Szatan z gitarą

Szatan z gitarą

Jedna wypowiedź biskupa sprawiła, że festiwal rockowy w Jarocinie stanął pod znakiem zapytania Takiego ataku nikt się nie spodziewał. W jarocińskim kościele trwała okolicznościowa msza w intencji uczestników XIV Ogólnopolskich Prezentacji Artystycznych Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej. Kazanie obecnego na mszy biskupa kaliskiego, Stanisława Napierały, skoncentrowało się jednak na czymś zupełnie innym. W ostrych słowach skrytykował on próby reaktywacji jarocińskiego festiwalu muzyki rockowej. W sukurs biskupowi przyszedł proboszcz tamtejszej parafii, ks. Andrzej Sośniak. Wśród obecnych w kościele przedstawicieli władz gminnych i powiatowych zapanowała konsternacja. Nic dziwnego, po spektakularnym sukcesie Jarocin PRL Festiwal planowali zorganizować kolejne edycje słynnej imprezy. Zachęcały ich do tego nie tylko pozytywne recenzje w prasie, lecz także pochlebne opinie muzyków i festiwalowych gości. W tej chwili dalsze losy rockowiska nie są wcale pewne. Włodarze miasta nie ukrywają, że mają dylemat: posłuchać biskupa i zaniechać kolejnych edycji czy zorganizować festiwal i narazić się na potępienie środowisk kościelnych… Siedlisko szatana Ordynariusz diecezji kaliskiej w swoim kazaniu przekonywał, że rockowisko w Jarocinie to siedlisko wszelkiego zła, któremu bezwzględnie należy położyć kres. Biskupowi szczególnie wadzi to, że festiwal utożsamiany jest z enklawą luzu i wolności. – Wyluzować się, to znaczy zawiesić wszelkie normy moralne i robić to, na co człowiek ma ochotę, w tym także ulegać pokusom – mówił do zebranych w kościele. – Nie wolno zapominać, że festiwale, które się tutaj kiedyś odbywały, były przyzywaniem szatana, który przychodzi, zajmuje miejsce, czyni zło i nie chce wyjść. Mówiąc to, wskazywał na duże zainteresowanie imprezą grup satanistycznych. Zdaniem bp. Napierały, organizatorzy festiwalu akcentują tylko jego pozytywne strony, zapominając całkowicie o tym, co złe i godne potępienia. Gorzkich słów pod adresem osób zaangażowanych w reaktywację festiwalu nie szczędził także ks. Andrzej Sośniak, proboszcz kościoła pod wezwaniem Chrystusa Króla. – Ksiądz biskup mówił, że przywoływano na festiwalu szatana, a ja wiem, że nadal się go przywołuje. Jakby zapuścił tutaj korzenie – powiedział na koniec mszy. Zapewnił przy tym, że sprzeciw Kościoła wobec imprezy nie jest niczym nowym. – Nasze wcześniejsze słowa protestu wyśmiewano. Mówiono nam, że to już inne czasy, że za długo studiowaliśmy w seminarium, a przecież protestować powinien każdy chrześcijanin, tym bardziej kapłan. Dlatego my dla festiwalu mówimy „nie”! – grzmiał z ambony. Relikt przeszłości Robert Kaźmierczak, zastępca burmistrza Jarocina i główny organizator tegorocznego PRL Festiwal – prywatnie gorący zwolennik dalszych edycji kultowej imprezy – nie jest zaskoczony atakiem biskupa i proboszcza, choć nie ukrywa, że dziwi go nieco forma, w jakiej zostało to powiedziane. – Nie było to pierwsze wystąpienie księży z diecezji kaliskiej potępiające festiwal – wspomina. – Takie głosy pojawiały się także po imprezach z początku lat 90. Ale nie przypominam sobie, aby krytyka kiedykolwiek przybierała tak ostrą formę. Wcześniej nikt nie mówił, że za festiwalem stoi szatan i zło – dodaje. Księża z miejscowego dekanatu od początku byli sceptycznie nastawieni do pomysłu reaktywacji festiwalu. Swoje niezadowolenie wyrażali już w 2000 r., kiedy po raz pierwszy próbowano wskrzesić muzycznego trupa. Festiwal nazywali wówczas „reliktem przeszłości” i „siedliskiem rozpusty”. Podobnie było przed tegoroczną edycją. W ramach protestu na kilka dni przed koncertem „PRL Festiwal” odwołali zaplanowaną wcześniej mszę za dusze zmarłych muzyków. Co ciekawe, w czasach PRL podobne nabożeństwa były czymś zupełnie normalnym, tak samo jak udzielanie przez kapłanów wsparcia – nie tylko duchowego – zgromadzonej na festiwalu młodzieży. Dziś podejście duchownych wyraźnie się zmieniło. Po czerwcowej imprezie wystosowali do mediów, organizatorów imprezy i Kuratorium Oświaty w Poznaniu pełen cierpkich słów list, w którym skrytykowali rockowisko. „Jako odpowiedzialni duszpasterze nie możemy milcząco przyglądać się powracającej fali stanowiącej zagrożenie dla młodego pokolenia, stąd wyrażamy nasz stanowczy sprzeciw wobec takich form promowania kultury miasta”, pisali w liście sygnowanym przez dziewięciu duchownych. Kapłani akcentowali przede wszystkim wzmożone spożycie alkoholu, problem narkotyków oraz przejawy wandalizmu towarzyszące imprezie. Nie omieszkali również wspomnieć o propagowaniu antywartości i demoralizującej muzyki. Swoje trzy grosze dołożyli również członkowie Stowarzyszenia Dziennikarzy Katolickich,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2005, 40/2005

Kategorie: Kraj