Springsteen kontra Bush

Springsteen kontra Bush

Amerykańscy artyści organizują wielkie koncerty przeciwko obecnemu prezydentowi USA Bruce Springsteen stracił cierpliwość. „Przez ostatnie 25 lat unikałem opowiadania się po którejś stronie politycznej. Opowiadałem się za to za pewnymi ideałami – sprawiedliwością, prawami człowieka, cywilizowaną polityką zagraniczną, wolnością i przyzwoitymi warunkami życia dla wszystkich naszych obywateli. Jednak w tym roku dla wielu z nas zbyt dużo jest do stracenia, żeby przesiedzieć to głosowanie w domu”. W emocjonalnym tekście opublikowanym 5 sierpnia w „New York Timesie” popularny Boss ogłosił, że będzie namawiał do głosowania na Johna Kerry’ego. Słynny rockman potrafi bez trudu zapełnić wielkie stadiony, ale czy pomoże wygrać wybory? Boss oszukany Jeżeli ikona amerykańskiego rocka po raz pierwszy porzuca bezstronność i przekonuje fanów do konkretnego kandydata, sprawa robi się poważna. „Czułem, że zostaliśmy oszukani. Czułem, że (rząd) postępował z gruntu nieuczciwie, zastraszył i wmanipulował Amerykanów w wojnę”, mówił Springsteen w wywiadzie dla pisma „Rolling Stone”. Pod swoim sztandarem zebrał m.in. zespoły R.E.M., Dave Matthews Band, Pearl Jam, Dixie Chicks i wiele innych, i ruszył w trasę po dziewięciu stanach, w których Kerry i Bush idą łeb w łeb. Tournée „Vote for Change” („Głosuj za zmianą”) to 36 miast i wielki finał 11 października w Waszyngtonie. Imponujący zestaw artystów sprawił, że bilety wyprzedano na pniu. Dochód z trasy otrzymała organizacja America Coming Together, której celem jest namówienie wyborców do głosowania. Wszyscy uczestnicy tej trasy często wspierają społeczne kampanie, grają na rzecz walki z AIDS, ochrony środowiska czy prawa kobiet do decydowania o aborcji, ale w otwartą politykę angażują się rzadko. „Nie ma dziś obywatela amerykańskiego, który nie oddychałby polityką”, powiedział wokalista R.E.M., Michael Stipe, w wywiadzie udzielonym Piotrowi Kaczkowskiemu dla radiowej Trójki. „Co mogę zrobić? To, co umiem najlepiej. Dać z innymi zespołami koncerty w tych stanach, w których głos będzie bardzo ważny dla wyniku; chcę namówić niezdecydowanych do wzięcia udziału w wyborach. I – nie ukrywam – do poparcia kandydata, który, według mnie, lepiej potrafi poprowadzić kraj. A jest nim John Kerry”, dodał. Podobne deklaracje słychać było ze sceny. Były potrzebne, bo teksty R.E.M. mają to do siebie, że rzadko są jednoznaczne. „Losing My Religion” na koncercie „Vote for Change” brzmi politycznie, ale dotąd autor negował taką interpretację. Zresztą podobne problemy mają fani Bossa. Ronald Reagan o mało nie wykorzystał „Born in the USA” w swojej kampanii w 1984 r., bo piosenkę często mylnie interpretuje się jako patriotyczną, choć jest ostrym atakiem na amerykański styl rządzenia i hymnem antywojennym. Fahrenheit kontra Celsjusz 5 października był szczególny dla artystycznej kampanii. Tego dnia na DVD ukazał się słynny „Fahrenheit 9/11” Michaela Moore’a, a do tego aż dwie nowe książki reżysera. W sklepach pojawił się też nowy dokument Ann Coulter, „Horns and Halos” („Rogi i aureole”), o tajemniczych poczynaniach Busha w 1972 r., gdy był w gwardii narodowej. Tego samego dnia odbyła się też premiera nowego albumu R.E.M, „Around the Sun”, a kilka dni wcześniej do kin trafił jeszcze „Going Upriver: The Long War of John Kerry”, dokument George’a Butlera, umacniający wizerunek demokratycznego kandydata jako obrońcy ojczyzny. Ale zwolennicy Busha też nie próżnowali. Sinclair Boradcasting Group pokazuje w swoich 62 stacjach telewizyjnych „Stolen Honor: Wounds That Never Heal” („Skradziony honor: rany, które nigdy się nie goją”), dokument, w którym weterani z Wietnamu dają zupełnie inne świadectwo wojennej karty Kerry’ego. Na DVD ukazał się film „George W. Bush: Faith In the White House” („G.W.B: Wiara w Białym Domu”). Twórcy planują dystrybucję 300 tys. płyt w amerykańskich kościołach. Nic dziwnego, bo film nazywany już „Pasją Busha” pokazuje go nie tylko jako szczerego chrześcijanina, lecz także jako głównego i niezastąpionego wojownika Boga. Twórcy pytają, czy wyborcy pozwolą Bushowi dokończyć walkę z siłami zła zagrażającymi naszemu istnieniu. Powstał też – i to w sześć tygodni – dokument, który ma być odpowiedzią na „Fahrenheit 9/11”, skonstruowany w taki sposób, że politycy, dziennikarze i naukowcy po kolei zbijają argumenty Moore’a.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2004, 43/2004

Kategorie: Świat