Strzelanina w skarbie państwa

Strzelanina w skarbie państwa

Wpadki z Jaromirem Netzelem i Bogusławem Marcem to dla Jarosława Kaczyńskiego klęska i szansa na odbudowanie pozycji przez premiera Marcinkiewicza Funkcja prezesa dużej spółki z udziałem skarbu państwa należy dziś do najniebezpieczniejszych zajęć w Polsce. Jak na grubego zwierza polują na takiego człowieka dziennikarze i politycy. „Po niespełna dwóch tygodniach urzędowania Jaromir Netzel straci niebawem stanowisko prezesa PZU SA”, nieoficjalnie dowiedział się w środę ze źródeł zbliżonych do kierownictwa Ministerstwa Skarbu Państwa „Nasz Dziennik”. Po wpadkach z najbardziej znanym gdyńskim adwokatem i prezesem PGNiG, Bogusławem Marcem, którego szczecińska prokuratura podejrzewa o działania na szkodę stoczni Gryfia, premier Marcinkiewicz stracił cierpliwość i wrócił do gry. We współpracy z ministrem skarbu powołał składający się głównie z osób ze świata akademickiego zespół opiniujący kandydatów na prezesów dużych spółek. Realizacja pomysłu oznacza poważne uszczuplenie prerogatyw ministra Wojciecha Jasińskiego, uchodzącego za człowieka prezesa Kaczyńskiego i „głównego kadrowego PiS”. Na dodatek Platforma Obywatelska rozważa możliwość zgłoszenia w Sejmie wniosku o wotum nieufności wobec tego pana. Awantur wokół „skarbu” czeka nas więc co nie miara. Ich powodem jest przeraźliwie krótka i niekompetentna ławka kadrowa Prawa i Sprawiedliwości. Dziś kandydaci na prezesów są dobierani według kryterium nie kwalifikacji, lecz znajomości z liderami rządzącej formacji. Dobrze, że przynajmniej dzieje się to jawnie, w świetle jupiterów, a kartki z nazwiskami wręczane są w Sejmie Jarosławowi Kaczyńskiemu tak, by fotoreporterzy zdołali uwiecznić ów moment. Polska jako łup W 1998 r. koalicyjny rząd AWS-UW w identycznym stylu pozbywał się kojarzonych z lewicą prezesów dużych spółek z udziałem skarbu państwa. Posady stracili m.in. Andrzej Skowroński z Elektrimu, Edward Wojtulewicz z Impexmetalu, Grzegorz Tuderek z Budimeksu i Witold Pereta z Animeksu. Aleksandra Gudzowatego ówczesnej władzy nie udało się dopaść tylko dlatego, że jego firma Bartimpex nie była notowana na giełdzie. Działania kierownictwa resortu skarbu, na czele z ministrem Wąsaczem, wspierały prywatne banki i zagraniczne fundusze inwestycyjne. Dla akcjonariuszy owych spółek lata 1998-2001 należały do wyjątkowo nieudanych. Barbara Lundberg, która zastąpiła Andrzeja Skowrońskiego w Elektrimie, bardzo szybko doprowadziła kwitnącą firmę niemal do ruiny. Elektrim – mający szansę stać się wizytówką naszej gospodarki, „Polską Nokią”, jak pisano o nim w prasie – jest dziś cieniem dawnej potęgi i stroną niekończących się procesów z partnerami biznesowymi. Prezesem zarządu Impexmetalu zastępującym Edwarda Wojtulewicza był Jacek Krawiec. „Przy okazji zapadła decyzja, że spółkę dostanie ekipa Janusza Tomaszewskiego”, opowiadał mi wówczas znajomy polityk AWS, mając na myśli posady w centrali i radzie nadzorczej spółki. Jej przewodniczącym został Zbigniew Nowik – dżentelmen o nienagannym solidarnościowym rodowodzie. Nowa ekipa, podobnie jak dziś prezes PZU, Jaromir Netzel, zaczęła urzędowanie od zabezpieczenia dokumentów. Doniesienie o „nieprawidłowościach” złożone do Komisji Papierów Wartościowych i Giełd zaowocowało śledztwem wobec prezesa Wojtulewicza. Po czterech latach z braku dowodów prokuratura umorzyła sprawę. Teraz Cezary Stypułkowski, były prezes PZU, będzie musiał opłacać adwokatów, bo jest pewne, że najbliższe lata upłyną mu na kontaktach z organami wymiaru sprawiedliwości. Czyszczeniu zarządów i rad nadzorczych w 1998 r., podobnie jak dziś, towarzyszyła walka o wpływy. W rządzie premiera Buzka starły się dwie grupy towarzyskie – ówczesnego szefa Kancelarii Premiera, Wiesława Walendziaka, oraz wicepremiera i ministra spraw wewnętrznych, Janusza Tomaszewskiego. Pierwszą rundę przegrał Walendziak i musiał odejść. Po czym Marian Krzaklewski przy pomocy sędziego Niezińskiego wykończył „Smutnego Jasia”. Postawiono mu zarzut współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa. W 2000 r. Walendziak, jako szef sztabu wyborczego kandydata AWS na prezydenta, na krótko wrócił do łask. Zmiany na scenie politycznej pokrywały się ze zmianami we władzach spółek z udziałem skarbu państwa. Po upadku Tomaszewskiego w centrali Impexmetalu pojawił się kolejny desant – tym razem ludzi z ZChN i „Solidarności”. Przewodniczącym rady został Przemysław Sęczkowski, wicedyrektor generalny Poczty Polskiej. Znalazło się też miejsce dla wybitnego fachowca „od metali kolorowych”, doradcy ekonomicznego Mariana Krzaklewskiego, Mirosława Kaszy. Zbigniew Nowik, choć przestał „przewodniczyć”, nadal „radził” spółce. Trafił potem na pierwsze strony gazet jako jeden

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2006, 26/2006

Kategorie: Kraj