Symptomy przerwanej miłości

Symptomy przerwanej miłości

Szorstka przyjaźń

Naznaczone animozjami stosunki niemiecko-rosyjskie są zresztą szczególnym zjawiskiem. W latach 1941–1945 Hitler pozostawił wprawdzie krwawy ślad w ZSRR, ale – jak wiadomo – ostatecznie został pokonany. Duma ze zwycięstwa nad hitleryzmem z domieszką szacunku dla zasług RFN po 1945 r. była głównym filarem podtrzymującym rosyjski obraz Niemiec. – Dla nas powojenne Niemcy były społeczeństwem, które wyciągnęło właściwe wnioski z historii – potwierdza Fiodorow.

Legenda tej szorstkiej przyjaźni ma swoje uzasadnienie, będąc skutkiem procesów sięgających znacznie głębiej w historię niż do II wojny światowej czy Charlottengradu. Historię typową dla kraju szukającego sposobu europejskiej modernizacji, na którą nałożyły się słowiańskie cechy. Już Piotr I Wielki był zachwycony Prusami i kazał swoim umundurowanym rodakom zgolić brody. Serca Rosjan podbiła także ich niemiecka caryca Katarzyna II z dynastii Holstein-Gottorp. Nie mówiąc już o dalszych powiązaniach między Hohenzollernami a Romanowami, kapitalnie scalonymi na wystawie „Nasi Rosjanie, nasi Niemcy” z 2008 r. w zamku Charlottenburg (zainteresowanych odsyłam do wciąż dostępnego katalogu). W powieściach Dostojewskiego i Tołstoja pojawiają się niemieckie postacie, kreślone zwykle przychylnym piórem. – Rosjanie cenią sobie niemieckie cechy, takie jak punktualność, porządek i wydajność. Doskonale uzupełniają one rosyjską duszę – uważa Fiodorow. – Rosja ratuje Niemcy, a Niemcy ratują Rosję – powiedział z kolei niegdyś pisarz i filozof Fiodor Stiepun.

Obraz ten jest jednak nieco zbyt romantyczny. Badania Centrum Lewady mówią bowiem coś zupełnie innego. Zaledwie siedmiu na stu Rosjan przyznaje, że choć raz było w Niemczech, co piąty ma niemieckich przyjaciół. Zabawne, że sami Niemcy postrzegają Rosjan w podobnie romantyczny sposób. W końcu przegrali z nimi wojnę, oddając im na pół wieku część niemieckiego „tortu”, co budzi pewien szacunek. Podobnie jak pierestrojka i Gorbaczow, w niemieckich podręcznikach wyróżniani grubszą czcionką niż polska Solidarność.

Bezsporny jest pewien sentyment Niemców do ZSRR. Niektóre środowiska zaczęły traktować wschodnią część zjednoczonej stolicy jako miejsce tęsknot i nadziei. Na głównym szlaku berlińskiego śródmieścia, po którym niespiesznie krążą turyści, można znaleźć stoiska z akcesoriami radzieckimi i zachłysnąć się atmosferą tamtych dni. Duch retro wyczuwalny jest też w innych dzielnicach, odcisnąwszy swoje piętno np. na kawiarniach i kinach. Przejawy „ostalgii” (zlepek ost – wschód i nostalgii) można zaobserwować również w Polsce, gdzie młodych fascynują muzea poświęcone PRL. O ile jednak nad Wisłą dyskutuje się o racji bytu pomników czerwonoarmistów, o tyle radzieccy żołnierze w Treptower Park przetrwali wszelkie burze dziejowe. Niemieccy politycy nie prowadzą debaty o usuwaniu socrealistycznych reliktów ze stołecznego pejzażu. Podczas gdy u nas traktuje się Nocne Wilki jak dywizję pancerną, w Berlinie rosyjscy motocykliści wymachują sztandarami przy Kolumnie Zwycięstwa. Te sytuacje mówią niekiedy więcej o niemiecko-rosyjskich relacjach aniżeli setki dyplomatycznych deklaracji.

Niemców niewątpliwie zachwyca rozległość Rosji. Ale gdyby tak bardzo ją wielbili, częściej wybieraliby się tam na urlop, a z ankiet instytutu FUR wynika, że nie jeżdżą do Rosji prawie wcale. Obok Russlandliebe karierę w dziejach Niemiec zrobił termin Italienliebe (vide Goethe), który w kontekście turystycznym sprawdza się nieporównywalnie lepiej. Nie, w przypadku Rosji chodzi o coś innego. Słowo Russen uruchamia symptomy German Angst, niemieckich lęków. Niemcy najzwyczajniej się boją, ostatnio dotyczy to zwłaszcza niemieckich spółek zmagających się z sankcjami wymierzonymi w Rosję. „Wschodni niedźwiedź” stał się nieoczekiwanie jednym z głównych tematów przemyśleń ekonomistów.

Strony: 1 2 3

Wydanie: 20/2016, 2016

Kategorie: Świat

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy