Swój chłop

Swój chłop

Na oskarżonego w seksaferze Czesława Małkowskiego głosowało ponad 28 tys. olsztynian. Przegrał zaledwie 528 głosami Zmasowana ofensywa przeciw byłemu prezydentowi Olsztyna przyniosła pożądany skutek. Co prawda, przegrał wybory o włos, ale to znaczy, że większość nie chciała, by oskarżony o molestowanie seksualne urzędniczek Czesław Małkowski ponownie zasiadł na tym fotelu. Po pierwszej turze wyborów wydawało się, że nic go nie zatrzyma w drodze do ratusza. Obecnego prezydenta Piotra Grzymowicza wyprzedził o 14%. Daleko w tyle pozostawił kandydatki PiS i PO oraz byłego kolegę Andrzeja Ryńskiego z SLD. Byłego, bo choć mieli się wspierać, przed wyborami się poróżnili i startowali osobno. Samo zgłoszenie się Małkowskiego do wyścigu wyborczego wywołało zaskoczenie, bo nadal wisi nad nim oskarżenie o molestowanie trzech urzędniczek i gwałt na ciężarnej pracownicy urzędu miasta. Podobno ówczesny prezydent miał z nią romans. Tak przynajmniej wynika z nagranych przez kobietę intymnych rozmów, które kilka lat temu obiegły cały kraj (pisaliśmy o tym m.in. w tekście „Pobożne życzenia z seksaferą w tle”, PRZEGLĄD nr 46/2008). Sprawa wlecze się już siódmy rok, Sąd Rejonowy w Ostródzie miał do przesłuchania 180 świadków, a proces toczy się przy drzwiach zamkniętych, więc wieści o jego przebiegu pochodzą z drugiej ręki. Betonowy prezydent Po ujawnieniu skandalu w magistracie Małkowski na kilka miesięcy trafił do w aresztu, został odwołany w referendum, a po wyborach zastąpił go Piotr Grzymowicz. Był on wcześniej zastępcą prezydenta ds. inwestycji, ale Małkowski odwołał go pod pretekstem błędów przy budowie jednej z ulic. Od tej pory drogi obu panów co rusz się krzyżowały. Obaj w 2010 r. stanęli do wyborów i choć Małkowski wygrał z 2% przewagi w pierwszej turze, to w drugiej Grzymowicz przeskoczył go o trzy oczka. Ale były prezydent zdobył 27 tys. głosów i mandat radnego, podobnie jak cztery inne osoby z jego komitetu. Wydawało się, że Małkowski na tym poprzestanie, zwłaszcza że nie przejawiał zapału do pracy w radzie miasta – wcześniej wychodził z sesji, co mu potem wygarnął aktualny prezydent Olsztyna. W kadencji nie wychylał się, nie błyszczał w mediach, za to Piotr Grzymowicz przecinał wstęgi nowych inwestycji, w tym centrum wodnego, parku Centralnego oraz infrastruktury plaży miejskiej, choć dwa ostatnie przedsięwzięcia zostały skrytykowane ze względu na nadmiar betonu. Zimny beton pokrył też trzy reprezentacyjne place miejskie, co przyniosło Grzymowiczowi przezwisko „betonowy prezydent”. Mimo że się starał i uśmiechał do kamer, nie zyskał dużej sympatii mieszkańców. W odróżnieniu od poprzednika, którego pamiętano jako „swojego chłopa”, co to chodzi po starówce, ściska ludziom ręce, na wernisażach wręcza artystom kwiaty i dla każdego ma miłe słowo. Nawet oskarżenia o gwałt i molestowanie nie pogrążyły go w oczach opinii publicznej, gotowej uznać je za przejaw intrygi wrogich polityków. Stare duchy wracają Już wcześniej kilku przedsiębiorców i polityków prawicy (w tym poseł PiS Jerzy Szmit) złożyło do prokuratury doniesienia o rzekomych przekrętach Małkowskiego w urzędzie. Jednak żaden zarzut gospodarczy w sądach się nie ostał. W tym czasie prezydent Małkowski wystąpił z SLD i związał się z klerem – chodził na nabożeństwa, pojechał nawet do Rzymu, by prosić papieża Jana Pawła II o zgodę na przyjęcie honorowego obywatelstwa Olsztyna. Naraził się więc również lewicy. Ale chyba czuł poparcie swoich „wyznawców”, skoro ogłosił chęć ponownego kandydowania na urząd prezydenta. Początkowo potraktowano to jako wyraz wybujałych ambicji, dopiero rosnące przy jego nazwisku słupki sondażowe zaniepokoiły olsztyńskie elity. Przed pierwszą turą każde z siedmiu startujących ugrupowań zajmowało się jednak sobą. Ostrzeżenia padały jedynie na Facebooku, a dwa dni przed pierwszą turą posłanka PiS Iwona Arent (sama też kandydatka) uznała, że do Olsztyna wracają „stare duchy przeszłości” i apelowała, aby nie głosowano na Małkowskiego. Ten jednak przypomniał swoje rządy jako „siedem złotych lat Olsztyna”, gdy bezrobocie spadło do 5%, a ludzie mieli dużo darmowych imprez. Wyniki pierwszej tury wywołały szok i niedowierzanie. Małkowski dostał ponad 24,3 tys. głosów, a Grzymowicz 15,6 tys. Sfera polityczna Olsztyna stwierdziła, że „plebs” i „motłoch” nie wie, co czyni, przynosząc wstyd miastu. Na pomoc w uświadamianiu społeczeństwa ruszyły ogólnopolskie media. Świeżo upieczony radny SLD wyznał przed kamerami TVN, że na Małkowskiego głosowali jego „wyznawcy”, choć równocześnie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2014, 50/2014

Kategorie: Kraj