Szeryf premierem

Szeryf premierem

Bułgarskie społeczeństwo zmęczone skalą korupcji, nadużyć i terroru dało czerwoną kartkę rządzącym socjaldemokratom Zdesperowani z powodu powszechnej biedy, nagminnej korupcji urzędników państwowych i braku perspektyw wyborcy w kraju, który w ciągu 20 lat demokracji stracił prawie 20% ludności, wybrali Batmana, który obiecał ich pomścić. W wyborach powszechnych, pierwszych od wejścia Bułgarii do Unii Europejskiej, zwyciężyła, zdobywając niemal bezwzględną większość głosów, partia polityczna, która dotąd nie była nawet reprezentowana w parlamencie. To utworzona zaledwie w 2006 r. partia GERB (Obywatele na rzecz Europejskiego Rozwoju Bułgarii). Na jej czele stoi właśnie Batman – Bojko Borisow. Mer Sofii, były strażak, policjant, antyterrorysta, minister, wcześniej osobisty ochroniarz komunistycznego dyktatora Bułgarii, Todora Żiwkowa, a potem następcy bułgarskiego tronu, Simeona, gdy ten został premierem. Urodzonemu 49 lat temu na dalekim przedmieściu Sofii Borisowowi ksywę Batman nadali mieszkańcy kraju, który w 1989 r. liczył ok. 9 mln ludności, a obecnie, m.in. wskutek emigracji zarobkowej, tylko ok. 7,4 mln. Czarny pas karate, 130 kg wagi, ogolona na łyso czaszka, sława energicznego policjanta, który nie obawia się mafii. Ma zwyczaj kłaść na stole pistolet, gdy przyjmuje niektórych gości, paląc zazwyczaj drogie hawańskie cygaro marki Cohiba. Mówią o nim, że jako mer stolicy poradził sobie znakomicie ze skandalami łapówkarskimi wśród stołecznych urzędników. Jego partnerka, Cwietelina Borisławowa, kierująca jednym z wielkich sofijskich banków, o mało nie zginęła w 2002 r. w zamachu, gdy podłożono bombę w jej samochodzie. W kampanii wyborczej, w której z powodzeniem eksploatował swój wizerunek „sprawiedliwego szeryfa”, obiecywał, że wykorzeni korupcję w skali całego kraju. Prasa zachodnia często przedstawia Borisowa jako prymitywnego mięśniaka. Politycy socjaldemokratyczni, starając się podważyć rosnące zaufanie wyborców do mera Sofii, ostrzegali przed jego „policyjną przebiegłością”. Wszystko na nic. Ludzie uwierzyli jemu, a nie rządzącej dotąd Bułgarskiej Partii Socjalistycznej (BSP). Jej lider, 34-letni absolwent londyńskiej School of Economics, premier Sergiej Staniszew, dba o swój telewizyjny wizerunek Europejczyka, zmieniając chętnie garnitur i krawat na skórzaną kurtkę, w której dosiada motocykla marki Harley. Wyborców nie przekonały jednak kolejne obietnice reform socjalnych i walki z korupcją. Coup de grâce rządowi Staniszewa zadała właściwie Unia Europejska, która zablokowała mu na przełomie ubiegłego i bieżącego roku pomoc w wysokości pół miliarda euro. Było to swego rodzaju wotum nieufności wobec rządu kraju, w którym co roku z rąk mafii ginie kilkadziesiąt osób, ale od końca komunizmu w 1989 r. posłano do więzienia tylko jednego bossa organizacji przestępczej. Bułgarski patent Europejskie Biuro do Walki z Nadużyciami (OLAF) badało latem ub.r. tajemnicę „znikającej pomocy” z funduszy unijnych przyznawanych Bułgarii. Raport OLAF pokazał szczegółowo mechanizm ich ulatniania się. Bułgarski patent na rozkradanie tych pieniędzy polegał na stosowaniu przez prokuratorów i sędziów metody dzielenia wielkich afer korupcyjnych, przynajmniej tych, których nie udało się całkowicie ukryć, na kilka albo nawet kilkanaście mniejszych spraw. Wokół tych mniejszych nie było już tyle szumu medialnego, ile w przypadku wielkich afer W ten sposób przez długi czas udawało się nie dopuszczać do ujawnienia większości powiązań na styku władza-świat przestępczy. Wśród wielu nadużyć wykrytych przez OLAF, którego raport spowodował ostatecznie zamrożenie wypłat z kasy Unii Europejskiej dla Bułgarii, szczególnie charakterystyczna jest sprawa dwóch znanych biznesmenów, Ludmila Stojkowa i Maria Nikołowa, którzy finansowali kampanię byłego lidera socjaldemokratów Georgija Pyrwanowa, wybranego na prezydenta Bułgarii pod koniec 2006 r. Stojkow i Nikołow, „sponsorzy” szefa państwa, właściciele ponad 50 przedsiębiorstw, przyznali się przed inspektorami OLAF do przywłaszczenia ze środków unijnych 7,5 mln euro. W toku dalszych dochodzeń inspektorzy doszli do wniosku, że to tylko wierzchołek góry lodowej. Zresztą już w 2007 r. bułgarska Agencja Inspekcji Finansowej ujawniła, że co drugi przetarg na wykonanie inwestycji publicznych był kupiony za łapówki. Tylko w tamtym roku naraziło to skarb państwa na straty rzędu co najmniej 300 mln euro. Wykrycie kolejnych afer spowodowało wstrzymanie budowy obwodnicy sofijskiej i kilku autostrad. Poza zasięgiem prawa Historyjka wyborcza z położonego o zaledwie 60 km od Sofii sennego miasteczka o dźwięcznej nazwie Dupnica,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2009, 28/2009

Kategorie: Świat