Szczęściem jest brak nieszczęścia!

Szczęściem jest brak nieszczęścia!

Jestem osobą leniwą i nawet żeby spełniać swoje marzenia, muszę się do tego zmuszać Magda Umer – piosenkarka, dziennikarka, reżyserka. Czołowa reprezentantka nurtu poezji śpiewanej. Laureatka studenckich festiwali artystycznych w Świnoujściu, Krakowie i Krajowego Festiwalu Piosenki w Opolu. Jej dyskografia to dziewięć płyt solowych, m.in. „Magda Umer” (1973), „Dedykacja” (1977), „Koncert” (1991), „’Gdzie ty jesteś” (1995), „Koncert jesienny” (1995), „Wszystko skończone” (1995), „O niebieskim, pachnącym groszku” (2003), a także piosenki na wielu edycjach zbiorowych. W swoim dorobku ma reżyserię takich spektakli jak: „Biała bluzka”, „Kobieta zawiedziona”, Zimy żal”, „Big Zbig Show”, „Mężczyźni mojego życia”, „Zielono mi”, „Marlene”… Zrealizowała także filmy dokumentalne (wywiady-rzeki) o Agnieszce Osieckiej i Jeremim Przyborze. – Na pani stronie internetowej można znaleźć wiersz na każdy dzień roku. To chyba jedyna tego typu antologia. Co człowiek może zrobić z wierszem? Albo lepiej – co wiersz może zrobić z człowiekiem? – Pytanie mogłoby brzmieć: co te wiersze robiły ze mną przez całe życie? Tę internetową stronę wymyśliła pewna młoda, niezwykle utalentowana dziewczyna, pięknie śpiewająca – Dorota Osińska. Wygrała konkurs na interpretację piosenek Agnieszki Osieckiej i kiedyś po koncercie laureatów, który prowadziłam, zapukała nieśmiało do garderoby i powiedziała, że marzeniem jej życia jest stworzenie mojej strony internetowej. Myślałam, że to żart, bo nie tylko nie umiałam nacisnąć żadnego klawisza, ale nawet nie miałam własnego komputera. O stronach internetowych wiedziałam tylko tyle, że ma ją Krysia Janda i że to jest coś bardzo miłego. I Krysia namawiała mnie, żebym się zgodziła. A ponieważ ja od dawna chciałam stworzyć antologię swoich ulubionych wierszy, pomyślałam, że taka strona może mnie do tego zmobilizować. Jestem osobą leniwą i nawet żeby spełniać swoje własne marzenia, muszę do tego spełniania się zmuszać. I zmuszam się. Już parę razy przestawałam ją prowadzić, ale po jakimś czasie znów wracałam. Bo zawsze wracam do wierszy. Najważniejsze jest to, że one pomagają różnym młodym ludziom, którzy czytają je pierwszy raz. I to jest wielka radość. – Czy życie z piosenkami i wierszami jest lepsze? Czy jest łatwiejsze, weselsze? – Myślę, że nie jest ani łatwiejsze, ani weselsze, bo mało jest wierszy naprawdę wesołych, a i one nie mogą odmienić całego świata. Ale życie z poezją jest na pewno o wiele mądrzejsze i znacznie ciekawsze. Po to, żeby umieć docenić chwile pełne szczęścia i radości, trzeba się nauczyć żyć w innych nastrojach, bo życie w ciągłej wesołości jest dla mnie głupkowate. Lubię „smutek nieduży” i lubię też radość! Życie musi mieć różne barwy. – Adam Hanuszkiewicz, kiedy zaangażował panią do roli Racheli w „Weselu” Wyspiańskiego, powiedział, że zobaczył w pani niezmierzony smutek. Czy ten smutek to kreacja artystyczna, czy sposób postrzegania rzeczywistości, reakcja na świat? Co jest dla pani szczęściem? – Dla mnie szczęściem jest brak nieszczęścia! I właściwie trzymam się tej zasady od dawna. Ale żeby dojść do wniosku, że radością jest brak smutku, trzeba przeżyć to wszystko, co ja przeżyłam, czyli szczęśliwą młodość, a potem długi czas smutku, i to takiego, z którym nie umiałam sobie poradzić. Bardzo lubię cieszyć się życiem i chętnie otaczam się ludźmi, którzy mają poczucie humoru, bo za to chyba cenię ludzi najbardziej. Sama uważam, że moje poczucie humoru ratuje mnie przed smutkiem genetycznym, odziedziczonym. Jesienno-zimowy brak światła słonecznego powoduje, że przez długie miesiące w ogóle nie jestem w stanie funkcjonować. Oczywiście, próbuję z tym walczyć, spotykam się z ludźmi, staram się pracować. W ubiegłym roku wyjechałam na pięć tygodni do syna, do Nowej Zelandii, co bardzo poprawiło mi nastrój. Znam już chyba syndrom niezawinionego smutku bardzo dobrze i dzięki temu mogę próbować wyciągać z niego innych, mogę pomóc zwłaszcza młodym ludziom. I wydaje mi się, że pomagam. – Zaczęła pani od śpiewania tzw. piosenek literackich, potem był cykl programów telewizyjnych – rozmowy z innymi twórcami piosenki, a wreszcie reżyseria wielkich widowisk teatralno-estradowych: „Zimy żal”, „Big Zbig Show”, „Zielono mi”, „Młynarski – trzy elementy”. Z jednej strony, mgiełka poetycka, z drugiej, kabaretowe szaleństwo. Dziś jest pani klasykiem piosenki aktorskiej. – Wydaje mi się, że wiem, czym jest piosenka

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 16/2004, 2004

Kategorie: Kultura