Stąd do Nowego Jorku

Stąd do Nowego Jorku

Rucinski and Ana Maria Martínez, Madama Butterfly at the Metropolitan Opera 2016 mat pras

Ranking polskich barytonów Najpopularniejszy głos męski, bo gdyby wszyscy panowie zaczęli śpiewać, pewnie 80% z nich zaliczylibyśmy do barytonów. W tej kategorii Polacy stali się kulturalną wizytówką z najwyższej półki muzycznej. Takie nazwiska jak Mariusz Kwiecień, Andrzej Dobber czy Artur Ruciński już dziś znaczą w świecie o wiele więcej niż nasza najlepsza marka z poprzedniego pokolenia – legendarny Andrzej Hiolski. Barytonami Polska stoi. Warto zobaczyć, z kogo możemy być dumni. 1. Mariusz Kwiecień To absolutna gwiazda światowej opery (ur. 1972). Udało mu się prześcignąć wszystkich konkurentów – nie tylko polskich, ale i zagranicznych. Sam mówi o sobie, że osiągnął w sztuce więcej, niż zamierzał. Jest w pierwszych obsadach w najważniejszych operach – zwłaszcza w Metropolitan Opera w Nowym Jorku – i tym samym jest najlepiej opłacanym polskim śpiewakiem. Amerykańscy melomani tytułują go polskim księciem. Chyba lubiła go Maria Fołtyn, bo to ona wytypowała go do finału konkursu moniuszkowskiego w 1995 r. i z uporem promowała po konkursie. Baryton Kwiecień nie próżnował i wraz z tenorem Piotrem Beczałą wystąpił w prestiżowej premierze „Eugeniusza Oniegina” Czajkowskiego w Metropolitan Opera, gdzie główną rolę żeńską kreowała zjawiskowa Rosjanka Anna Netrebko. Zapytana przez dziennikarzy, czy nie żałuje, że zamiast Kwietnia nie towarzyszy jej rosyjski megabaryton Dmitrij Chworostowski, odparła dyplomatycznie, że do MET angażuje się najlepszych odtwórców głównych ról. Mariusz Kwiecień jest nie tylko utalentowanym śpiewakiem, ale też wspaniałym aktorem, który potrafi doskonale przeistoczyć się z odtrąconego kochanka w aroganckiego uwodziciela lub dumnego księcia. Jego głos jest czysty i jasny, typowo liryczny, a śpiewak nie próbuje go sztucznie przyciemniać ani porykiwać w chwilach dramatycznych. Jest aż do bólu naturalny i dzięki temu wygrywa. A jego dodatkowym atutem jest niegasnąca sympatia publiczności, zwłaszcza żeńskiej, bo ma urodę filmowego amanta. Mówi swobodnie po angielsku, ale podczas wywiadów z Nowego Jorku transmitowanych na cały świat zawsze potrafi wtrącić jakieś zdanie po polsku dla swojej publiczności. 2. Andrzej Dobber, Artur Ruciński Lidera Mariusza Kwietnia już pewnie nie dogonią, ale ich pozycja w świecie barytonów jest bardzo wysoka. Andrzej Dobber (ur. 1961) po studiach w Krakowie i Norymberdze właściwie od razu zdobył angaż w zagranicznych teatrach, nie martwiąc się zanadto, że jest mało znany w Polsce. Częściej występował we Frankfurcie, w Berlinie, Kolonii i Hamburgu, a ponadto przyjmował zaproszenia najbardziej prestiżowych scen, takich jak mediolańska La Scala, londyńska Covent Garden i nowojorska (tak, tak) Metropolitan. Jego głos, mocniejszy i ostrzejszy, predysponuje go do ról dramatycznych – tutaj śpiewak ma znaczący atut – uważa się, że jest jedynym polskim barytonem śpiewającym główne Verdiowskie partie barytonowe w najważniejszych teatrach operowych świata, ale w tej dyscyplinie ma też wielu sławniejszych konkurentów zagranicznych. Z Mariuszem Kwietniem łączy go doskonała kreacja w tej samej operze – „Królu Rogerze” Karola Szymanowskiego. Różnica polega na stosunku do zawodu. Kwiecień twierdzi, że wcale nie chciał takiego sukcesu i on przerósł jego oczekiwania, Dobber zaś otwarcie mówi, że chciał grać główne role w największych teatrach i za duże pieniądze. Jak powiedział, tak zrobił. Artur Ruciński (ur. 1971) przeciwnie: zaczynał od solidnej pracy w kraju, i to na najmniejszej możliwej scenie Warszawskiej Opery Kameralnej. Potem przyszedł Teatr Wielki-Opera Narodowa i doskonałe role, świetne recenzje oraz zainteresowanie wybitnego rosyjskiego dyrygenta Walerija Giergijewa, który zapewnił młodemu jeszcze śpiewakowi wstęp do wielkich zachodnich sal operowych i nawet otworzył drzwi do Met w Nowym Jorku. Ruciński, szalenie ambitny, na pewno na tym nie poprzestanie. Ma dodatkowe atuty, np. niewiarygodną jak na śpiewaka sprawność fizyczną (w „Czarodziejskim flecie” Mozarta w Warszawie wykonywał nawet pompki na jednej ręce) oraz niemal baletowe opanowanie ciała (w przeszłości uczył się tańca). Jego głos pozwala na śpiewanie ról lirycznych i dramatycznych, jednak urodą ustępuje nieco Mariuszowi Kwietniowi. Loczki na kanciastej głowie i francuski wąsik sprawiają, że najlepszą rolą byłby dla niego D’Artagnan, ale muszkieterowie w operze jeszcze się nie pojawili. 3. Marcin Bronikowski Tym się różni od konkurentów, że studiował w Bułgarii, która wtedy nie była jeszcze krajem Zachodu, ale miała doskonałych śpiewaków i pedagogów. To sprawiło, że młody baryton (ur. 1968) zdobył

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2016, 37/2016

Kategorie: Kultura