Sztuka nie zna granic

Sztuka nie zna granic

Odrzucam koniunkturalizm i chamówę Rozmowa z Maciejem Maleńczukiem – Twoja najnowsza płyta nosi tytuł „Ande La More”. Wykreowałeś specjalnie dla potrzeb tego projektu nieistniejący dotąd język, ale twoje wypowiedzi po polsku są jednoznacznie zrozumiałe – sądzisz, że sporo osób się obrazi… – Mam nadzieję, że się poobrażają! Ta nadzieja ratuje mnie przed strachem, że nikt moich działań nie zauważy, że ludzie wzruszą ramionami, że nie będą chcieli łamać sobie zębów, że zbagatelizują moje piosenki, bo w ogóle bagatelizują rzeczy ważne, a wyolbrzymiają błahostki. A już najgorsze byłoby poklepywanie po plecach, że wszystko jest w porządku. Nic nie jest w porządku! I dlatego – jak Lepper – zawsze jestem gotowy, żeby mnie zakuli w kajdany! – Nowe, elektroniczne brzmienie może zrazić część twoich dotychczasowych fanów. Nie boisz się o nakład płyty? – Na pewno część tego nie zdzierży i pożegnam się z tą częścią bez żalu. Dotychczas najczęściej grałem akustycznie, a teraz gitarę akustyczną połączyłem z możliwościami programingu. Technika nie jest niczym złym, pod warunkiem, że korzystają z niej artyści, a nie wyłącznie inżynierowie. Nie zamierzam wbijać gwoździ mikroskopem, ale uważam, że to, co udało się nagrać, jest OK. – Co znaczy „Ande La More”? – Nigdy nie pisałem piosenek pt. „O Pannie Krysi ze sklepu mięsnego”, nigdy też nie tłumaczyłem, „co poeta chciał powiedzieć”, i niech tak pozostanie… – Jesteś poetą? – Tak. Jestem intelektualistą! – Kto to jest intelektualista? – Ktoś, kto jest mądrzejszy od innych i dlatego inni powinni go słuchać! – Ktoś, kto tłumaczy wiersze Emily Dickinson? Ktoś, kto prócz piosenek pisuje opowiadania, tworzy diagnozy czy prognozy dla świata i człowieka, cierpi za miliony… – Ten ktoś to… – „Pan Maleńczuk?”… – „Tak, to ja!”. Padło na mnie! Trzeba umieć wziąć na siebie tę odpowiedzialność! – A skąd ten metajęzyk? – Z przedawkowania marihuany! Tak, to na pewno wynik bliskiej współpracy z „Marią Konopnicką”. – Dlaczego czujesz się lepszy od pozostałych artystów polskiej sceny rockowej, jak powiedziałeś na jednym z internetowych czatów? Samouwielbienie czy prowokacja? – Ja nie czuję się lepszy – ja jestem lepszy! Jestem przystojny, smukły, niebywale inteligentny… – …i zakochany w sobie z wzajemnością! – Nie mam w związku z tym jakichkolwiek wyrzutów sumienia… – Niemen – kiepski, Kazik – męczący, Świetlicki – szkoda gadać, rock chrześcijański, Majelonek, Budzyński – tragedia. To twoje opinie! Z tego wynika, że lepszy jest Piotr Szczepanik, z którym prawisz sobie dusery w programie telewizyjnym, a najlepszy Wojciech Jagielski, bo płaci za wywiady… – Pewnie, że Jagielski, bo płaci, chociaż bardzo cienko płaci! Dlaczego mam dawnym idolom i kolegom prawić tanie komplementy? Kiedyś byli dobrzy, a teraz nie są! Nie rozwijają się! To smutne… A Szczepanik? Szczepanik to jest gość! Jeździ żółtym kabrio, z fasonem pali fajkę i chodzi w dobrym gangu, jakby wciąż był na topie, choć już dawno nie jest. A Kazik jest na topie, ale wygląda jakby mieszkał w śmietniku. – Ręce precz od Kazika! Czy mężczyzna powinien stroić się w fatałaszki i malować sobie oczy i usta? – Mężczyzna może robić, co chce. Lubię się malować, a zwłaszcza lubię, jak mnie malują! Lubię ładnie wyglądać. Po co? Żeby laski sikały po nogach! – Co na to twoja żona? – Kiedy żona się denerwuje, śpiewam jej: „Nigdy więcej nie patrz na mnie takim wzrokiem, nigdy więcej nie podnoś na mnie głosu…”. Całą swoją słodycz wkładam w głos i jestem jeszcze bardziej tandetny niż autor tej piosenki Szczepanika. – Twierdzisz, że dinozaury polskiej sceny to towarzyski wieczorek, na którym – cytuję – „kurwy i alfonsy wykonują pląsy”… – Dinozaury? Ja zawsze byłem dinozaurem – zawsze miałem łuski i pazury! Można przecież być młodym dinozaurem… Ale ten refren, o którym mówimy, to nie opis jakiegoś środowiska artystycznego, ale moja diagnoza socjologiczna. Bo że taki jest „szołbiznes”, w którym pracuję, to aż zanadto oczywiste. Ważniejszy i bardziej tragiczny jest fakt, że tak wygląda społeczeństwo polskie w piątek wieczorem! – „Człowiek z wiekiem staje się rozumny, człowiek z wiekiem do trumny”. Myślisz, że zmądrzejemy? – Latka lecą, ale jakoś nie mądrzejemy zbiorowo. Zawsze szanowałem starych ludzi. Nie lubię

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 10/2002, 2002

Kategorie: Kultura