Sześćdziesiątka Ungiera

Sześćdziesiątka Ungiera

Jest zwolennikiem polityki dyskretnej i zakulisowej. Tak można napisać o komentatorze wydarzeń. Ale Marek Ungier nie jest przecież obserwatorem polityki, wręcz odwrotnie. Może być modelowym dowodem na to, że i w polskiej polityce zdarzają się ludzie potrafiący sprostać najwyższym wymaganiom i najtrudniejszym wyzwaniom. Ungier ma niezwykły talent do nawiązywania kontaktów i pozyskiwania zaufania i sympatii ludzi. Zawdzięcza to paru cechom, które zwykle występują rozłącznie, a u niego tworzą interesującą całość. Jest elegancki wobec wszystkich, bez względu na ich pozycję i status. A poświadczyć to mogą zarówno sprzątaczki i sekretarki, jak i niejeden biskup, generał czy nawet polityk. Jest bardzo dyskretny, co w przypadku człowieka, który przez lata był najbliżej prezydenta Kwaśniewskiego, jest zaletą bezcenną. Choć żal, że zadeklarował niepisanie pamiętników. No i jest też Marek niezwykle słowny. Nie znam nikogo, kto by na niego pod tym względem narzekał. I tyle dobrych słów o nim tymczasem wystarczy, bo tyczą się okrągłego co prawda jubileuszu, ale jeszcze sporo przed Markiem. 60-lecie Marka Ungiera urodzonego w Skarżysku-Kamiennej 26 lipca 1953 r. jest już za nami, ale pragmatyczny jak zawsze Jubilat uroczystości zrobił w ostatni weekend. Stąd te słowa. Sto lat, Marku. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2013, 37/2013

Kategorie: Przebłyski