W Trzebiechowie czuje się oddech niezwykłej historii i wpisany w nią los książęcej rodziny von Reuss – „A jeśli pani umrze, to jak będą panią znosili z tej góry?”, zapytała szeptem podczas mszy mieszkanka Trzebiechowa. Śmiałam się przez całe nabożeństwo, nie mogłam się skupić – opowiada Izabella Staszak, wójt gminy już drugą kadencję. Pani wójt zajmuje dwa pokoje, malutką łazienkę i kuchnię w słynnym trzebiechowskim pałacu, na samej górze, pod wieżyczką. Po wojnie rezydencja została ograbiona i popadała w ruinę, ale z czasem władze odbudowały obiekt, dziś mieści się w nim szkoła i przedszkole. Pałac to duma, ale i problem miasta. Nie wiadomo zresztą, czy gmina Trzebiechów w Lubuskiem jest biedna, czy bogata. Izabella Staszak mówi, że biedna. Pani wójt pochodzi stąd, 16 lat była sekretarzem w powiecie sulechowskim, 16 lat sekretarzem gminy, więc wie, jakie są zasoby finansowe miejscowych. Na terenie gminy w 11 wsiach mieszka 3,5 tys. osób. Roczny dochód od mieszkańców wynosi 2,5 mln zł. Nie ma tu wielkich zakładów. Największym jest Bomadek – zatrudnia 400 osób, zajmuje się hodowlą i przetwórstwem indyków. W gminie nie ma bezrobocia. Izabella Staszak, idąc ulicami Trzebiechowa, zamiast dzień dobry często słyszy prywiet. Tak witają ją pracujący tu Ukraińcy. Władysław Piasecki, prezes Bomadeku, zatrudnia Ukraińców, Mołdawian, zdarzają się też Białorusini. Polacy, zwabieni wyższymi zarobkami, wyjechali na Zachód. W Trzebiechowie chciałby otworzyć firmę inwestor niemiecki. Zamierza produkować karmę dla zwierząt. Do pracy przy produkcji będzie potrzebować 200 osób. Izabella Staszak zadaje dramatyczne pytanie: – Skąd wziąć te 200 osób? Skąd je wziąć? Miłośnicy zabytków z kolei twierdzą, że Trzebiechów jest bardzo bogaty, bo ma dwa niezwykłe obiekty: pałac oraz budynek dzisiejszego domu opieki społecznej, którego wartość architektoniczną muzealnicy odkryli dopiero w 2003 r. Te obiekty sprawiają, że ranga gminy rośnie, interesują się nią coraz liczniejsze grupy turystów. Gdy wjeżdża się do centrum Trzebiechowa, trzeba zostawić samochód na parkingu przed wjazdem na pałacowy dziedziniec. Po drugiej stronie ulicy stoi dom opieki społecznej. Uroda obu obiektów zachwyca. Oba są użytkowane, a więc nie opuszczone czy zaniedbane. Naprzeciwko pałacu, na granicy dziedzińca, znajdują się obszerne oficyny i dawne obiekty gospodarcze. Wszystkie dziś wykorzystywane. W oficynach mieści się urząd gminy, ośrodek kultury, straż pożarna, a dawna ujeżdżalnia koni jest teraz salą gimnastyczną i treningową. W linii prostej od pałacu światło ulicy zamyka sylwetka zabytkowego kościoła. Wszystkie te obiekty powstały na polecenie książęcej rodziny von Reuss. W 1943 r. potomek Reussów, hrabia Heinrich XXXIII, sprzedał cały majątek hrabiemu Carlowi von Bentheim-Tecklenburgowi, który pod koniec wojny w pośpiechu opuścił Trzebiechów, pozostawiając pałac wraz z całym wyposażeniem. Do dziś w niektórych domach można zobaczyć pojedyncze meble pałacowe, nakrycia stołowe czy zabytkowe statuetki. Pomysł na rezydencję Historia rodziny von Reuss dowodzi, że w przeszłości także zdarzały się bankructwa i licytacje, z których korzystali beneficjenci. Tak właśnie stało się z dobrami w Trzebiechowie. Przez dwa wieki należały one do rodu Troschke. W 1724 r. majątek został zlicytowany. W 1765 r. dobra kupił hrabia Henryk von Reuss i to on w 1876 r. zlecił rozbudowę starego pałacu w formie, która przetrwała do dziś. Jest to modna w tamtym czasie francuska rezydencja „między dziedzińcem a ogrodem”. W 1902 r. do głównego budynku pałacu dobudowano skrzydło. Cały obiekt jest podpiwniczony, kwadratowe okna doświetlające piwnice są zabezpieczone autentycznymi dekoracyjnymi kratami. Pałac zbudowany został na planie litery L, z wieżami przy skrzydle południowym i u północnego boku, ma trzy kondygnacje. Autorem ostatniej przebudowy był austriacki architekt Viktor Rumpelmayer. Nad głównym wejściem widnieje herb Reussów w ozdobnym kartuszu. Wewnątrz zachowały się oryginalna klatka schodowa ze starą stolarką, sztukaterie w dawnej sali balowej i żeliwne schody prowadzące do skrzydła bocznego. Zanim znajdziemy się na dziedzińcu, a potem w pałacu, musimy przejść przez okazałą bramę, której szczyt zdobią heraldyczne lwy. Duży dziedziniec zajęty jest przez okrągły klomb obrośnięty wiekowymi drzewami. Do pałacu przylega park krajobrazowy o powierzchni 11 ha. Jego ozdobą jest starodrzew, m.in. dęby i platany.









