Świat kręci się wokół ciała

Świat kręci się wokół ciała

Życie opiera się dziś na poprawianiu i kontrolowaniu natury Dr Małgorzata Jacyno, socjolog kultury – Czy ma pani tremę przed wyjściem na plażę? – (Z zawahaniem) Nie. – Nie dopadł pani jeszcze kult ciała? – W pewnym sensie dopadł nas wszystkich. Dziś trudno nie dbać o siebie. Jeśli ktoś dziś tego nie robi, posądza się go o to, że po prostu nie jest w stanie o siebie zadbać. Brak troski o własne ciało staje się ostentacją. Plaża może być sceną, ale w tym sensie wiele przestrzeni społecznych ma takie samo znaczenie i ciało jest ważne w każdej sytuacji. Używamy go do mówienia o sobie, o swoich problemach. We współczesnej kulturze przypisuje się mu coraz większą wiarygodność. W poradnikach o mowie ciała i twarzy można się dowiedzieć, że do 95% informacji i – uwaga! – prawdy otrzymujemy i wysyłamy przez ciało. Jest ono bardziej wiarygodne niż my sami – można być miłym, uśmiechniętym, a jednak nasze ciało zdradzi wrogi stosunek do rozmówcy. – Ciekawe, co stanie się, gdy uda nam się rozszyfrować kod body language? Zaczniemy kłamać, manipulować, przyjmować odpowiednie pozy i gesty? – Ten sam problem dotyczył wszystkiego, co zwykło się nazywać kulturą terapeutyczną. Pierwszy pacjent Freuda po wielu latach doszedł do tego, że ma kompleks Edypa; dzisiaj pacjent puka i mówi: dzień dobry, mam kompleks. A jednak psychoterapia nie utraciła swojej skuteczności. To ciało staje się tworzywem naszej tożsamości, tym, przez co stwarzamy siebie. Jeżeli ciało staje się elementem współzawodnictwa, musi się to wiązać z tremą. – Współzawodnictwa? – A jak w tej chwili mierzy się dystans do Europy? Dystans Polski do Unii można dziś łatwo zmierzyć ilością pasty do zębów, która nie została jeszcze zużyta przez Polaków. Na Zachodzie zużywa się rocznie dziesięć past, a w Polsce – pięć. Troska o to, aby nie żałować pieniędzy na inwestowanie w siebie, charakteryzuje demokracje neoliberalne, pewien porządek cywilizacyjny. W czasach rodzącego się kapitalizmu przedmiotem inwestycji było przedsiębiorstwo i wszystko, co człowiek miał, inwestował właśnie w nie. Jak pisał Weber, przyjemność i rozrywka owszem, tak, byle nic nie kosztowała i tylko po to, by zregenerować siły i przystąpić do pracy. Dziś mówi się o hedonizmie, o tym, że opływamy w dostatki, robimy to, co chcemy, choć nas jeszcze na to nie stać. Tymczasem to jest określony porządek troski o siebie. My sami jesteśmy obiektem inwestycji, który może się przekładać na kapitał społeczny. Nasze ciało traktujemy jak kapitał. – Kiedyś ten kapitał się tuszowało. Rzymianie nosili wyprofilowane, maskujące zbroje, w średniowieczu mężczyźni wszywali sobie poduszeczki w klapki na genitalia; jeszcze do niedawna noszono marynarki z watowanymi ramionami. Teraz już nie, a przecież łatwiej w ten sposób osiągnąć piękną sylwetkę. – Kiedyś zadowalaliśmy się tym, że o naszej tożsamości, różnicy wobec innych informował przede wszystkim strój. I on wystarczał. Od średniowiecza strój był wyraźnie związany ze statusem. Dzisiaj przestał nam do tego wystarczać. To staje się zrozumiałe w kontekście faktu, że kultowi ciała towarzyszy kult natury – takie poprawianie przestało satysfakcjonować, ponieważ tak naprawdę poprawiamy już nie siebie, lecz naturę i to, co od niej otrzymaliśmy. Jednak powinniśmy się zastanowić: na ile jeszcze na przykład bigoreksja (nadmierna troska o mięśnie) nie jest takim drapowaniem swojego ciała; odpowiednikiem wszywania poduszeczek. Oferta rynku jest bardzo bogata w możliwości maskowania: choćby poprawianie biustu. – Skąd ta przemiana? – Kiedyś ciało stanowiło swego rodzaju granicę, tabu. Kościół sprzeciwiał się zaglądaniu do wnętrza ciała. Życie było tajemnicą. Pierwsze operacje przeprowadzano w tajemnicy; groziły za nie potępienie, wyroki. Chirurgów nie wpuszczano na salony, nawet gdy już zgadzano się, by kroili. To byli rzeźnicy. Dziś życie przestało być owiane tajemnicą, manipulowanie ciałem nie jest już tabu. To dotyczy nie tylko operacji plastycznych. Są zastępcze terapie hormonalne, pigułki antykoncepcyjne… Całe nasze życie opiera się dziś na poprawianiu i kontrolowaniu natury, żeby jeszcze lepiej, jeszcze bardziej nam służyła. – Czy ta troska o ciało nie oddala nas od natury? – Troska o ciało inaczej wyglądała w starożytnej Grecji, a inaczej wygląda dziś w Kalifornii. Tak samo kult natury

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2003, 27/2003

Kategorie: Wywiady