Spuścizna po kampanii

Spuścizna po kampanii

SLD nie działa w historycznej ani społecznej próżni. Odcinanie się od przeszłości nie było i nie będzie źródłem siły lewicy Dobra wiadomość obiegła nie tylko całą Polskę. Projekt budowy IV Rzeczypospolitej upadł lub przynajmniej został zahamowany. Z takiego obrotu sprawy cieszyło się blisko 70% uczestników wyborów parlamentarnych. W tej licznej grupie pewne powody do satysfakcji mieli także wyborcy Lewicy i Demokratów. Cieszyć się mogliśmy z porażki Prawa i Sprawiedliwości. Znacznie mniej powodów do zadowolenia daje własny udział w tych wyborach. Świadomie piszę o udziale w wyborach, a nie tylko ich wyniku. Ten mógł być inny, choć nie ma takiej metody, by z całą pewnością stwierdzić, o ile mógł być lepszy. 13.15% uzyskanych głosów to mniej niż procentowy wynik uzyskany przez partie tworzące LiD w 2005 r. Jest to jednocześnie o blisko 2 punkty procentowe więcej niż wynik SLD w tamtych wyborach. Stan posiadania lewicy w Sejmie zmniejszył się o dwa mandaty. Taki wynik to nie klęska, ale o sukcesie mówić bardzo trudno. Satysfakcję mogą mieć środowiska Socjaldemokracji Polskiej i Partii Demokratycznej. Ich przedstawiciele wrócili na scenę parlamentarną i niewątpliwie ją wzbogacili. Są wartością nie tylko dla lewicy, lecz dla całej sceny politycznej. Ten powrót zawdzięczają otwartości SLD, która słusznie poszukiwała szerokiej formuły politycznego porozumienia na lewicy. Proces ten wraz z wyborami 2007 r. z całą pewnością się nie zakończył. Przed środowiskami politycznymi tworzącymi Lewicę i Demokratów stoją wielkie zadania. Przede wszystkim jest to zachowanie jedności i stworzenie wizerunku spójnie funkcjonującej formacji. Jest to warunek konieczny, choć nie jedyny, odbudowy pozycji lewicy w społeczeństwie. Drugim koniecznym warunkiem jest poważna, cierpliwa i znacznie bardziej pogłębiona dyskusja ideowa niż ta, którą znamy z doświadczeń SLD. Takiej dyskusji brakowało nie tylko w ostatnich latach. Brakowało jej co najmniej od połowy lat 90. Sukcesy wyborcze lewicy z lat poprzednich wynosiły cnotę pragmatyzmu do rangi najważniejszego kanonu funkcjonowania partii. Wielokrotnie było to w różnych środowiskach lewicowych krytykowane. W panującym w SLD klimacie krytyka taka powodowała spychanie krytyków na margines. Nie była źródłem inspiracji do podejmowania wysiłku intelektualnego. Jeśli tym razem miałoby być podobnie, projekt odbudowy pozycji lewicy będzie bardzo trudno zrealizować. Wybory roku 2007 nie były na tej drodze pozytywnym doświadczeniem i decyduje o tym nie sam fakt uzyskanego wyniku, lecz oceny przekazu ideowego i politycznego, jaki towarzyszył kampanii wyborczej Lewicy i Demokratów. Sam wynik, choć niewątpliwie poniżej oczekiwań, daje reprezentacji parlamentarnej LiD korzystną pozycję. W przeciwieństwie do skróconej kadencji głos lewicy będzie się tym razem bardzo liczył. Pozostając poza rządem, LiD może urzeczywistnić w praktyce dotychczas znaną tylko z niesprecyzowanej nazwy ideę konstruktywnej opozycji. Aby nie pozostawała ona wyłącznie pustym hasłem, musi jej towarzyszyć jasne przesłanie ideowe. Takiego przesłania zabrakło w kampanii wyborczej. Stratedzy wyborczy LiD błędnie sformułowali założenia kampanii, a i ich wykonanie nie było doskonałe. Od momentu, w którym po wyborach 2005 r. nie doszło do powstania koalicji POPiS, a Platforma nie uległa dekompozycji, było jasne, że najbliższe wybory będą miały charakter plebiscytarny i rywalizacja wyborcza zostanie przez dwie największe partie zdominowana. Słabiutki i ideowo pusty był pomysł, by lewica uczyniła z postulatu odsunięcia PiS od władzy najważniejsze przesłanie swej kampanii. Oczywista oczywistość, jak uwielbia mawiać Jarosław Kaczyński, nie w wykonaniu każdego jest tak samo oczywista. Dla większości elektoratu znacznie bardziej wiarygodna w takiej roli była walcząca w bezpośrednim starciu z PiS Platforma. PO, której ważni przedstawiciele mają niezaprzeczalne zasługi w kreowaniu kilka lat temu wizji IV RP, z braku bardziej wyrazistych różnic programowych z PiS musieli budować swą kampanię wokół celu, jakim jest odsuwanie PiS od władzy. Ten sam pomysł w wykonaniu lewicy w tym konkretnym czasie i w tych konkretnych okolicznościach nie był dobry, bo nie mógł uwieść milionów wyborców. Że LiD i jego wyborcy pragną odsunięcia PiS od władzy, nie wymagało nawet szczególnej formy komunikatu. Inny przekaz byłby kuriozalny. Uczynienie z odsuwania PiS od władzy głównego motywu kampanii medialnej było błędem tych, którzy z takim

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2007, 44/2007

Kategorie: Opinie