Jerzy Engel ocenia piłkarskie reprezentacje startujące w Euro 2004 Już za chwilę, bo 12 czerwca, rozpoczną się finały piłkarskich mistrzostw Europy, których zwieńczeniem będzie wielki finał 4 lipca na Estadio da Luz w Lizbonie. Gospodarzem 12. wydania imprezy mającej wyłonić najlepszą narodową drużynę Starego Kontynentu jest Portugalia. Tytułu bronią Francuzi, a gdyby dokonali tej sztuki, byłby to pierwszy taki przypadek w 44-letniej historii finałów Euro. Naszej reprezentacji jeszcze nigdy nie udało się zakwalifikować do decydującej rozgrywki. Mimo że, niestety tradycyjnie, bez biało-czerwonych impreza zapowiada się nader atrakcyjnie. O prezentację w pigułce jej uczestników poprosiliśmy byłego selekcjonera, Jerzego Engela. A więc od Anglii do Włoch. ANGLIA – wielkie nadzieje związane z objęciem funkcji selekcjonera reprezentacji przez Svena-Goerana Erikssona na razie się nie potwierdzają, spaliły na panewce. Co prawda, zagraniczni szkoleniowcy pracują z powodzeniem w angielskich klubach, ale okazało się, że praca z teamem narodowym to coś zupełnie innego. Tak więc drużyna narodowa nie spełnia pokładanych w niej nadziei, czego dowód mieliśmy przed dwoma laty podczas finałów mistrzostw świata. Nie sądzę, by Anglicy byli jednym z czołowych zespołów tegorocznych finałów. Nie odegrają większej roli, a tym samym to ostatni – z Anglikami – wielki turniej szwedzkiego trenera. Fakt, iż przedłużył on kontrakt z angielską federacją do 2008 r., nie będzie miał większego znaczenia. BUŁGARIA – można powiedzieć, że dłuższy czas byli w Europie zapomniani. Przechodzili głęboki kryzys i nie widzieliśmy ich na znaczących imprezach. Natomiast nowa generacja młodych piłkarzy pokazała, że bułgarski futbol idzie cały czas w górę. Zaskakująco dobre wyniki w eliminacjach – z Belgią i Chorwacją – wprowadziły ten zespół do finałów. Są na najlepszej drodze, by odegrać rolę czarnego konia. Asami atutowymi w talii trenera Plamena Markowa są: Dymitar Berbatow, Stilian Petrow i Martin Petrow. CHORWACJA – od lat przedstawiciele jednego z tych krajów bałkańskich, który był i jest dostarczycielem największej liczby piłkarzy do krajów zachodnich. Masowa emigracja chorwackich zawodników zrodziła nadzieję, iż znane nazwiska ze znanych klubów stworzą „w zamian” wspaniałą reprezentację. Jednak od wielu, wielu lat to się nie potwierdza. Mimo regularnych startów w mistrzostwach Europy nie odnoszą większych sukcesów. Przed czterema laty we Francji zaprezentowali wspaniałą generację graczy, ale nie przełożyło się to na wyniki. Gwiazdą pierwszej wielkości jest napastnik Dado Prso z rewelacyjnego finalisty Ligi Mistrzów, AS Monaco. Zapewne będzie to pożegnalny turniej dla trenera Ottona Baricia, któremu nie pomaga w pracy głośna deklaracja, że nigdy nie powołałby do kadry homoseksualisty. CZECHY – ostatnio zaskoczyli wszystkich tym, że nie awansowali do finałów mistrzostw świata. Przecież mają znakomitą grupę piłkarzy na czele z Pavlem Nedvedem (Juventus), Tomasem Rosickym i Janem Kollerem (Borussia Dortmund) itd. A więc plejada wybitnych graczy występujących w świetnych klubach europejskich i czas, by znalazło to odzwierciedlenie w postaci bardzo dobrego występu w mistrzostwach Europy. Myślę, że ten turniej może się stać przełomowy dla czeskiej reprezentacji, która ma wszelkie dane, by odegrać w nim czołową rolę. Selekcjoner Karel Brueckner niedawno uspokajał kibiców zaniepokojonych słabszą dyspozycją kadrowiczów: – W Portugalii będziemy w wysokiej formie. DANIA – jest typowym europejskim średniakiem, ale szalenie solidnym. To taki zespół, który nigdy nie schodzi poniżej dobrego przeciętnego poziomu, lecz również nie wznosi się ponad pewną jakość. Oczywiście, pamiętamy wszyscy Duńczyków z 1992 r., kiedy zdobyli mistrzostwo Starego Kontynentu poniekąd przypadkowo. Wówczas zespół stworzony na szybko rzeczywiście zaskoczył wszystkich skutecznością. Nie sądzę, żeby powtórzono coś takiego i tym razem. Jednak na pewno będą drużyną, którą lubi się oglądać, gdyż demonstruje futbol oparty na solidnym rzemiośle. Jon-Dahl Tomasson (Milan), Denis Rommedahl (PSV Eindhoven) czy Jesper Gronkjaer (Chelsea) – warto zapamiętać te nazwiska. FRANCJA – jeden z faworytów mistrzostw. Zespół złożony z samych gwiazd, doprawdy trudno znaleźć zawodnika, który nie cieszyłby się renomą nie tylko w Europie, lecz także na świecie. Chociaż przed dwoma laty w finałach mistrzostw świata wypadli jeszcze gorzej niż nasza ekipa, nie zmieniło to opinii fachowców, iż nadal są uważani za jeden z najsilniejszych teamów. Myślę, że Zinedine Zidane z Thierrym Henrym oraz kolegami w tym roku znowu dojdą do finału.
Tagi:
Maciej Polkowski









