Polacy szukają magicznych rozwiązań, które natychmiast poprawią samopoczucie czy pomogą schudnąć Hanna Stolińska – doktor nauk o zdrowiu, dietetyk kliniczny Sproszkowany baobab, moringa, jagody camu camu lub acai – jakie są inne, ale równie oryginalne przykłady superżywności? – Owoc lucumy, guarana, surowe kakao czy babka płesznik. Superfoods, bo tak też się o nich mówi, jest faktycznie bardzo dużo. Zaliczyć można do nich także komosę ryżową, białko konopne czy macę uprawianą na wysokości 3,5 tys. m w Andach. Jagody goji, nasiona chia, miechunka peruwiańska – można by tak długo, bo Polacy kochają nowości. A co jest teraz na topie? – Algi morskie, wodorosty – chlorella i spirulina. A kimczi i kombucza? – Też, ale to nie nowość, bo moda na nie teraz wraca. Zresztą trudno się dziwić, skoro coraz więcej osób przekonuje się, że fermentowane produkty są bardzo korzystne dla jelit. A mogę z ręką na sercu powiedzieć, że jest to bardzo duży problem. W moim gabinecie co drugi pacjent ma dolegliwości żołądkowo-jelitowe – i nawet jeśli nie przychodzi z nimi bezpośrednio, to zapytany zawsze przyzna, że coś jest na rzeczy. Nic więc dziwnego, że Polacy szukają naturalnych prebiotyków i kiszą teraz także buraki czy rzodkiew. Tak na marginesie sama kombucza jest nie do końca korzystna, bo zawiera bardzo dużo cukru. O tym wie niewielu, podobnie jak o tym, że superżywność może być nasza, polska. – Zdecydowanie! Jeżeli chodzi o polskie superfoods – a są one faktycznie bardzo niedoceniane – to np. siemię lniane, dzika róża, nasiona dyni, orzechy włoskie, papryka, natka pietruszki, jarmuż, rośliny strączkowe, np. ciecierzyca, soczewica, groszek, fasola. Ale też kasza gryczana, kasza jaglana i płatki owsiane. No i nie zapominajmy o ziołach i przyprawach. Z ziół i przypraw to jakie? – Na pewno oregano, bazylia, tymianek, zioła prowansalskie, kurkuma, imbir, cynamon i czarnuszka, o której w starożytności mówiono, że potrafi wyleczyć wszystko oprócz śmierci. To są te najważniejsze i jednocześnie najzdrowsze. Czyli z jednej strony nowości, z drugiej – tradycja. To jaka jest w ogóle definicja superfoods? – Nie ma jednej prawnej definicji superfoods, a to dlatego, że bardzo mało jest badań naukowych na ten temat. Co ciekawe, sam termin superfoods wziął się nie od tych, którzy faktycznie badają żywność, czyli naukowców lub dietetyków, o czym piszę w książce. Po raz pierwszy pojawił się na początku XX w., około daty wybuchu I wojny światowej. Był elementem kampanii marketingowej zainicjowanej przez United Fruit Company, której celem była promocja importowanych bananów. Opublikowano wówczas broszury informacyjne, w tym o badaniach wartości odżywczych bananów, a także sposobach ich wykorzystania w codziennej diecie. Są tanie, pożywne, lekkostrawne, dostępne wszędzie, odporne na drobnoustroje, dobre zarówno na surowo, jak i po poddaniu obróbce termicznej – zachwalano. – Aby zachęcić do ich jedzenia, proponowano dodawanie bananów do płatków śniadaniowych, do sałatek na lunch, a nawet do mięsa, np. na obiad czy kolację. Jednak popularność superfoods wzrosła po zatwierdzeniu terminu w czasopismach medycznych. W tym po publikacjach wyników badań lekarzy i naukowców, którzy dowodzili, że dieta bananowa sprawdza się w leczeniu takich chorób jak cukrzyca czy celiakia, czyli alergia na gluten. Osoby z celiakią muszą unikać takich produktów jak pszenica, żyto, jęczmień i owies, więc ich dieta robi się szczególnie uboga. Tak o tym myślano kiedyś. Teraz nie, teraz dieta bezglutenowa może być naprawdę bardzo urozmaicona. A tu i teraz jaka w takim razie jest pani definicja superfoods? – To produkty, które w małej objętości zawierają bardzo dużo składników pozytywnie wpływających na zdrowie. Witamin, składników mineralnych czy fitozwiązków, bo mówimy przede wszystkim o produktach roślinnych. Tyle teoria, a w praktyce co konkretnie zawierają np. jagody goji i jak wpływają na organizm? – Są bardzo dobrym źródłem fosforu, istotnego dla zdrowia kości i zębów, oraz niacyny – to witamina z grupy B, która bierze udział w przewodnictwie nerwowym czy, szerzej, budowaniu układu nerwowego. Jagody goji pokrywają przeszło 15% dziennego zapotrzebowania na tę witaminę i składnik mineralny. Zawsze patrzę na minimum 15% dziennego zapotrzebowania, bo tak mówią oświadczenia żywieniowe i zdrowotne. A inne produkty? – Lucuma ma dużo fosforu i cynku, moringa – białka i błonnika,










