińskiej szkoły, w której kiedyś pracował jurny nauczyciel, wspomnienia jego uczennicy oraz jej matki. Bestry miał odejść z pracy, gdy o jego czynach poinformowano milicję. Potem twierdził, że to wszystko jest sprawką Samoobrony, która zemściła się na nim za wyprowadzenie z tej partii grupy posłów do stworzonego przez siebie i nieistniejącego już dziś Ruchu Ludowo-Narodowego we wrześniu 2006 r., co miało być wyrazem sprzeciwu wobec autorytarnych rządów Andrzeja Leppera. Mówił też, że jest chory na stwardnienie rozsiane.
Tymczasem niedługo po publikacji „Super Expressu” „Fakty” TVN podały informację, że w czerwcu 1983 r. Bestry został skazany na półtora roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata za „spowodowanie naruszenia czynności narządów ciała”. Mówiąc po ludzku: w 1982 r., gdy dzisiejszy poseł pracował jako konduktor w pociągu relacji Szczecin-Poznań, miał zgwałcić podróżującą tym składem kobietę – przyznał, że odbył taki wyrok. Później słuch o nim zaginął, no, może poza tym, że słuchacze radia RMF FM uznali go za najbardziej leniwego posła V kadencji Sejmu. Warto też wspomnieć epizod z jego udziałem na bydgoskim lotnisku, kiedy to nie chciał poddać się zwyczajowej kontroli, krzycząc do funkcjonariusza Służby Ochrony Lotniska: jestem VIP-em!
53-letni Bestry, z wykształcenia matematyk, wciąż jeszcze VIP, o którego immunitet skrupulatnie dbają budowniczowie IV RP, stał się żywym symbolem odnowy moralnej według PiS. „Zasady zobowiązują”.

 

Wydanie: 2007, 36/2007

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy